Urodził się w 1970 roku w północno-wschodnim Kazachstanie, dokąd Stalin zesłał jego dziadków. Do Polski jako repatrianci przyjechali najpierw jego rodzice, potem, w 2001 r. Oleg z żoną i trojgiem dzieci.
Z wykształcenia jest inżynierem mechanikiem. Studiował w Omsku, podczas studiów odbył kurs oficerski i uzyskał stopień lejtnanta – porucznika. Dziś jest starszym szeregowym, służy w kompanii logistycznej plutonu remontowego, w bazie Warrior w Afganistanie dba o akumulatory, m. in. do Rosomaków.
Po przyjeździe do Polski dwa lata pracował jako listonosz. „Wybrali mnie z pięciu kandydatów, chociaż akcent rosyjski został mi do tej pory” - mówi. Ale z pół etatu na poczcie nie mógł utrzymać rodziny, jeździł więc pracować do Niemiec. 1. Brygada Kawalerii Pancernej w Świętoszowie, w którym zamieszkał, zaproponowała mu pracę. Wojsko zatrudniło go najpierw jako mechanika, potem speca od akumulatorów.
„Znam się na mechanice, trafiłem na kompanię remontową. Przydała się moja wiedza - troszkę ruskiego sprzętu jeszcze mieliśmy, chociaż już raczej zabytki” – opowiada.
Koledzy żartują czasami, że już raz był w Afganistanie – na unitarce – wstępnym szkoleniu za Sowietów. Albo że wtedy mu się nie udało, więc teraz przyjechał z Polakami. Oleg nie kryje, że chciał pojechać do Afganistanu. „Byłem młody i troszkę, można powiedzieć, głupowaty. Kto zaliczał misję, dostawał książeczkę afgańczyka, można było kupować meble i agd, ale dostałem odmowę, bo Rosjanie zakończyli swoją niepotrzebną misję” – przyznaje.
Od lipca 2008 r. jest zawodowym żołnierzem. „Podoba mi się w wojsku, przypominam sobie dawne czasy” – mówi Oleg. Zapewnia, że na oficerskie pagony w Armii Radzieckiej musiał zasłużyć.
MEN uznało jego dyplom inżyniera, przed dwoma laty wystąpił do MON o uznanie czerwonoarmijnego stopnia. Nie udało się. Jak wyjaśnia Sztab Generalny, kandydat na oficera „musi spełniać szereg ustawowych warunków”, i zdobyć wymagane wykształcenie. „W procesie kwalifikacji kandydatów na oficerów decydującą rolę odgrywają procedury” – dodaje SG i wyjaśnia, że polskie przepisy „nie przewidują możliwości uznania stopnia wojskowego nadanego obywatelowi Rzeczypospolitej Polskiej przez armię innego kraju”, a „żaden organ administracji publicznej (cywilnej i wojskowej) w Polsce, nie posiada ustawowych kompetencji do uznania takiego roszczenia, nawet w drodze wyjątku”.
„Taki mam charakter, że drzwiami wyrzucą, wrócę oknem”- charakteryzuje się Oleg Mikulski, który wystąpił w tej sprawie ponownie. Tym razem do prezydenta RP.
Jakub Borowski (PAP)