Jak mówił we wtorek na konferencji prasowej w Warszawie prezes Związku Nauczycielstwa Polskiego Sławomir Broniarz, w ostatnim czasie na takie rozwiązanie, czyli nakaz spędzania przez nauczycieli 8 godzin dziennie w szkole, zdecydował się wójt gminy Repki, w powiecie sokołowskim, w woj. mazowieckim.
"Temat ten nie jest nowy. Pierwsi prekursorzy rozliczania i ewidencjonowania 40 godzin pracy nauczycielskiej pojawili się w 2004 r. Należały do nich gminy: Ryglice w woj. małopolskim, Olesno, Lubsza, Łubniany w woj. opolskim" - przypomniał Broniarz.
"Wielokrotnie w tej sprawie stanowisko zajmował Główny Inspektor Pracy, który stwierdził, że nie jest możliwe ścisłe rozliczanie czasu pracy nauczycieli. Podobne zdanie miał minister edukacji Andrzej Karwacki (wiceminister edukacji w rządzie Jerzego Buzka - PAP) odpowiadając na interpelację poselską. Wypowiedział się także Wojewódzki Sąd Administracyjny w Krakowie w wyroku z 2005 r." - powiedział prezes ZNP.
Zgodnie z przepisami Kodeksu Pracy i ustawą Karta Nauczyciela, czas pracy nauczyciela zatrudnionego w pełnym wymiarze zajęć nie może przekraczać 40 godzin na tydzień, jednocześnie określają wymiar pensum, czyli zajęć dydaktycznych, wychowawczych i opiekuńczych nauczyciela, który kształtuje się w zależności od stanowisk od 18 do 30 godzin. "Nigdzie jednak nie ma mowy o dobowej, ośmiogodzinnej normie pracy" - podkreślił Broniarz.
Jak mówił, prawo wskazuje na trzy równoprawne elementy składowe 40 godz. tygodniowego czasu pracy nauczyciela: nauczanie, zajęcia wychowawcze i opiekuńcze oraz czynności związane z przygotowaniem się do zajęć dydaktycznych, opiekuńczych i wychowawczych, wraz z samokształceniem i doskonaleniem zawodowym.
"Ustawodawca pracę własną nauczyciela wykonywaną w domu, bibliotece, z użyciem internetu, czy doskonalenie zawodowe na kursach kwalifikacyjnych, w ośrodkach doskonalenia nauczycieli itd. każe traktować jako pełnoprawny składnik czasu pracy, za który przysługuje nauczycielowi wynagrodzenie" - zaznaczył Broniarz.
Według niego, zobowiązanie nauczycieli do realizowania na terenie szkoły 40-godzinnego tygodnia czasu pracy niesie ze sobą konsekwencje prawne i finansowe dla samorządów. Muszą one stworzyć warunki do pracy własnej nauczyciela na terenie szkoły (ciche stanowisko do pracy, stały dostęp do internetu, drukarki, kserokopiarki, tonerów, papieru lub innych materiałów biurowych koniecznych do przygotowania pomocy dydaktycznych) czy konieczność wyposażenia biblioteki szkolnej w niezbędne podręczniki, literaturę fachową, czasopisma metodyczne niezbędne nauczycielom do przygotowania zajęć dydaktycznych, gwarantujących realizację podstawy programowej.
Zdaniem prezesa ZNP, w takiej sytuacji samorządy będą musiały też organizować i finansować na terenie szkoły zajęcia doskonalenia zawodowego nauczycieli, bądź delegowanie nauczycieli do udziału w nich.
"Jeśli warunki pracy i wyposażenie szkoły nie będą pozwalały nauczycielowi na kompleksowe przygotowanie się do lekcji, bo np. nie ma szerokopasmowego internetu, który nauczyciel ma najczęściej w domu, to te - nazwijmy je - +domowe+ godziny poświęcone na to zadanie, będzie można zaliczyć do godzin nadliczbowych" - ocenił.
Tak samo, jak za czas spędzony w pracy z uczniami na wycieczkach szkolnych, w zielonych szkołach, na uroczystościach z udziałem uczniów, czy czas trwania zebrań z rodzicami, które odbywają się zazwyczaj popołudniami" - dodał.
ZNP apeluje do samorządów, by nie zmuszały nauczycieli do spędzania dziennie 8 godzin w szkole. "Będziemy edukować nauczycieli, informować ich jakie mają prawa, co musi zapewnić im samorząd nakazując ośmiogodzinną pracę w szkole, czego mogą się domagać i jakiego wynagrodzenia za pracę ponad 8-godzinny czas spędzony w szkole" - poinformował Broniarz.