Jednym z przykładów jest kazus Michała J., którym zajmie się dziś, 27 marca, Sąd Najwyższy. Na protokołach zatrzymania i przesłuchania w roli podejrzanego mężczyzna dopisał słowa skierowane do policjantów, powszechnie uważane za obelżywe. Za znieważenie funkcjonariuszy w trakcie wykonywania przez nich czynności służbowych został skazany na osiem miesięcy ograniczenia wolności. Rzecznik Praw Obywatelskich wniósł kasację od tego wyroku na korzyść twierdząc, że żadna z przesłanek skazania nie wystąpiła.
Warunkiem skazania za takie przestępstwo jest, aby znieważenie nastąpiło nie tylko podczas, ale i w związku z wykonywaniem przez policjantów czynności służbowych. Tego w opisie czynu Michała J. nie zawarto. Sąd Najwyższy w Izbie Karnej rozpozna kasację wniesioną przez Rzecznika Praw Obywatelskich.
Nie tylko podczas, ale i w związku
Według zastępcy rzecznika praw obywatelskich Stanisława Trociuka, sąd w sprawie Michała J. nie dokonał należytej kontroli aktu oskarżenia. Chociaż ujęte w nim opisy czynów zarzucanych oskarżonemu z art. 226 par. 1 k.k. wyraźnie wskazują, że czynności sprawcze oskarżony podjął podczas (w trakcie) wykonywania przez funkcjonariuszy czynności służbowych. Natomiast w opisie czynów zarzucanych i przypisanych oskarżonemu nie zostały zawarte wszystkie niezbędne przesłanki do wypełnienia znamion tego przestępstwa.
- Warunkiem odpowiedzialności sprawcy jest bowiem, aby znieważenie funkcjonariusza nastąpiło nie tylko podczas, ale i w związku z wykonywaniem przez niego czynności służbowych – wyjaśnia rzecznik Trociuk. - Nie ulega wątpliwości, że zawarte w art. 226 par. 1 k.k. sformułowanie "podczas i w związku" wymaga jednoczesnego wystąpienia obu znamion w zachowaniu oskarżonego.
Taki stan prawny obowiązuje od 25 lipca 2008 r., od dnia wejścia w życie ustawy z 9 maja 2008 r. o zmianie ustawy - Kodeks karny. Już w 2006 r. Trybunał Konstytucyjny w wyroku (sygn. akt P 3/06) stwierdził niezgodność z Konstytucją poprzednio obowiązującego art. 226 par. 1 k.k., który przewidywał karalność zniewagi funkcjonariusza publicznego alternatywnie - podczas lub w związku z wykonywaniem czynności służbowych.
Trzeba uniewinnić
W tej sytuacji, skazanie oskarżonego Michała J. za przestępstwa z art. 226 par. 1 k.k., nastąpiło z rażącym naruszeniem tego przepisu. Przypisanie oskarżonemu winy było bezpodstawne – podkreśla Stanisław Trociuk, zastępca Rzecznika Praw Obywatelskich.
Z tym poglądem zgadza się także dr Michał Zacharski, adwokat z Kancelarii Zacharski Rudol.
- Kasacja RPO ma szansę na wygraną – uważa mec. Zacharski. - Z przepisu art. 413 par. 2 pkt 1 k.p.k. wynika, że wyrok skazujący powinien zawierać dokładne określenie przypisanego oskarżonemu czynu oraz jego kwalifikację prawną. Opis każdego czynu przypisanego skazanemu w części dyspozytywnej wyroku powinien odpowiadać kompletowi znamion przestępstwa - w tym przypadku przestępstwa z art. 226 par. 1 k.k. Tymczasem w opisach obu czynów w omawianym wyroku brakuje sformułowania językowego „w związku z pełnieniem obowiązków służbowych”, co stanowi znamię przedmiotowe przestępstwa z art. 226 par. 1 k.k. Dodajmy, że nie sporządzono uzasadnienia wyroku, a zatem tylko opis czynu może nam powiedzieć cokolwiek o faktach, które sąd wziął pod uwagę przy orzekaniu. Człowiek może być uniewinniony.
Jeśli np. ktoś powie drugiemu: „zabiję cię”, ale zamiast obawy wywoła tylko śmiech, to nie można mówić o realizacji znamion przestępstwa groźby karalnej (art. 190 par. 1 k.k.), bo groźba musi wzbudzić w zagrożonym uzasadnioną obawę, że będzie spełniona. Bez tej obawy nie ma mowy o realizacji wszystkich znamion przestępstwa. Ta obawa musi znaleźć odzwierciedlenie w opisie czynu przypisanego oskarżonemu. Inaczej człowiek zostaje skazany za czyn, który nie jest przestępstwem – wyjaśnia dr Zacharski.
„Ty durniu” nie obniża zadośćuczynienia
Inny przypadek miał miejsce przed Sądem Najwyższym w czasie protestów w obronie sądów w kwietniu 2021 r. Katarzyna A. stała przy wjeździe na parking do Sądu Najwyższego, co doprowadziło sąd do błędnego stwierdzenia, że swoim zachowaniem kobieta blokowała możliwość swobodnego poruszania się osobom nie będącym uczestnikami protestów i funkcjonariusze Policji mieli prawo doprowadzić do usunięcia jej z tego miejsca. Niesłuszne zatrzymanie (i szarpanie) aktywistki zakończyło się uniewinnieniem i zasądzeniem zadośćuczynienia w wysokości 8 tys. złotych.
W apelacji Policja wskazała, że tak wysokie zadośćuczynienie nie należy się, bo kobieta znieważyła policjantów, używając słów obraźliwych: Ty durniu.
Sąd Apelacyjny w Warszawie w wyroku z 16 marca 2023 r. uznał, że zbytecznie ograniczono jej wolność poruszania się, a użyte przez zatrzymaną słowa nie mają wpływu na wysokość zadośćuczynienia (sygnatura akt II AKa 229/22 ).
Publiczne znieważenie
Adwokaci zwracają uwagę, że ani Trybunał Konstytucyjny, ani ustawodawca nie wyjaśnili do końca problemu publicznego znieważenia funkcjonariusza.
Przykładowo, w sprawie wytoczonej przeciwko mężczyźnie, który użył wobec funkcjonariusza obelżywych słów i gróźb, SN uznał, że zniewaga funkcjonariusza musi być publiczna, by można było mówić o przestępstwie. Tymczasem w tej sprawie mężczyzna znieważył funkcjonariusza na służbie tylko listownie.
W innej sprawie SN uznał, że przestępstwo znieważenia funkcjonariusza na służbie może mieć miejsce także niepublicznie. Ta sprawa dotyczyła kierowcy, który - zatrzymany do kontroli przez policję - odmówił wyjścia z samochodu i badania alkomatem. Policjanci użyli więc siły, a kierowca w odpowiedzi obrzucił ich wyzwiskami i opluł. Osoby postronne nie słyszały jednak tych obelg i dlatego sądy obu instancji uznały, że zajście nie miało charakteru publicznego, ale jednak skazały kierowcę.
W orzecznictwie Sądu Najwyższego zarysowała się rozbieżność w wykładni znamion przestępstwa znieważenia funkcjonariusza publicznego. Według jednego poglądu, „publiczność działania” należy do znamion występku z art. 226 art. 1 k.k., pogląd przeciwny stanowi natomiast, że ten przepis nie zawiera znamienia „publicznego działania” jako warunku karalności za znieważenie funkcjonariusza publicznego.
W wyroku Sądu Najwyższego z 9 lutego 2010 r. czytamy: „Przestępstwo znieważenia funkcjonariusza publicznego lub osoby przybranej mu do pomocy (art. 226 par.1 k.k. w brzmieniu z noweli z 9 maja 2008 r. o zmianie ustawy - Kodeks karny,) może zostać popełnione, jeżeli znieważenie nastąpiło publicznie, podczas i w związku z pełnieniem obowiązków służbowych.”
Odmienny pogląd prezentuje wyrok SO w Poznaniu z 8 września 2015 r.: „Do znamion przestępstwa określonego w art. 226 par.1 k.k. nie należy „publiczne działanie sprawcy”.
Istotna jest w tym kontekście uchwała Sądu Najwyższego z 20 czerwca 2012 r., I KZP 8/12, która miała uporządkować sytuację. SN przyjął, że „do znamion przestępstwa określonego w art. 226 k.k. nie należy publiczne działanie sprawcy.”
Jak wyjaśniał SN, przedmiotem ochrony z art. 226 par. 1 k.k. jest z jednej strony prawidłowe funkcjonowanie instytucji państwowych i samorządowych czy szerzej - autorytet państwa, z drugiej - godność funkcjonariusza publicznego lub osoby przybranej mu do pomocy, przy czym autorytet danej instytucji ma znaczenie pierwszoplanowe.
Wzmożona ochrona godności
Wykonywanie ich funkcji wiąże się bowiem z uczestnictwem w sytuacjach konfliktowych, w których szczególnie narażeni są na agresję lub naruszenie dóbr osobistych.
- Najczęściej do znieważenia funkcjonariusza dochodzi przy zatrzymaniu, poszukiwaniu, gdy zatrzymywany jest pod wpływem alkoholu, albo też znajduje się w większej grupie osób i czuje się pewniej. Gdy policjant wchodzi w tłumek, ktoś go popchnie, coś obraźliwego powie – wyjaśnia adwokat Wojciech Korpetta, obrońca w procesach karnych. – Na protokołach przesłuchań wulgarne słowa dopisują raczej desperaci. - W moim przekonaniu, gdy policjant siedzi nad rzeką i łowi ryby, znajduje się prywatnie bez munduru, to czynności służbowych nie wykonuje i wtedy znamiona art. 226 par. 1 kk nie mogą być zastosowane, gdy ktoś odezwie się do niego znieważająco. Ale teoretycznie pozostaje funkcjonariuszem publicznym i mógłby być znieważony, tyle że w sytuacji, gdy wyciąga „blachę” i mówi , że jest z policji.
Sąd Najwyższy miał rację, iż akcentował, że prawidłowe funkcjonowanie instytucji chronione jest przez zapewnienie poszanowania dla funkcjonariuszy podczas wykonywania ich obowiązków służbowych. Ze względu na rodzaj wykonywanych czynności funkcjonariusze publiczni powinni mieć zapewnioną wzmożoną ochronę, także w odniesieniu do ich godności.