Chodzi o ogłoszone we wtorek 2 marca orzeczenie, w którym Trybunał Sprawiedliwości stwierdził, że kolejne nowelizacje ustawy o Krajowej Radzie Sądownictwa, które doprowadziły do zniesienia skutecznej kontroli sądowej rozstrzygnięć Rady o przedstawieniu prezydentowi RP wniosków o powołanie kandydatów na sędziów Sądu Najwyższego, mogą naruszać prawo Unii Europejskiej. I dodał, że jeżeli sąd krajowy dojdzie do wniosku, że zmiany ustawodawcze z 2018 r. naruszają prawo Unii, to na mocy zasady pierwszeństwa tego prawa będzie on miał obowiązek odstąpić od zastosowania się do tych zmian na rzecz stosowania wcześniej obowiązujących przepisów krajowych i przeprowadzić kontrolę przewidzianą w tych ostatnich przepisach. 

Czytaj: TSUE: Brak sądowej kontroli nad decyzjami KRS sprzeczny z prawem UE>>

Po ogłoszeniu tego wyroku Naczelny Sąd Administracyjny, na którego pytania prejudycjalne odpowiedział w ten sposób TSUE, poinformował, że odwiesi postępowania dotyczące odwołań osób, które zostały odrzucone w konkursach na stanowiska sędziów Sądu Najwyższego. - Nie wyobrażam sobie, żeby Naczelny Sąd Administracyjny nie uchylił uchwał tak zwanej Krajowej Rady Sądownictwa - mówił adwokat Michał Gajdus, jeden z  pełnomocników odrzuconych sędziów.  I dodał, że Trybunał Sprawiedliwości powiedział, że uchwały Krajowej Rady Sądownictwa w obecnym kształcie, jeśli zostaną uchylone przez Naczelny Sąd Administracyjny, nie będą miały skutku prawnego.

Czytaj: NSA oceni odwołania kandydatów do SN, ale skutki niewiadome>>
 

Obóz rządzący neguje i szuka sposobu, by nie wykonać wyroku

Natychmiast po ogłoszeniu orzeczenia TSUE przedstawiciele rządu, TK, SN i KRS prezentowali opinie sugerujące, że ten wyrok i będące jego przewidywanym skutkiem orzeczenia NSA nie będą respektowane. Na kierunek myślenia obozu władzy w tej sprawie wskazał apel kierownictwa Prawa i Sprawiedliwości, które zwróciło się do rządu, by skierował on wniosek do TK o ustosunkowanie się do niedawnego orzeczenia TSUE. Rząd odpowiedział natychmiast. W środę po południu zebrała się Rada Ministrów i zaraz potem rzecznik rządu poinformował w komunikacie, że na tym posiedzeniu odbyła się dyskusja dotycząca "przekroczenia kompetencji przez Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej polegającego na stwierdzeniu wyższości prawa europejskiego nad Konstytucją Rzeczypospolitej Polskiej".

- Zgodnie z utrwalonym, wieloletnim orzecznictwem polskiego Trybunału Konstytucyjnego nie ma żadnej wątpliwości, co do nadrzędności polskich norm konstytucyjnych nad innymi normami prawnymi. Potwierdzają to liczne rozstrzygnięcia Trybunału Konstytucyjnego, w różnych składach orzekających, od początku polskiego członkostwa w Unii Europejskiej - napisał Piotr Müller.

Prezes TK już wie, jak to ocenić

Nie wiadomo jeszcze w jakim składzie Trybunał Konstytucyjny będzie zajmował się ta sprawą, ale jego prezes już ujawniła swoje stanowisko. - Zawarte w orzeczeniu TSUE sugestie dotyczące działania sądów powszechnych w Polsce stanowią oczywiste naruszenie ładu konstytucyjnego RP i wykraczają rażąco poza ustalenia traktatowe, naruszając fundamenty działalności UE jako wspólnoty suwerennych państw - powiedziała Julia Przyłębska. Według niej powoływanie sędziów jest wyłączną prerogatywą Prezydenta RP i nikt nie może jej ograniczać.

Czytaj: Sędzia Stępkowski: Powołanie sędziów do Sądu Najwyższego jest nieodwracalne>>

"Iustitia": Jest okazja na przywrócenie praworządności

Takiemu podejściu do wyroku dziwi się Stowarzyszenie Sędziów Polskich "Iustitia". - Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej w wyroku z 2 marca 2021 r. potwierdził, że europejskim i polskim standardem powinna być możliwość odwołania się do sądu, także w przypadku konkursu na stanowisko sędziego Sądu Najwyższego. Orzeczenie to potwierdza minimalne prawa, które państwo musi zagwarantować Polakom. W tej sytuacji dziwi tak agresywna krytyka orzeczenia przez polityków deklarujących, że ich troską jest dobro obywateli - czytamy w oświadczeniu Stowarzyszenia.

Zdaniem jego autorów, niedługo może się okazać, że kilkadziesiąt powołań do Sądu Najwyższego jest nieważnych. - Ostrzegaliśmy przed tym od samego początku i zapewniamy, że uczynimy, co w naszej mocy, aby praworządność w Polsce została przywrócona, a prawa obywateli na tym nie ucierpiały. Dalsze naruszanie praworządności grozi utratą lub zamrożeniem miliardów euro unijnych dotacji - stwierdza "Iustitia"