Do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego zwrócił się dawany działacz podziemia "Solidarności" Lech M. o rozstrzygniecie sporu między nim a Instytutem Pamięci Narodowej. Lech M. zwrócił się do Instytutu o nadanie mu statusu działacza opozycji i osoby represjonowanej. Prezes IPN 11 lipca 2016 r. - odmówił.
Aktywność w KOR
W decyzji stwierdzono, że Instytut odnalazł dokumenty świadczące, iż Lech M. w latach 80. XX wieku był działaczem Komitetu Obrony Robotników, gdzie współpracował z małżeństwem Romaszewskich. Ale w październiku 1981 r. Służba Bezpieczeństwa umieściła w teczce personalnej informację, iż był jej tajnym współpracownikiem. Miał się zobowiązać do współpracy w 1980 r. Świadczą o tym akta i dwa mikrofilmy. Dowody ujawniają także, że Lech M. był zatrzymywany przez funkcjonariuszy tajnych służb wcześniej, w Radomiu za rozwieszanie plakatów antyrządowych. W stanie wojennym Lech M. wyjechał czasowo do USA, a następnie do Szwecji. I wtedy SB rozwiązało z nim współprace i skreśliło z ewidencji tajnych współpracowników.
IPN stwierdził, że Lech M. doznał szykan i represji w PRL, ale nie można uznać go za poszkodowanego.
Spotkania z SB
Lech M. w skardze do WSA napisał, że dokumenty nie wskazują, dlaczego SB uznało go za tajnego informatora. Nie wyjaśniono też w IPN, jaki charakter miały kontakty ze służbą. Skarżący twierdzi, że chodziło o zmuszenie go do wyjazdu za granicę i załatwienie paszportu. Ponadto przedstawione przez Instytut dokumenty, to nie były akta, lecz odręczne notatki z rozmów w lokalach gastronomicznych. Przesłanki z art. 4 ustawy zostały spełnione - dodał. Według tej ustawy status działacza opozycji antykomunistycznej lub osoby represjonowanej z powodów politycznych przysługuje osobie, która nie była pracownikiem, funkcjonariuszem lub żołnierzem organów bezpieczeństwa państwa, chyba że przedłoży dowody, że przed dniem 4 czerwca 1989 r., bez wiedzy przełożonych, czynnie wspierała osoby lub organizacje działające na rzecz odzyskania przez Polskę niepodległości. A także w archiwum Instytutu Pamięci Narodowej – Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu nie zachowały się dokumenty wytworzone przez tę osobę lub przy jej udziale, w ramach czynności wykonywanych przez nią w charakterze tajnego informatora.
Nie ważna działalność opozycyjna
Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie oddalił skargę Lecha M. Sąd stwierdził, że w materiale dowodowym znajdują się utworzone przez Służbę Bezpieczeństwa PRL przy udziale TW - Lecha M. Błędem prezesa IPN było nie wyjaśnienie związku między wytworzeniem akt przez SB a czynnościami operacyjnymi tej służby - podkreśliła sędzia Kaja Angerman. Decyzje charakteryzuje duże niechlujstwo. Nie zgadzają się daty i są błędy w nazwiskach i adresach. Jednak - zdaniem sądu decyzja o odmowie nadania statusu osoby represjonowanej jest słuszna. Dokumenty wytworzono przy uczestnictwie Lecha M., choć mógł być on tylko źródłem informacji.
- Organ nie musi oceniać działalności opozycyjnej osób zaangażowanych w odzyskanie suwerenności ojczyzny ani badać czy kontakty z SB są wiarygodne.
Ważne jest istnienie związku między wytworzeniem akt przez służbę a czynnościami operacyjnymi tej służby - dodał sąd.
Warto zaznaczyć, że osobie uznanej za represjonowaną przysługuje świadczenie pieniężne w wysokości 400 zł miesięcznie, jeżeli, jej dochód nie przekracza kwoty odpowiadającej 120 proc. najniższej emerytury, ogłaszanej przez Prezesa Zakładu Ubezpieczeń Społecznych
Wyrok jest nieprawomocny.
Sygnatura akt IV SA/Wa 2307/16, wyrok z 7 lutego 2017 r.