A szkoda, ponieważ już wiadomo, że problem jest. Wywołał go rzecznik praw obywatelskich, który kilka miesięcy temu skierował do Trybunału Konstytucyjnego wniosek o zbadanie, czy obowiązkowa przynależność osób wykonujących zawody zaufania publicznego jest zgodna z konstytucją. Trybunał jeszcze sprawy nie rozpatrzył, ale dyskusja pomiędzy Rzecznikiem i samorządami już się odbyła. Większość z nich uważa, że obowiązkowa przynależność jest niezbędna dla wykonywania obowiązków wynikających z konstytucji i ustaw dotyczących każdego z tych zawodów. Jeśli Trybunał uzna, że obligatoryjna przynależność jest zgodna z konstytucją, projekt resortu gospodarki stanie się w tej części bezprzedmiotowy. Gdy TK stwierdzi niekonstytucyjność tej zasady, zawali się cała konstrukcja samorządowo – dyscyplinarna obejmująca kilkanaście zawodów. Wtedy szybko musiałaby powstać jakaś nowa konstrukcja prawna. Dotycząca także adwokatów, radców prawnych, notariuszy, komorników, biegłych rewidentów itd. Wiele wskazuje na to, że legislatorzy z resortu gospodarki nie przewidzieli, że ruszając lekarski „kamyczek” uruchomią całą lawinę.








