Dużą roztropnością wykazały się te z sądów upadłościowych, które w miarę zbliżania się granicznej daty 10 października 2010 r. powoływały na funkcję syndyków jedynie osoby posiadające licencję. Tam gdzie syndycy wciąż faktycznie funkcjonują, a 10 października 2010 r. nie mieli jeszcze licencji, rozważyć należy trzy możliwości przywrócenia stanu zgodnego z prawem. Po pierwsze, w rachubę wchodzić może odwołanie syndyka na jego wniosek (art. 170 ust. 2 prawa upadłościowego i naprawczego). Przeszkodą może tu być brak wniosku ze strony zainteresowanego. Po drugie, rozważyć można odwołanie przez sąd ex officio z powodu przeszkody w pełnieniu obowiązków (art. 170 ust. 1 prawa upadłościowego i naprawczego). W tym wypadku wątpliwe jest jednak, aby brak licencji uznać za przeszkodę, skoro jej posiadanie jest bezwzględnym warunkiem piastowania funkcji. Po trzecie, zastanowić się należy, czy nie właściwsze było jedynie deklaratoryjne stwierdzenie przez sąd (potwierdzenie), że dotychczasowy syndyk przestał z mocy prawa piastować funkcję z chwilą upływu okresu dostosowawczego. Ta ostatnia możliwość wydaje się najbardziej uzasadniona w świetle art. 157 ust. 1 prawa upadłościowego i naprawczego a contrario (tzn. osoba fizyczna nieposiadająca licencji syndyka nie może być syndykiem). Szczególnym wyzwaniem dla sądów upadłościowych będzie rozstrzygnięcie wątpliwości dotyczących syndyków powołanych w okresie przejściowym, którzy licencje uzyskali po 10 października 2010 r. (samo zdanie egzaminu nie jest tożsame z uzyskaniem licencji, a stanowi jedynie przesłankę wydania decyzji administracyjnej przez Ministra Sprawiedliwości). Sąd powinien w takim wypadku również stwierdzić, że dany syndyk przestał nim być z mocy prawa, a następnie, już po uzyskaniu licencji, może ponownie powołać tę samą osobę na stanowisko syndyka.
Źródło: Gazeta Prawna