Recenzja książki „Warto chronić państwo prawa. Andrzej Wróbel w rozmowie z Krzysztofem Sobczakiem”, Wolters Kluwer, Warszawa 2017

Do lektury wywiadu rzeki z Andrzejem Wróblem – sędzią Sądu Najwyższego (a przez niecałe 6 lat sędzią Trybunału Konstytucyjnego) i znanym profesorem nauk prawnych – siadałem z jedną właściwie główną myślą/pytaniem – jak Autor uzasadnił swoją decyzję odejścia z Trybunału Konstytucyjnego w styczniu 2017 r., w czasie trwającego od ponad roku ataku na ten sąd i jego sędziów? Wydaniu książki towarzyszyło w środowisku pewne poruszenie, bo oto o tym, że „warto chronić państwo prawa” (a wcześniejszy tytuł był nawet bardziej zdecydowany) informowała osoba, która ułatwiła (przyspieszyła) przejęcie Trybunału Konstytucyjnego w ramach politycznego ataku na sąd. Ten niespodziewany wybór Andrzeja Wróbla wstrząsnął (to właściwe słowo, nie tylko o zaskoczenie czy zdziwienie chodziło) mną i wieloma spośród moich znajomych, generalnie światem prawniczym, bo „masy” się u nas jeszcze takimi rzeczami nie pasjonują, choć w Stanach Zjednoczonych Ameryki, na które profesor Wróbel powołuje się w książce wiele razy, rejterada z Sądu Najwyższego na pewno wzbudziłaby emocje i szeroką debatę publiczną.

                                                             Warto chronić państwo prawa Krzysztof Sobczak

                                                    Warto chronić państwo prawa >>

Nie od wyjaśnień jednak zaczyna się książka, pojawiają się one dopiero na samym końcu, w postscriptum. Od samego początku lektura wciąga i daje satysfakcję, bo nie pozostawia czytelnika obojętnym. Z Autorem się w myślach dyskutuje, zgadza i nie zgadza, wymienia argumentami. Tematów jest wiele, ciekawych poglądów dużo (często oryginalnych i kontrowersyjnych).

Rozmowy z polityką w tle

Wywiad pozostanie interesujący i wartościowy także w przyszłości (takie było jego założenie, w które brutalnie zaingerowała polityka). Jednak z punktu widzenia czytelnika współczesnego ważne jest, moim zdaniem, umiejscowienie w czasie odbywanych rozmów, którego mi brakowało (tylko czasem można było się domyśleć). Wyraźnie bowiem rozmowy przeprowadzano na przestrzeni miesięcy. A w tym czasie działo się bardzo wiele, zarówno w sferze publicznej, jak i prywatnej, bo, jak rozumiem, w trakcie pisania książki (a może pod koniec) Andrzej Wróbel zmienił sąd. Pewne zjawiska, o których rozmówcy mówią jako możliwych, jeszcze przed wydaniem książki, w rzeczywistości już nastąpiły – tak jest np. z „demokracją matematyczną”, przed którą przestrzega A. Wróbel w przypadku ograniczenia roli TK. „Kto ma większość, ten decyduje o wszystkim i nie musi oglądać się na przepisy konstytucyjne” (s. 21).

Można odnieść wrażenie, że – choć nie znajdujemy przez większość książki wyjaśnienia przyczyn odejścia profesora Wróbla z Trybunału – czytelnik może się ich domyślać sam. Ma mianowicie od pierwszych stron książki do czynienia z dużym nagromadzeniem emocjonalnych słów oceniających zmiany, jakich jesteśmy świadkami po przejęciu władzy przez rządzącą partię „Prawo i Sprawiedliwość”. Na przykład Autorowi niepublikowanie wyroków TK (kontrola prawidłowości wydania wyroku czy składu sądu) „się w głowie nie mieści” (s. 15), stąd też tytuł niniejszej recenzji. Ale tych określeń jest więcej: niebywałe; nie mogę uwierzyć; nie mogę zrozumieć; jak to jest możliwe; to jest nie do pomyślenia; narracja, która mnie przeraża; zatrważające milczenie władzy; rzecz skandaliczna, te rozważania to brednie itp.

Jest mi to o tyle bliskie, że Autor, używając tych zwrotów, ma oczywiście rację. Ja też mam podobne wrażenia i podobnych słów używałem, zwłaszcza przez pierwsze pół roku działań PiS. Myślałem jednak, okazuje się, że niesłusznie, iż takie emocje w mniejszy sposób dotykają osób o randze profesora, a zwłaszcza sędziego najwyższego sądu. Że przeważać będzie raczej stoicyzm (nawet jeśli wypracowany, bo nie każdy rodzi się stoikiem), jaki widziałem np. w wywiadzie z sędzią amerykańskiego Sądu Najwyższego, Ruth Ginsburg, która ze spokojem odnosiła się do sytuacji po wyborze prezydenta Trumpa i jego „wstrząsających” słowach i działaniach, mówiąc, że wiele już w życiu widziała, że należy działać, a kolejna, tym razem pozytywna zmiana, nadejdzie.

Jeśli jednak Autor używa mocno nacechowanych emocjami słów, można domniemywać, że jest tak dalece zgorszony sytuacją, iż decyduje się na opuszczenie miejsca będącego przedmiotem ataku, by w bezpiecznym (jak wiemy – do czasu) Sądzie Najwyższym zakopać się i skupić na wciągającej intelektualnie prawdziwej prawniczej robocie.

Czytelnik może jednak także dostrzec, że profesor Wróbel był (kiedy pozostawał sędzią TK), i jest (po odejściu z TK) krytyczny wobec wielu aspektów pracy i dokonań Trybunału. Częściowo starał się zmieniać podejście sędziów, ale na wiele zjawisk nie miał wpływu. Więc może także dlatego zdecydował się na powrót do Sądu Najwyższego?

O ustroju, konstytucji i legislacji

Książkę można podzielić na dwie główne części (przeplatające się ze sobą). W jednej rozmówcy skupiają się na problemach ustrojowych, jako tych, które w czasie przeprowadzania wywiadów (głównie w 2016 r.) zajmują wszystkich. Tu właśnie profesor Wróbel udowadnia tytułową tezę, że „warto chronić państwo prawa”, mówiąc o roli Konstytucji i TK – strażnika rządów prawa, o roli sądów i trójpodziale władzy. W drugiej części rozmowa dotyczy głównie praw materialnych, praw i wolności obywatelskich, praw socjalnych czy ważnych i ciągle trudnych w polskiej debacie publicznej tematów dotyczących wolności religii, sumienia, prawa do aborcji czy legalizacji związków partnerskich. W osobnej rozmowie sędzia Wróbel i redaktor Sobczak oceniają jakość stanowionego w Polsce prawa. I wreszcie, na koniec, w przywoływanym już postscriptum rozmowa dotyczy przyczyn odejścia profesora Wróbla z TK i czytelnik może sprawdzić, czy powyżej wskazane tropy do zrozumienia tej decyzji pokrywają się z tym, co mówi sam Sędzia.

Wątków w książce jest bardzo dużo, wymienię tylko kilka, zwłaszcza tych, które dla mnie były ważne. Oczywiście każdy czytelnik, a książkę zdecydowanie warto przeczytać, odnajdzie dla siebie swoje fragmenty, inspiracje czy kontrowersje.

 

Gmach wolności, równości i sprawiedliwości

W części „ustrojowej” profesor Wróbel formułuje wiele ciekawych myśli na temat Trybunału Konstytucyjnego, jego roli, znaczenia, umiejscowienia w systemie trójpodziału władzy. Na przykład krytykuje wzbudzające wątpliwości, ale jednak zadomowione już u nas, wyroki interpretacyjne TK (s. 79). Nie zgadza się też, wbrew większości sędziów i ekspertów, na brak możliwości kontroli przez TK uchwał Sejmu, jeśli mają charakter normatywny, a taki zdaniem Autora miały bezspornie uchwały Sejmu pozbawiające mocy prawnej inne uchwały – o wyborze sędziów przez Sejm poprzedniej kadencji (s. 84).

Interesujący jest pogląd Autora o zbędności zdań odrębnych w TK (s. 104). Formułuje za tą tezą wiele argumentów, a część brzmi przekonująco. Tymczasem sam odwołuje się w omawianej książce nie raz, i nie dwa, do zdań odrębnych swojego autorstwa, w których formułował inne od większości poglądy w naprawdę ważnych sprawach. Prawdę mówiąc, gdyby tych zdań odrębnych nie było, bylibyśmy ubożsi o mnóstwo ciekawych argumentów konstytucyjnych. Deklaruje przy tym otwartość na krytykę, glosy pochwalne, zdaniem prof. Wróbla, niewiele wnoszą, za to krytyczne analizy mogą dać do myślenia, być twórcze.

Szczególnie bliski jest mi fragment o sposobie wyboru sędziów TK, w tym o potrzebie przejrzystości wyborów (s. 119). Wraz z innymi rozpocząłem bowiem w 2006 r. trwający nieprzerwanie (a nawet rozszerzający się na inne instytucje i wybory) Obywatelski Monitoring Wyboru Sędziów TK, do którego Autor się odwołuje, i któremu się jako kandydat poddał, przekazując na swój temat wiele informacji oraz biorąc udział w społecznym wysłuchaniu publicznym kandydatów. Autor rozumie (a jest w tej mierze wyjątkiem), że kandydata można pytać o wszystko, poza życiem prywatnym, i „taki kandydat nie ma prawa odmówić odpowiedzi na jakieś pytania” (s. 126).

Profesor Wróbel ma zresztą ciekawy pogląd na temat wyboru sędziów TK. Wzorem USA dałby uprawnienie powoływania sędziów prezydentowi – strażnikowi konstytucji, przy czym powołania powinny być dożywotnie (s. 100). To by uniemożliwiło zmianę wielu sędziów przez ten sam rząd, a także pozwoliło wykorzystać doświadczenie sędziów, którzy właściwie dopiero pod koniec swojej kadencji stają się w pełni ukształtowanymi sędziami konstytucyjnymi, i wtedy właśnie muszą odejść.

Polecam także, jakże aktualne, rozważania na temat demokratycznej legitymizacji sędziów oraz roli TK, który zgodnie z Konstytucją kontroluje władzę ustawodawczą, nie odwrotnie, co próbuje nam czasem wmówić obecna władza.

Autokrytycyzm Autora budzi szacunek. Z jednej strony otwarcie wskazuje na błędy popełniane jego zdaniem przez TK, słabości wyroków, na przykład zajmowanie się ustawami, a nie Konstytucją (s. 95), wymienia liczne zarzuty formułowane pod adresem Trybunału (s. 114). Z drugiej strony Autor pokazuje wyraźnie proces budowania przez Trybunał „gmachu wolności, równości i sprawiedliwości”, rozwijania poszczególnych standardów. Czytelnik boleśnie sobie uświadamia, że ten rozwój został brutalnie przerwany przez polityczny atak. Czy jednak obywatele zdają sobie z tego sprawę? Trafiają do mnie słowa Autora o tym, że TK „popełnił grzech niedostatecznej komunikacji ze społeczeństwem” (s. 117).

Sędzia może odwołać się do konstytucji

Ważne i bardzo aktualne są rozważania Autora na temat uprawnienia sądów powszechnych do badania zgodności z Konstytucją przepisów stanowiących podstawę wydania wyroku (s. 66). Co ciekawe, Andrzej Wróbel już w 1998 r. (rok od wejścia w życie Konstytucji z 1997 r.) był sprawozdawcą orzeczenia Sądu Najwyższego, z którego wynikała teza, że sądy takie uprawnienie mają. Spotkała go za to krytyka, przez lata bowiem utrwalał się pogląd, że w przypadku wątpliwości konstytucyjnych sędzia powinien zadać pytanie Trybunałowi. Obecnie jednak, w związku z sytuacją polityczną i ograniczeniem roli TK, teza profesora Wróbla ma wielu zwolenników. Szkoda, że w dużej mierze straciliśmy 20 lat od wspomnianego wyroku SN, które można by poświęcić na wykształcenie w sędziach umiejętności odmawiania w konkretnym przypadku zastosowania wątpliwego konstytucyjnie przepisu.

Mocno brzmią zarzuty Sędziego pod adresem Trybunału Konstytucyjnego o akceptację szerokiego nadzoru ministra sprawiedliwości nad niezależnymi sądami. Zaskakująca jest informacja, że w ustawie – Prawo o ustroju sądów powszechnych (u.s.p.) słowa „minister sprawiedliwości” pojawiają się 220 razy (s. 95), że jest to zatem ustawa w głównej mierze o nadzorze właśnie, nie sądach. Zapadające przez lata wyroki TK, które poszerzanie tego nadzoru akceptowały (s. 199) przygotowały poniekąd grunt pod dzisiejsze zmiany – „Trybunał dał się nabrać” stwierdza profesor Wróbel, który właśnie na przykład w takich sprawach pisał zdania odrębne (s. 144, 190).

 

Godność, sprawiedliwość, solidarność

Interesująco brzmi fragment rozmowy, kiedy autor stwierdza, że „z punktu widzenia standardów konstytucyjnych Rzeczpospolita Polska Anno Domini 2016 jest demokratycznym państwem prawnym”, a zagrożenia, które się pojawiły, nie podważają tej generalnej oceny (s. 142). Ciekaw jestem, czy Autor podtrzymałby tę opinię w roku 2018, a jeśli nie, to co by się zmieniło.

Rozważania na temat praw socjalnych, i w tym kontekście – wartości godności, sprawiedliwości, solidarności (s. 216) wskazują na dużą wrażliwość społeczną Autora. Rozmówcy dyskutują o wielu konkretnych bieżących zagadnieniach. Znajdziemy tu rozważania na temat dodatku na dzieci „500 plus” czy odbierania dzieci z powodu niezawinionej biedy (s. 22), ale i o sprawach najtrudniejszych, subtelnych (jak obraza uczuć religijnych, czy aborcja). Są to miejscami prawdziwie pogłębione i zniuansowane wykłady. Profesor Wróbel omawia różne podejścia filozoficzne, czasem przedstawia swój pogląd, dość często przyznaje, że nie jest go pewien na gruncie Konstytucji, że ma z danym zagadnieniem problem. To lektura także dla tych, którzy uważają, że odpowiedź na każde pytanie jest prosta (ale ci książki niestety zapewne nie przeczytają). Autor uczy pokory, uczciwości myślenia, rozważania problemu, formułowania argumentów i dochodzenia do konkluzji.

Szczegółowo rozmówcy omawiają poszczególne prawa socjalne, wskazując na ich charakter – praw egzekwowalnych czy praw o charakterze norm programowych (s. 238). Czym jest minimum życiowe, a czym socjalne (s. 230) i jak są one definiowane przez sądy konstytucyjne na świecie? Czy w przypadku grup zawodowych o odrębnym systemie emerytalnym można mówić o przywilejach emerytalnych, czy raczej regulacjach szczególnych (s. 228)? Co w praktyce oznacza konstytucyjnie gwarantowana polityka sprzyjająca zaspokajaniu potrzeb mieszkaniowych przez państwo (s. 239), a co prawo dostępu do opieki zdrowotnej (s. 241)?

Osobny rozdział (s. 250) poświęcono kwestiom wolności religii i sumienia. To bardzo ciekawa część książki porządkująca wiele zagadnień, nad którymi się często prześlizgujemy. Czym się różnią określenia: państwo laickie, państwo świeckie, państwo neutralne religijnie i światopoglądowo? Czy nasza Konstytucja chroni wszystkich, także ateistów, osoby o światopoglądzie niereligijnym? Łączy, czy segreguje (już w preambule dzieląc obywateli na osoby wierzące i niewierzące)? Czy wolność religijna jest w ogóle w konstytucji potrzebna, czy (za R. Dworkinem „Religia bez Boga”) może nie? Jak w świetle konstytucji można ocenić sprawę wieszania krzyży w miejscach publicznych, instytucjach państwowych (s. 278), sprawę nauki religii w szkołach (s. 281), czy zagadnienie apostazji i relacji między porządkiem konstytucyjnym a prawem kościelnym (s. 283)?

Szczegółowe rozważania, w tym czy Autorzy Biblii popijali wino, dotyczą ciekawej sprawy piosenkarki Doroty Rabczewskiej (Dody). Tematyka tzw. obrazy uczuć religijnych jest bardzo dokładnie przedstawiona i ułatwia zrozumienie zagadnienia i często popełnianych przez nas (niestety także przez prokuraturę i sądy) błędów. Na przykład mylenia słownego obrażania czyichś uczuć czy krytyki, nawet bardzo ostrej, z obrazą uczuć religijnych, która musi dotyczyć znieważenia przedmiotu kultu (s. 265).

Podobnie szczegółowo i głęboko rozmówcy rozważają problem wolności sumienia i klauzuli sumienia (s. 295).

W kolejnym rozdziale rozmowa dotyczy nie mniej ciekawych i kontrowersyjnych tematów, które towarzyszą nam od lat i w przyszłości, przynajmniej niedalekiej, nic się w tej mierze nie zmieni. To kwestia aborcji czy związków partnerskich w świetle artykułu 18 Konstytucji chroniącego instytucję małżeństwa (s. 305). W tej drugiej sprawie pogląd Autora jest jednoznaczny, artykuł 18 chroni małżeństwo (jako związek kobiety i mężczyzny), ale w żadnej mierze nie blokuje możliwości stworzenia instytucji związku partnerskiego (s. 320). Dyskusyjne poglądy prof. Wróbla na temat praw zwierząt (Autor jest wobec nich sceptyczny), na kwestię aborcji (według Profesora to zawsze „dramat”), a zwłaszcza negowanie płci kulturowej, z pewnością wywołają reakcję specjalistów od tych zagadnień. Jest to jednak dobry punkt wyjścia do dyskusji, bo bardzo subtelny w innych rozważaniach Autor nad płcią kulturową („genderem”, którym w Polsce niemal straszą dzieci) pochyla się dość powierzchownie, sprowadzając ją do zaprzeczenia biologii i swobodnego wyboru płci. To, moim zdaniem, duże uproszczenie. Ale takie poglądy także skłaniają do myślenia, formułowania swoich argumentów, inspirują do dalszej lektury i dyskusji. To cecha całej książki.

Na koniec warto podkreślić wkład w książkę przeprowadzającego wywiady redaktora Krzysztofa Sobczaka. Jest rozmówcą ciekawym, kompetentnym i przygotowanym, a także, z pożytkiem dla czytelnika, wymagającym. Książka ukazała się w serii rozmów (zawsze na temat „państwa prawa”, które widnieje w każdym tytule) z innymi prawnikami, jak prof. Ewa Łętowska, prof. Andrzej Zoll, prof. Andrzej Rzepliński, sędzia Jacek Gudowski. Gratuluję redaktorowi Sobczakowi pomysłu na tę ciekawą serię, która w dodatku, w związku z wydarzeniami wokół nas, staje się szczególnie aktualna i ważna.

Łukasz Bojarski

Autor jest prawnikiem, prezesem zarządu i współzałożycielem Instytutu Prawa i Społeczeństwa INPRIS (inpris.pl), ekspertem instytucji międzynarodowych i krajowych.

Tytuł i śródtytuły są cytatami z recenzowanej książki.

Polecamy:
Państwo prawa to niezależne sądy Jacek Gudowski   Służąc rządom dobrego prawa Andrzej Rzepliński       Rzeźbienie państwa prawa. 20 lat później Ewa ŁętowskaPaństwo prawa jeszcze w budowie Krzysztof Sobczak

Sprawdź w Księgarni Profinfo>>