I dodaje, że nowością jest wielki deficyt budżetowy, który jednak nie przeszkodził działaczom adwokackim w podwyżce swoich pensji.
Pół roku temu Okręgowa Rada Adwokacka na zgromadzeniu izby adwokackiej w Warszawie zaprezentowała niezwykle kuszącą uchwałę programową. Można powiedzieć, że każdy warszawski adwokat dostrzegł w niej spełnienie swoich marzeń, niby wiecznie zieloną łąkę na horyzoncie. Aktywnym młodym adwokatom obiecano stworzyć sekcje tematyczne, wraz ze składką dzieloną. Obiecano jawność życia samorządowego. Komunikacja jest ważna, ma więc powstać wewnętrzna platforma wymiany myśli i wydawany ma być izbowy biuletyn. Dziekan ma co kwartał spotykać się z adwokatami i prowadzić z nimi konstruktywny dialog. Dla oszczędnych pojawił się zapis o dążeniu do oszczędności i obniżeniu składki adwokackich. ORA zobowiązała się też do organizacji zakupów grupowych: nawet dziecko wie przecież, że kupując dużo kupuje się taniej. Konkurencja doskwiera adwokatom? Oto jest zapis, że samorząd będzie walczyć z nieuczciwą konkurencją, promować zawód adwokata i zapewni stołecznym adwokatom nowe możliwości zawodowe. Warszawa to polskie okno na świat, stolica wiodącego europejskiego kraju. Będziemy więc wizytówką polskiej adwokatury. To tak w skrócie. Uchwała programowa była tak długa i pojawiła się w tak dziwnych okolicznościach, że debata nad nią odbyła się przed przedstawieniem jej założeń, a z całością nikt nie miał na sali szansy się zapoznać. Ale zarysowana w niej wizja była tak świetlana, że adwokaci przyjęli ją niemal jednogłośnie, a potem uczcili owacją na stojąco i niemilknącymi brawami.
Minęło sześć miesięcy i możemy już ocenić, jak warszawskiej Okręgowej Radzie Adwokackiej idzie wywiązywanie się z obietnic, które tak ochoczo wzięła na siebie podczas październikowego zgromadzenia izby adwokackiej. Pół roku to dużo czasu, popatrzmy więc co władze stołecznej palestry zrobiły przez ten czas w sprawie wykonania uchwały programowej.
Zacznijmy od budżetu na 2015r. Stołeczni adwokaci dostali projekt kilka dni temu i ze zdziwieniem zauważyli, że nie ma w nim mowy o oszczędnościach. Przeciwnie, wydatki mają wzrosnąć z 9 mln zł w 2014r. do przeszło 12 mln zł w 2015r. Aby sfinansować tak lawinowy wzrost wydatków składka adwokacka ma być podniesiona o jedną czwartą, a dodatkowo pojawia się w nim deficyt w kwocie przeszło 1,5 mln zł! Tego nie było w historii polskiej adwokatury. A z jakiej przyczyny tak lawinowo rosną wydatki? Pojawiły się nowe obowiązki ustawowe, bądź jakiś kataklizm? Nie, lektura projektu budżetu nie pozostawia złudzeń. Chodzi po prostu o rozdawnictwo izbowych pieniędzy na niespotykaną skalę. Przykładowo pozycja diety dla prezydium ORA (tj. dziekan i najważniejsi działacze) rośnie z 320.800 zł w ubiegłym roku do 382.200 zł w roku bieżącym. Dodatkowo dziekan i jego świta wpisali sobie diety w kwocie przeszło 205.000 zł z funduszu kształcenia aplikantów, pomimo, że nie ma ku temu podstawy prawnej. Podobnie ORA jest hojna dla innych działaczy. Dodatkowo, w budżecie pojawia się tajemnicza pozycja „diety funkcyjne za działalność na rzecz samorządu” 107.000 zł, Dla kogo i za co? Nic o tym nie ma w uzasadnieniu projektu. Dalej jest pozycja 900.000 zł na remont lokalu przy ul. Lekarskiej. Ma tam być siedziba pionu dyscyplinarnego. Zauważmy w tym miejscu, że wpływ do izbowego sądu dyscyplinarnego w roku ubiegłym wyniósł 136 spraw, było 130 obwinionych adwokatów. Słowem, za wygodę i przestrzenie dla kolegów z pionu dyscyplinarnego poniesione będą całkowicie nieproporcjonalne wydatki: przeszło 7.000 zł na jednego obwinionego. Rzecznik dyscyplinarny, podpisujący się zwykle purpurą (sic!), uzyska godną siebie siedzibę, ale czy rzeczywiście w tym celu Izba ma popadać w deficyt? Dalej, w budżecie są ogromne wydatki na zabawy, kometkę i wyścigi konne. Panowie Rada hojnie je finansują niepomni, jak kończyli antycznie cesarze-miłośnicy wyścigów. Swoistymi perełkami są pozycje: dwa spotkania z gośćmi zagranicznymi: 23.000 zł oraz dotacja na wycieczkę dla koła emerytów w kwocie 25.000 zł. Tak można bez końca. Dla odmiany zlikwidowana została komisja współpracy z zagranicą. Czyżby ORA już nie interesowała współpraca z zagranicznymi adwokaturami?
Ślimaczy się bez końca sprawa sekcji adwokackich. Co prawda pojawiła się ogólnikowa ankieta sondująca zainteresowanie adwokatów, ale do dzisiaj nie ma regulaminu sekcji. Co ciekawe, z półoficjalnych, acz publicznych wypowiedzi członków prezydium wynika, że nie rozstrzygnięto nawet sprawy formy prawnej: czy mają to być komisje, czy też koła, a więc czy mają to mają być jednostki podległe ORA, czy też autonomiczne. Zakupy grupowe? Po wielu prośbach adwokatów (w tym moich) ORA zajęła się pomocą w zakupie kas fiskalnych. W efekcie otrzymaliśmy ofertę kas dużo droższych niż dostępne na rynku. Np. kasy Merkury są dostępne za ok. 600zł, a ORA proponowała zakup za przeszło 1000 zł. Obawiam się, że podobnie sytuacja może wyglądać przy innych zakupach grupowych. Walka z nieuczciwą konkurencją? Na posiedzeniu ORA w dn. 4 II b.r. doszło na tym tle do gorszących przepychanek, kto w końcu powinien się tym zająć. Konsensus osiągnięto dzięki poglądowi, że nic się nie da zrobić.
Podsumowując powyższe wywody, zauważyć należy, ze ORA nie wyciągnęła jakichkolwiek wniosków z ubiegłorocznych sporów budżetowych, oraz nie zrobiła nic w celu realizacji uchwały programowej. Nie licząc rzecz jasna pozornych gestów. Działacze nadal chcą uprawiać redystrybucję i rozdawnictwo, ściągając z adwokatów wysokie składki. Novum jest bardzo wysoki deficyt. Chociaż nie powinno nas to dziwić. Tak zwykle postępują socjalistyczne rządy: wysokie podatki i dziura budżetowa, aby sfinansować rozdawnictwo i swoje pensje.
W warszawskiej palestrze wciąż deficyt
Adwokacki socjalizm, czyli rozdawnictwo, wysokie składki i ogromna dziura budżetowa. Tak zwięźle można przedstawić stanowisko Okręgowej Rady Adwokackiej w Warszawie w sześć miesięcy od zakończenia poprzedniego zgromadzenia Izby, a tuż przed kolejnym - pisze adwokat Andrzej Nogal.