Życiorys Joanny Agackiej-Indeckiej>>>

Wspomnienie adwokata Piotra Sendeckiego, dziekana Okręgowej Rady Adwokackiej Lublinie:

Doświadczenie kruchości ludzkiego losu… W sobotę 10. kwietnia, jadąc rano na posiedzenie Komisji Praw Człowieka, odsłuchiwałem nagrania z poczty głosowej. Wśród nich była wiadomość od Joanny Agackiej-Indeckiej, którą nagrała w czwartek wieczorem.

Niedługo potem telefon od adw. Dariusza Wojnara:

– „Piotrze, czy Joanna będzie na posiedzeniu twojej Komisji, czy wyjechała do Katynia, czy telefonowała?

– „Tak” – odpowiadam – „nagrała wiadomość, że najprawdopodobniej pojedzie na uroczystości katyńskie”.

Głucha cisza. Pytam, o co chodzi i otrzymuję tragiczną odpowiedź o katastrofie…

 

Słucham po raz dziesiąty ostatniego żywego słowa Joanny:

"Dzień dobry Piotrze - Joanna Indecka. Słuchaj Piotrze - dziękuję bardzo za zaproszenie na posiedzenie Komisji 10. kwietnia. ale tak jak wiesz są w tym czasie obchody rocznicy Katynia - te drugie i prawdopodobnie będę na nie leciała, i w związku z tym nie będę mogła w uczestniczyć w posiedzeniu. Natomiast chcę Ci dwie rzeczy przekazać: po pierwsze - najserdeczniejsze życzenia dla ciebie i członków Komisji, bo zawsze pamiętam o Komisji i chętnie w niej uczestniczę  A drugie, że wygrałam ciekawą sprawę w Strasburgu, dotyczącą zastrzelenia jednego z podejrzanych w sprawie gangsterskiej - Kałucki, gdzie po 20 tys. euro zostało zasądzone . Myślę, że to jest to ciekawe, bo to jest także bezradność państwa w dochodzeniu do prawdy i trudności ustalenia tego czy funkcjonariusze policji zawinili w organizacji takiej akcji.  Mogę ci przesłać notatkę na ten temat. Pozdrawiam serdecznie. Będę jeszcze dzwonić. Pa "

 

Już nie zatelefonowała… Słucham po raz kolejny, już wiedząc, że mogła się wydarzyć tragedia, dzwonię do Niej i słyszę „brak miejsca w skrzynce docelowej”.

 

Słowa Joanny były jak zawsze wesołe, energiczne, z niezdawkowymi pozdrowieniami, i – jak zwykle – niosły jakąś ważną treść: tym razem parę słów o sprawie, jaką prowadziła w Strassbourgu i wygrała, o polskim systemie prawnym i – w domyśle – potrzebie jego naprawienia. Joanna zawsze dawała z siebie wszystko: gdy zaczynała działalność samorządową, gdy w niej krzepła  - a miałem przyjemność wraz z Nią pełnić funkcję wiceprezesa NRA, wreszcie gdy wzięła na swoje barki odpowiedzialność za losy adwokatury w szczególnie niesprzyjających czasach. Jak dowiodły ostatnie miesiące z powierzonego zadania wywiązała się z pełnym powodzeniem. Od trzech lat kierowała z sukcesami polską adwokaturą, walcząc o zachowanie jej tradycji i etosu, ale i wychodząc naprzeciw wyzwaniom współczesności. Gdy przed trzema laty postanowiliśmy w gronie dziekanów wspierać Joannę w ubieganiu się o wybór na funkcję prezesa NRA byliśmy przekonani, że właśnie Ona stanie na wysokości zadania. Nie mieliśmy wątpliwości, że wykorzystując swój urok, bezpośredniość, umiejętność zjednywania ludzi, a nade wszystko mądrość, celność ocen ludzi i zjawisk oraz przenikliwość intelektualną – zdoła wywalczyć dla adwokatury zachowanie tożsamości - opartej na tradycji i zasadach deontologii,  utrzymanie niezależności i autentycznej samorządności.

 

Pomimo ogromu obowiązków samorządowych Joanna znajdowała czas także na sprawy zawodowe, z powodzeniem i najwyższym profesjonalizmem występując jako obrońca w poważnych procesach karnych. Prowadziła także wiele spraw przed Europejskim Trybunałem Praw Człowieka, a swymi doświadczeniami lubiła się dzielić z innymi.

Od kilkunastu lat była aktywnym członkiem Komisji Praw Człowieka, która stanowiła kuźnię kadr samorządowych i płaszczyznę integracji środowiska adwokackiego. Uczestniczyła w konferencjach, szkoleniach, wyjazdach studyjnych do Strasbourga i Luksemburga, łącząc doskonalenie zawodowe z integracją środowiska adwokackiego. Bardzo zżyta z osobami nadającymi Komisji kształt programowy, była uczestnikiem dyskusji, a po nich - wspaniałym kompanem i towarzyszem wspólnych biesiad.

W ciągu minionych lat wielokrotnie odwiedzała Izbę Adwokacką w Lublinie, w której mam zaszczyt być dziekanem. Uczestniczyła w najważniejszych wydarzeniach adwokatury lubelskiej. W pamięci pozostają jej przemówienia, piękne w formie a zarazem mądre i pełne głębokiej treści, wygłaszane na jubileuszowym Zgromadzeniu Izby Lubelskiej w 2008 oraz na Jubileuszu 90-lecia Izby Adwokackiej w Lublinie w marcu 2009. Na tym pierwszym, po erudycyjnym wystąpieniu Sędziego F.Rymarza, poświęconym historii adwokatury lubelskiej, powiedziała:

Walczymy o to, aby nie zmarnować tej historii, o której tutaj dzisiaj wspaniale powiedziano. Aby była ona dalej udziałem izby lubelskiej, warszawskiej, krakowskiej, wszystkich izb. Aby historia tworzyła poczucie tożsamości z zawodem, poczucie godności zawodu, aby dawała siłę w walce o przyszłość. Z tego miejsca chcę złożyć gratulację Panu Dziekanowi Okręgowej Rady Adwokackiej w Lublinie oraz wszystkim koleżankom i kolegom, za wspaniale zapisaną kartę historii adwokatury lubelskiej, a przez to całą historię polskiej adwokatury. To wielka zasługa. To także nas zobowiązuje. Kiedy pytano Winstona Churchilla czy nie boi się oceny historii odpowiedział: „...nie, historia obejdzie się ze mną łaskawie”. Kiedy zapytano dlaczego, odpowiedział: „...bo sam ją napiszę.” Panie i Panowie to czas dla nas na nasz rozdział w historii. Składając te gratulacje mam odczucie, że w tej izbie wykonano te obowiązki i zamierzenia. Mam nadzieję, że za rok kiedy sie spotkamy na wspaniałej uroczystości 90-lecia tej izby powiemy: „napisalismy ten rozdział”.  Panie i panowie nie ma prekursorów, są tylko spóźnieni. Gratuluję Izbie lubelskiej, proszę o dalsze takie sukcesy.

Była uroczą, ciepłą i serdeczną Osobą, zawsze mówiącą z miłością o swym mężu i kochanej córce. Z życzliwą uwagą odnosił się do każdego rozmówcy, prowadząc konwersację, a nie monolog. Jednocześnie, potrafiła w zmaskulinizowanym i pełnym indywidualizmu zawodzie przewodzić adwokatom. Była po prostu najlepszą z nas, przerastającą pod każdym względem. Siłą charakteru  porównywalną z legendarną Prezes Marią Budzanowską.

 

Joanno… Pozostawiłaś trwały ślad w historii polskiej adwokatury i w wielu sercach.   Nie zastąpi Cię nikt.