Rozbudzonych nadziei społeczeństwa na bezpłatne porady nie da się załatwić tymczasową protezą i w końcu trzeba będzie zapewnić dostęp dla ogółu chętnych. A tego nie da się opędzić paroma złotymi. Wkrótce budżet słono zapłaci za dobre chęci rządowe i niefrasobliwość posłów-ulepszaczy.

Czytaj: Bezpłatna pomoc prawna ruszy od 2016 r.>>>

Państwo za dużo obiecuje
Nowa ustawa daje dostęp do porad prawnych z grubsza połowie społeczeństwa. Nie tylko ubogim, alei  młodym poniżej 26 roku życia i starszym powyżej 65 roku życia, posiadaczom karty dużej rodziny, weteranom, ofiarom klęsk żywiołowych itd.   A że każdy Polak ma kogoś znajomego, albo członka rodziny z uprawnionych kategorii, a ustawa nie wymaga aby przychodzić tylko w swoich osobistych sprawach, można śmiało przyjąć, że od stycznia całość społeczeństwa będzie mogła szukać doradztwa prawnego w opłacanych przez państwo biurach pomocy prawnej.

Za mało punktów pomocy
A chodzi o 30 mln ludzi! Nie trzeba specjalnie wytężyć wyobraźnie, aby przewidzieć, że planowane 1500 punktów pomocy prawnej za 200 mln złotych budżetowych pieniędzy nie wystarczy, chociażby każdy z Polaków miał tylko jeden (własny lub cudzy) problem prawny. A pewnie będą mieli ich więcej, bo jak porady są bezpłatne, to z braku innych rozrywek można odwiedzać adwokata. Konsultować z nim obecne, przeszłe, przyszłe bądź hipotetyczne problemy prawne. Albo i te, którymi żyją media. Dziennie przecież taki punkt prawny obsłuży nie więcej niż 10 osób. Mnożąc to przez 240 dni roboczych wychodzi, że punkt rocznie odwiedzi maksymalnie 2400 osób rocznie. Wszystkie zaś punkty mogą udzielić maksymalnie 4 mln porad. Czyli jedna porada rocznie na siedmiu Polaków? A co z pozostałymi 26 milionami? Już widzę w przyszłości te kolejki pod punktami porad prawnych, staczy zajmujących w niej miejsca i sprzedający je chętnych. Penitentów walących pięściami w drzwi ze zniecierpliwienia i pokrzykujących, że interesant ze skomplikowanym problem prawnym od 3 godzin blokuje punkt porad prawnych, Dodajmy do tego relacje na żywo w wiadomościach telewizyjnych i mrożące krew w żyłach artykuły na internetowych portalach. No i posłowie opozycji utyskujący, że rząd nie potrafi rozwiązać problemu kolejek do bezpłatnych prawników.

  LEX Navigator Postępowanie Cywilne>>>

Trzeba do tego więcej prawników
Za chwilę okaże się więc, że akcja prawnik dla uprawnionych wymagać będzie nie 1500, a 10 tys. prawników, nie za 200 mln zł (jak planuje rząd), a za półtora miliarda. Nie sądzę, aby jakikolwiek rząd zdecydował się na obcięcie kogoś z listy beneficjentów. Pokrzywdzeni by bardzo osobiście odczuli zamach rządu na swoje prawa! Zapewne więc pieniądze znajdą się. Ja zaś chciałbym Szanownym Czytelnikom zwrócić uwagę, że żyjemy w kraju, gdzie nie ma powszechnej i bezpłatnej służby zdrowia. W kraju, w którym, w służbie zdrowia panuje bez przerwy syndrom krótkiej kołdry, w którym są niekończące się kolejki do specjalistów, a w wielu powiatach zlikwidowano powiatowe szpitale. I taki właśnie kraj przeznacza setki milionów złotych, a niedługo i miliard na finansowanie sieci bezpłatnego poradnictwa prawnego dla każdego chętnego. I to w połowie mizernej jakości, bo udzielanego przez prawników bez uprawnień zawodowych, delegowanych przez organizacje społeczne. Prawników, których nie obowiązują zawodowe standardy etyczne, tajemnica zawodowa, a beneficjent będzie zobligowany do podpisania deklaracji, że poradę od takiego prawnika przyjmuje na własną odpowiedzialność. Zapewne będzie tak, że do adwokatów będą kolejki, a prawnicy społecznie będą się nudzić jak mopsy. Ale, w tym systemie wynagrodzenie ma być od godziny, więc nikt nie będzie czuł się pokrzywdzony. A że Skarb Państwa jest bogaty, więc dodatkowy miliard wydatków różnicy mu nie sprawi.  

Autor: adw. Andrzej Nogal, Warszawa