"Czytaliśmy informacje prasowe (dotyczące programu). Jesteśmy, rzecz jasna, zaniepokojeni ewentualnymi konsekwencjami tych praktyk w odniesieniu do obywateli Europy" - powiedziała Malmstroem po spotkaniu unijnych ministrów spraw wewnętrznych w Luksemburgu.
Zastrzegła jednak, że "jest za wcześnie, by wyciągać wnioski", dodając: "Potrzebujemy dodatkowych informacji i skontaktujemy się z Amerykanami, by je otrzymać".
Politycy unijni i amerykańscy będą mogli poruszyć ten temat w przyszły piątek w Dublinie, gdzie mają się spotkać minister bezpieczeństwa narodowego USA Janet Napolitano i prokurator generalny USA Eric Holder z komisarz Malmstroem i komisarz sprawiedliwości UE Viviane Reding.
W czwartek "Washington Post" i brytyjski "Guardian" ujawniły dokumenty na temat istniejącego od 2007 roku programu PRISM, w ramach którego amerykańska Narodowa Agencja Bezpieczeństwa (NSA) i FBI sprawdzają dane na serwerach czołowych firm internetowych. Dokumenty opublikowane przez gazety wymieniają dziewięć firm: Microsoft, Yahoo, Google, Facebook, Paltalk, AOL, Skype, YouTube i Apple. Agenci służb specjalnych mają dostęp do znajdujących się na serwerach tych firm plików audio i wideo, maili, czatów czy przesyłanych fotografii i dokumentów.
PRISM powstał na bazie zlikwidowanego tajnego programu monitorowania danych bez nakazów sądowych, który uruchomiono za prezydentury George'a W. Busha. Po ujawnieniu jego istnienia przez media i wyroku sądowym władze musiały go zmienić i uzyskać aprobatę sądu.
Prezydent USA Barack Obama zdecydowanie bronił w piątek praktyki zbierania danych z serwerów firm internetowych, tłumacząc, że program ten nie prowadzi do nadużyć i jest legalną metodą zbierania informacji, które pozwalają chronić Amerykanów przed atakami terrorystów.