- W ubiegły wtorek 2 lipca minął rok od zakończenia abolicji dla cudzoziemców.  - W wyniku tej akcji wydano ponad 4,5 tysiąca decyzji pozytywnych, które skutkowały zalegalizowaniem pobytu na 2 lata. Już początkiem przyszłego roku pierwsze z wydanych zezwoleń utracą ważność - powiedział Rafał Rogala, Szef Urzędu do Spraw Cudzoziemców.

Przykład Amerykanina i Wietnamczyka
Komu odmawiano skorzystania z ustawy? Na przykład Nicolas Robert Como, obywatel USA, nielegalnie wjechał do naszego kraju. Otrzymał odmowę otrzymania stałego pobytu w Polsce. Urząd ds. Cudzoziemców stwierdził, że nie ma on środków utrzymania. Przedstawił więc stan swego rachunku bankowego, na którym znajdowało się kilkadziesiąt tysięcy dolarów. Urząd nie dał temu wiary. Dopiero WSA 4 lipca br. uchylił decyzję szefa Urzędu d.s Cudzoziemców i nakazał zbadać dokładniej dokumenty.
Podobna historia spotkała obywatela Wietnamu Ta Khac Hana. Przebywa on nielegalnie w Polsce przynajmniej od 2006 roku. Jednak w 2007 roku wyjechał do Niemiec i tam starał się zalegalizować. Urząd stwierdził, że tym samym przerwał okres nieprzerwanego przebywania w naszym kraju, niezbędny do wydania zgody na pobyt. A ponadto, zdaniem urzędu - fałszował dokumenty. Pokazywał zdjęcia z tego czasu zrobione w Polsce, przedstawił zeznania trzech świadków, w tym jednego Polaka, bezskutecznie. WSA także w wyroku z 4 lipca br. podtrzymał decyzję szefa urzędu.

Urzędy szufladkują ludzi
Decyzja negatywna wydana do wniosku abolicyjnego nie niesie ze sobą konsekwencji prawnych w postaci wydalenia i wpisu do wykazu osób niepożądanych na terytorium RP. Za to umożliwiała legalny wyjazd z naszego kraju i ubieganie się o wizę wjazdową w polskiej placówce konsularnej (tzw. mała abolicja).
- Ustawa abolicyjna jest dla cudzoziemców bez legalnych papierów – mówi Patrycja Szydłowska-Dorosz, aplikant adwokacki zajmująca się od 2004 roku sprawami cudzoziemców. – Odmowa udzielenia zezwolenia na zamieszkanie na czas określony dotyka ludzi, którzy założyli u nas rodziny, a powrót do kraju pochodzenia wiąże się z radykalną zmianą warunków życia. – Urzędy szufladkują ludzi na lepszych i gorszych, przewlekają postępowania i przez to cudzoziemcy tracą pracę, gdyż pracodawcy nie chcą dłużej czekać aż pracownik zdobędzie legalne dokumenty – dodaje.

Tylko 48 proc. wniosków uwzględnionych
Warto przypomnieć, że podczas sześciomiesięcznej abolicji wnioski złożyło 9 555 osób (niemal dwa razy więcej niż podczas obu poprzednich programów w 2003 i 2007 roku). Najliczniej o zezwolenia ubiegali się obywatele Wietnamu, Ukrainy, Pakistanu, Bangladeszu i Armenii. 72 proc. wśród aplikujących stanowili mężczyźni. Do 30 czerwca 2013 r. decyzją o udzieleniu zezwolenia objętych zostało 4 593 osób, co stanowi 48 proc. złożonych wniosków. Pozytywne rozstrzygnięcia dotyczyły głównie obywateli Ukrainy (35proc.), Wietnamu (34 proc.) i Armenii (12 proc.), a także Białorusi, Chin i Rosji (po 3 proc.). Ponad połowę decyzji pozytywnych otrzymali mężczyźni, głównie w wieku 18-30 lub 31-45 lat. Kobietom przyznano ok. 2 tysiące zezwoleń, a dominujące grupy wiekowe wśród nich to 31-45 oraz 46-59 lat. Najwięcej decyzji pozytywnych wydał Wojewoda Mazowiecki - 3 395 (do którego wpłynęło 75 proc. wniosków abolicyjnych).
 

Źródła: WSA, Urząd ds. Cudzoziemców