Sprawa dotyczyła przepisu Prawa bankowego, zgodnie z którym wyciągi z ksiąg rachunkowych banków w sprawach cywilnych mają moc dokumentów urzędowych. Kodeks postępowania cywilnego mówi, że dokumenty urzędowe są dowodem tego, co zostało w nich zaświadczone.
W komunikacie opublikowanym po orzeczeniu TK poinformował, że konsekwencją nadania wyciągom z ksiąg banków mocy dokumentu urzędowego jest zmiana reguł dowodowych w postępowaniu cywilnym. "To pozwany konsument musi wykazać, że nie jest dłużnikiem z tytułu zobowiązań wykazanych w księgach rachunkowych banku" - napisano.
Zdaniem TK, konstrukcja ta została wprowadzona do polskiego systemu prawnego po II wojnie światowej, ale ze względu na zasadnicze przeobrażenia ustrojowo-gospodarcze obecnie stanowi relikt gospodarki nakazowo-rozdzielczej.
Trybunał uważa, że nie ma "konstytucyjnie wartościowych" argumentów uzasadniających utrzymywanie zakwestionowanego przywileju bankowego. "Uprzywilejowanie ksiąg bankowych i wyciągów z tych ksiąg w postępowaniu cywilnym prowadzi do naruszenia zarówno zasady równości stron w procesie, jak i zasady sprawiedliwości społecznej" - uznał Trybunał.
Zdaniem TK, sporne rozwiązanie jest sprzeczne z zasadą ochrony praw konsumentów. "Przywilej banku powoduje bowiem umocnienie istniejącej z natury rzeczy przewagi podmiotu profesjonalnego - banku - wobec konsumenta" - zaznaczono w komunikacie. Zdanie odrębne do wyroku zgłosił sędzia Wojciech Hermeliński.
Sprawę skierował do Trybunału sąd rejonowy z Torunia, który próbuje rozstrzygnąć spór między Kredyt Bankiem a Anitą W. Bank domaga się od kobiety ponad 44 tys. zł z odsetkami. Przedstawił sądowi wyciągi ze swoich ksiąg, twierdząc, że stanowią one dowód zadłużenia - mają bowiem moc dokumentów urzędowych. Anita W. zapewnia jednak, że nie jest dłużnikiem banku i wnosi o oddalenie pozwu.
W uzasadnieniu pytania do Trybunału toruński sąd wytłumaczył m.in., że z reguły ciężar dowodu spoczywa na stronie, która z określonego faktu wywodzi dla siebie jakieś skutki. W tym przypadku jest jednak odwrotnie. Według sądu, celem wprowadzenia takiego zapisu było wzmocnienie pozycji banków.
Sąd zwrócił jednak uwagę, że konsumenci podlegają ochronie władz publicznych. Tymczasem w przypadku sporu z konsumentem pozycja banku, który i tak ma przewagę, została przez ustawodawcę dodatkowo umocniona. Według sądu jest to niezgodne z konstytucją.
Reprezentujący Sejm poseł Jerzy Kozdroń (PO) ostrzegał podczas rozprawy przed Trybunałem, że uznanie o niekonstytucyjności kwestionowanego przepisu mogłoby mieć negatywne skutki dla całej gospodarki - wydłużyłoby drogę do "słusznego i szybkiego zaspokajania wierzytelności banków", co zmniejszyłoby zdolność banków do udzielania kredytów.
"Banki pożyczają nasze pieniądze, a nie banków. Muszą mieć jakieś gwarancje szybkiego ich odzyskania" - mówił Kozdroń. Wskazał na negatywne konsekwencje dla samych konsumentów. Według niego są sytuacje, gdy np. zaciągnięty kredyt spłaca poręczyciel. Dla niego wyciąg z banku, z mocą dokumentu urzędowego, jest podstawą ubiegania się o zwrot wpłaconego poręczenia od kredytobiorcy.(PAP)