Senatorowie PiS, którzy zaskarżyli Traktat do TK argumentowali, że z mocy Traktatu Polska będzie musiała przyjmować rozstrzygnięcia organów UE, nawet jeśli nasze władze nie będą ich akceptować.
Trybunał ocenił, że "zaciąganie zobowiązań międzynarodowych i ich wykonywanie nie prowadzi do utraty lub ograniczenia suwerenności państwa, ale jest jej potwierdzeniem". Sędzia TK Bohdan Zdziennicki odczytując uzasadnienie wyroku tłumaczył, że suwerenność RP i jej niepodległość w warunkach członkostwa w UE i na zasadach określonych w konstytucji oznaczają potwierdzenie prymatu narodu polskiego do stanowienia o własnym losie.
Według sędziów, normatywnym wyrazem tej zasady jest konstytucja RP, a w szczególności postanowienia jej preambuły, zgodnie z którą suwerenność Polski wyraża się w nieprzekazywalnych kompetencjach organów władzy państwowej, stanowiąc o tożsamości konstytucyjnej państwa. "Wyrazem suwerenności jest samo istnienie ustawy zasadniczej, jak również istnienie RP jako demokratycznego państwa prawnego" - podkreślił.
Zdziennicki dodał, że przystąpienie Polski do UE stwarza unikalne w naszej historii możliwości realizacji projektów modernizacyjnych. Przypominał, że unia działa wyłącznie w granicach kompetencji przyznanych jej przez państwa członkowskie w traktatach.
"Nas (rząd - PAP) bardzo dziwiło, że członkowie PiS podważali decyzję prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Ale nie dziwi nas to, że Trybunał Konstytucyjny uznał, że rząd i prezydent mieli w tej sprawie rację, a nie pan minister Macierewicz" - powiedział minister SZ Radosław Sikorski, pytany o komentarz do decyzji Trybunału.
Przedstawiciel wnioskodawców senator PiS Piotr Łukasz Andrzejewski mówił dziennikarzom po ogłoszeniu wyroku, że oczekiwał bardziej pogłębionego uzasadnienia orzeczenia. Dodał, że chciałby usłyszeć, "jak prawodawcza rola Sejmu i Senatu jest w kolizji z tym, co stanowi Traktat z Lizbony".
Reprezentujący Sejm poseł Grzegorz Karpiński (PO) ocenił z kolei, że TK swoim wyrokiem wyraźnie powiedział na czym polega nowoczesne rozumienie suwerenności. "Powiedział wprost, że skoro naród polski zaakceptował konstytucję, która dopuszcza przenoszenie kompetencji na organy międzynarodowe, że skoro naród polski zgodził się na przystąpienie naszego kraju do Unii Europejskiej, to proces integracji jest zgodny z wolą narodu, a w konsekwencji nie przekreśla suwerenności" - zaznaczył.
Zdaniem szefa Komisji Spraw Zagranicznych Andrzeja Halickiego (PO) parlamentarzyści PiS, którzy zaskarżyli Traktat Lizboński do TK, są oponentami członkostwa Polski w UE. Jak ocenił, powinni oni przyznać otwarcie, że są przeciwko wspólnemu rynkowi czy zasiadaniu w europarlamencie.
Szef sejmowej Komisji ds. UE Stanisław Rakoczy (PSL) powiedział, że od początku był pewien, iż takie będzie orzeczenie TK. Jak mówił przeczytał treść traktatu ze zrozumieniem. "Nigdzie tam nie widziałem żadnych zagrożeń, natomiast teza (o ograniczaniu kompetencji) stawiana przez parlamentarzystów PiS nie była prawdziwa" - zaznaczył poseł. Jak dodał, Traktat z Lizbony wzmocnił rolę parlamentów narodowych i dał im m.in. możliwość blokowania aktów prawnych UE.
Także wiceszef sejmowej komisji ds. UE Tadeusz Iwiński (SLD) nie krył zadowolenia, że TK nie dopatrzył się żadnej sprzeczności Traktatu Lizbońskiego z art. 90 konstytucji. Mówi on, że Polska "może na podstawie umowy międzynarodowej przekazać organizacji międzynarodowej lub organowi międzynarodowemu kompetencje organów władzy państwowej w niektórych sprawach". Zdaniem Iwińskiego, trzeba będzie wprowadzić do konstytucji rozdział poświęcony członkostwu Polski w Unii Europejskiej. Propozycję włączenia nowego rozdziału do konstytucji złożył już prezydent Bronisław Komorowski.
Jednak prezes PiS Jarosław Kaczyński zapowiedział w środę, że jego partia chce, by Trybunał Konstytucyjny ponownie rozpatrzył skargę posłów PiS ws. zgodności Traktatu Lizbońskiego z konstytucją. Wyraził żal, że "główna skarga" nie została rozważona. "Skarga główna, w gruncie rzeczy miała istotne znaczenie, bo odnosiła się do kwestii najbardziej zasadniczej, tej, którą można sformułować tak: czy w Polsce mamy nadrzędność konstytucji, co przedtem Trybunał wyraźnie orzekł przy rozważaniu traktatu akcesyjnego, to znaczy, że jesteśmy suwerennym państwem, czy też jest inaczej" - mówił lider PiS.
Przed dwoma tygodniami TK rozpatrywał dwa wnioski zaskarżające zgodność traktatu z konstytucją. Wniosek złożony przez grupę posłów PiS, został umorzony, po tym, jak rozprawę opuścił ich przedstawiciel Antoni Macierewicz. W rezultacie na środowym posiedzeniu TK orzekał jedynie w sprawie wniosku senatorów PiS.
Szef PiS wyraził żal, że "główna skarga" nie została rozważona przez TK. "Ponieważ zaniechano dalszych rozważań, umorzono tę sprawę, w moim przekonaniu pod pretekstem, to wobec tego my na pewno do tej skargi zasadniczej wrócimy" - zapowiedział Kaczyński.
Senatorowie PiS w uzasadnieniu swojej skargi zwracali uwagę, że przeniesienie konstytucyjnych kompetencji organów naszego państwa na organy UE oraz ograniczona skuteczność prawa sprzeciwu naszych władz są sprzeczne z art. 90 ust. 1 konstytucji. Przewiduje on, że Polska może na podstawie umowy międzynarodowej przekazać organizacji międzynarodowej kompetencje organów władzy państwowej w niektórych sprawach. (PAP)