Rabczewska została w czerwcu zeszłego roku prawomocnie skazana za obrazę uczuć religijnych z art. 196 kodeksu karnego: "Kto obraża uczucia religijne innych osób, znieważając publicznie przedmiot czci religijnej lub miejsce przeznaczone do publicznego wykonywania obrzędów religijnych, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2".
W skardze czytamy też, że uznanie obrazy uczuć religijnych za przestępstwo ogranicza wolność słowa - w tym wolność debaty publicznej i ekspresji artystycznej. A także wolność sumienia. I że taki przepis chroni bardziej wolność wyznania (uczucia osób wierzących) niż wolność sumienia osób bezwyznaniowych. Przestępstwo obrazy uczuć osób wyznających inny niż religijny światopogląd nie istnieje.
W skardze przytoczono też m.in. podobną sprawę z Węgier, która trafiła do Trybunału w Strasburgu. Stwierdził on w wyroku, że gdyby wolność wyrażania poglądów była uzależniona od czyjegoś sprzeciwu, to zaprzeczałoby to tej wolności.
Z tego powodu skargę Rabczewskiej popiera także Helsińska Fundacja Praw Człowieka: - W państwie, w którym polityczna pozycja Kościoła jest tak silna, jak w Polsce, taki przepis jest szczególnie groźny dla wolności debaty publicznej - uważa Adam Bodnar, wiceprezes fundacji.
Więcej: http://wyborcza.pl>>>