Przestępcy, który zamorduje policjanta, prokuratora czy sędziego będzie grozić kara 25 lat więzienia albo dożywocie. MS zapowiada też wprowadzenie przepisu chroniącego osoby, które podejmą próbę udaremnienia popełnienia przestępstwa. - Każdy obywatel, który podejmie interwencję niejako w zastępstwie funkcjonariusza, będzie chroniony prawnie jak funkcjonariusz publiczny - mówi Minister Sprawiedliwości Krzysztof Kwiatkowski.
Resort chce też wprowadzić zaostrzoną odpowiedzialność za czynną napaść na funkcjonariusza, która skończyłaby się ciężkim uszkodzeniem jego ciała - groziłoby za to od 3 do 15 lat więzienia, a taki czyn byłby kwalifikowany jako zbrodnia. Ministerstwo Sprawiedliwości chce także, by atak na człowieka stającego w obronie innej osoby lub mienia był traktowany w sądzie jak atak na funkcjonariusza policji na służbie. Obecnie grozi za to od grzywny do 3 lat pozbawienia wolności (jeśli doszłoby do naruszenia nietykalności cielesnej) lub od roku do 10 lat lat więzienia - gdyby sprawę zakwalifikowano jako czynną napaść na funkcjonariusza.
Pomysł zmiany prawa w stosunku do osób, które zaatakują funkcjonariusza publicznego pojawił się w Ministerstwie Sprawiedliwości po zamordowaniu warszawskiego policjanta przez dwóch siedemnastolatków. Z podobnym wnioskiem wystąpiła także Komenda Główna Policji. Z sygnałów napływających z Sejmu wynika, że projekt ten może liczyć na poparcie. Pewną komplikacją może jednak być to, że podczas trwającego właśnie posiedzenia Sejmu rozpatrywana jest nowelizacja kodeksu karnego, która ma znieść sztywne kary za kwalifikowane zabójstwo.

Sejm uelastyczni kodeks, rząd znowu usztywni

Minister chce zmiany, która właśnie jest poprawiana