Dyrektor Krajowej Szkoły Sądownictwa i Prokuratury, sędzia Leszek Pietraszko przypomina, że dyskusja o potrzebie stworzenia nowej formuły przygotowywania kandydatów do pełnienia urzędu sędziego rozpoczęły się już w latach dziewięćdziesiątych. Przyczyną poszukiwania nowej formuły było niezadowolenie i częsta krytyka funkcjonującego wcześniej zdecentralizowanego systemu kształcenia sędziów i prokuratorów. Aplikacje były prowadzone w 30 ośrodkach, czego skutkiem były różnice programowe i różne poziomy kształcenia, a skutkiem brak jednolitego standardu przygotowania sędziego czy prokuratora do pracy.- Dzięki centralizacji w kształceniu sędziów i prokuratorów obowiązuje jeden przejrzysty system naboru kandydatów, jednolity program i te same zasady kształcenia dla wszystkich - uzupełnia sędzia Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Lublinie Ewa Ibrom, członek Rady Programowej KSSP.
Kuźnia kadr, czy szkoła janczarów?
Idea wyrównywania poziomu kształcenia i ujednolicania zasad oceny aplikantów podoba się także adwokatowi Jakubowi Jacynie, który ma duże doświadczenie w organizacji szkolenia aplikantów w warszawskiej Izbie Adwokackiej. - Przy centralizacji powinny być lepsze wyniki w tym zakresie - mówi. Ale nie ukrywa też swoich wątpliwości. - No bo czy zamknięcie wszystkich kandydatów na sędziów i prokuratorów w ramach jednej szkoły nie kreuje jakichś zagrożeń - pyta? I zastanawia się, czy szczytna idea tworzenia "kuźni sędziowskich kadr" nie skończy się "szkołą janczarów".
Katarzyna Gonera, sędzia Sądu Najwyższego i członek Krajowej Rady Sądownictwa nie ma takich obaw. Jej zdaniem utworzenie Krajowej Szkoły Sądownictwa i Prokuratury to słuszna decyzja. - To nie jest polski wynalazek, w wielu krajach Europy jest taki właśnie system kształcenia sędziów - podkreśla. I także zwraca uwagę na dobre skutki centralizacji, a szczególnie na standaryzację merytoryczną i etyczną, ale również kształtowanie pewnych procedur, zasad oceniania, dobór wykładowców. - To dobrze wpłynie na poziom kadr w sądach, nie tylko sędziowskich - mówi sędzia Gonera.
Szkolenie i dokształcanie
Podstawowe zadania postawione Krajowej Szkole Sądownictwa i Prokuratury w ustawie, która obowiązuje od 4 marca 2009 roku, to prowadzenie aplikacji ogólnej oraz doskonalenie zawodowe sędziów, prokuratorów i wszystkich pracowników sądów i prokuratur. Tym pierwszym zadaniem zajmuje się głównie działający już od ponad roku ośrodek w Krakowie, a drugim powstający właśnie ośrodek w Lublinie. Szkoła ma dbać o dopływ wykwalifikowanych kadr do sądów i prokuratury oraz o dokształcanie ludzi już tam pracujących, w sumie kilkudziesięciu tysięcy osób, w tym obecnie 10 300 sędziów i 6600 prokuratorów.
Jak mówi dyrektor KSSP sędzia Leszek Pietraszko, realizowany przez szkołę model szkolenia wstępnego, czyli kandydatów na sędziów i prokuratorów, wynika z ustawy. Najpierw jest roczna aplikacja ogólna dla wszystkich, którzy dostali się do szkoły. Aplikanci uczą się w systemie przemiennym - część zajęć w krakowskiej szkole (pięciodniowe moduły), potem praktyka w sądzie lub prokuraturze. Po tym pierwszym roku najlepsi absolwenci mogą kontynuować naukę na aplikacji sędziowskiej lub prokuratorskiej. Pozostali mogą ubiegać się o pracę w charakterze asystentów sędziów i prokuratorów lub jako referendarze sądowi. Dla tych, którzy trafią na aplikacje specjalistyczne, przygotowanie do zawodu sędziego lub prokuratora trwa w sumie 54 miesiące, z czego dwa lata to staże na stanowiskach asystenta i referendarza.
Stosowanie prawa najważniejsze
Dyrektor Leszek Pietraszko twierdzi, że program kształcenia jest już opracowany, ale dodaje od razu, że jest on stale modyfikowany i udoskonalany. - Założyliśmy, że uczestnik szkolenia w naszej szkole powinien otrzymać pewien zasób wiedzy, ale KSSP ma go przede wszystkim nauczyć stosowania prawa - mówi sędzia Pietraszko. Program został więc ukierunkowany na prawo procesowe i procedury. Do tego sporo psychologii, retoryki, zasad kształtowania wizerunku i parę innych dyscyplin, których nie ma w uniwersyteckich programach studiów prawniczych, a które mają duże znaczenie w praktycznej pracy sędziego czy prokuratora. - No i duży nacisk kładziemy na zagadnienia związane z etyką - dodaje dyrektor. Podkreśla też, że starają się w szkole stosować nowoczesne metody szkolenia. Takie m.in. jak analizy orzecznictwa różnych trybunałów i sądów, ćwiczenia polegające na pisaniu pism procesowych, orzeczeń, uzasadnień, organizowane są symulacje rozpraw i różnych czynności procesowych. - No i staramy się do tego rekrutować najlepszych wykładowców, głównie praktyków, ale także uczonych, socjologów, psychologów, nawet dziennikarzy - mówi dyrektor.
Nie ma jednego wzorca
Istotnym problemem w procesie kształtowania i realizacji programu szkoły jest to, że nie dopracowano się jeszcze w Polsce modelu idealnego sędziego czy prokuratora. Jak podkreśla dyrektor Pietraszko, jest on niezbędny dla stworzenia dobrego systemu kształcenia kandydatów na te stanowiska. Na razie więc w KSSP posiłkują się tylko celami cząstkowymi i pośrednimi, no i pracują w gronie ekspertów nad profilami kwalifikacji i kompetencji. - Wypracowanie tego modelu jest konieczne - mówi sędzia Katarzyna Gonera. - Szkoła jest częścią modelu dochodzenia do zawodu sędziego, więc konieczna jest wiedza, jaki to jest model - dodaje.
O ile jednak toczy się jeszcze spór o kształt programu kształcenia w krakowskiej szkole i o poszczególne jego składniki, to wszyscy zgadzają się co do tego, że powinno on być realizowane na najwyższym poziomie. Kierownictwo KSSP zapewnia, że do prowadzenia wykładów ale ludzie angażowani są najlepsi specjaliści, ale ludzie spoza szkoły pytają, czy kwalifikacje tych wykładowców są należycie oceniane. Np. uczestniczący w debacie dr Jakub Urbaniak z Uniwersytetu Warszawskiego ciekaw był, jaki jest w KSSP system ewaluacji wyników nauczania, czy wykorzystywane są do tego te same metody, które stosuje się już powszechnie na uniwersytetach. Z informacji przedstawionych przez Annę Czapracką wynika, że w KSSP sprawdzanie wyników nauczania jest przeprowadzane przy pomocy trzystopniowego systemu. Natomiast dyrektor Pietraszko twierdzi, że w kierowanej przez niego szkole każde zajęcia są oceniane, a te oceny poddawane są potem solidnej analizie. - Nasz program nauczania stale weryfikujemy na podstawie m.in. tych ocen. Bierzemy je także pod uwagę przy doborze kandydatów na wykładowców lub przy decyzjach o kontynuacji współpracy, lub nie, z już dla nas pracującymi - mówi.
Prof. Włodzimierz Wróbel, który bacznie obserwuje działalność krakowskiej szkoły, nie neguje wartości ocen tam przeprowadzanych, ale twierdzi, że dla dobrej ewaluacji wyników potrzebny jest cel, do którego się zmierza. - Ponieważ dla KSSP ten cel nie został jeszcze w pełni dopracowany, więc nie jest łatwo prowadzić ewaluację wyników i przekładać ją na zmiany w programie - mówi.
Trochę chaosu na starcie
Zdaniem prof. Wróbla cele Krajowej Szkoły Sądownictwa i Prokuratury nie zostały jeszcze dopracowane, ponieważ w początkowym etapie jej działalności było sporo chaosu. Na przykład przez połowę pierwszego roku działalności, kiedy to instytucja organizowała się, kiedy wdrażany był jej program, nie miała ona dyrektora.
Skutkiem takiej sytuacji jest wciąż wiele pytań, na które jeszcze ani dyrekcja szkoły, ani organ ją nadzorujący, nie potrafią udzielić jednoznacznych odpowiedzi. Poza wspomnianym wcześniej brakiem generalnego wzorca zawodowego, do którego szkoła ma przygotowywać, stawiane są zagadnienia szczegółowe. Jak choćby charakter i cel aplikacji ogólnej. Jak twierdzi Ewa Stryczyńska, sędzia Sądu Okręgowego w Warszawie i członek Rady Programowej szkoły, ten pierwszy rok nauki nie jest odpowiednio zaprogramowany ani dla tych, którzy trafią po nim będą uczestniczyć w aplikacjach specjalistycznych, ani dla tych, którzy trafią wprost do sądów. - Dla tych pierwszych bez sensu są w tym czasie praktyki w sądach, bo oni będą ich mieli aż dwa lata na późniejszym etapie. Dla drugich z kolei ten rok nauki to trochę za mało, by wykonywać pracę referendarza.
Nie tylko przez szkołę droga do sądu
Wiele uwag i wątpliwości wywołują też relacje pomiędzy celami i programem szkoły, a zasadami wyłaniania kandydatów na sędziów. Gdy przedstawiciele KSSP mówią o tym, to jakby nie zauważali, że ukończenie prowadzonej przez nich szkoły nie jest jedyną drogą dojścia do urzędu sędziego. Dyrektor Leszek Pietraszko oczywiście doskonale o tym wie ale stwierdza, że ustawa o instytucji, którą on kieruje dotyczy tylko tej konkretnej drogi do zawodu, więc kierownictwo tylko na tym modelu się koncentruje. Nie wyklucza, że profil kompetencyjny sędziego, nad którym pracują obecnie w KSSP mógłby być wykorzystywany także przy ocenie kandydatów z innych zawodów prawniczych, ubiegających się o stanowiska sędziów. Jednak on nie czuje się uprawnionym do wypowiadania się na ten temat, ponieważ ustawa o Krajowej Szkole Sądownictwa i Prokuratury nic nie mówi o kandydatach mogących trafiać do wymiaru sprawiedliwości innymi drogami.
Kłopot z niezależnością szkoły
Problemem wywołującym spore emocje jest też status organizacyjny szkoły i jej relacje z różnymi organami władzy. Dyrektor Leszek Pietraszko twierdzi, że Krajowa Szkoła Sądownictwa i Prokuratury jest jednostką niezależną, z własną osobowością prawną, a minister sprawiedliwości nadzoruje ją tylko pod względem zgodności działania z ustawą. Nie wszyscy eksperci zgadzają się z taką idealistyczną interpretacją obowiązującego obecnie stanu prawnego. Np. prof. Włodzimierz Wróbel zwraca uwagę na fakt, że dyrektor szkoły powoływany jest przez ministra bez obowiązku konsultacji z innymi organami, a Adam Bodnar dodaje, że Leszek Pietraszko został mianowany nawet wbrew negatywnym opiniom Krajowej Rady Sądownictwa i Krajowej Rady Prokuratury. Adam Bodnar przypomina też, że zgodnie z tzw. rekomendacją kijowską OBWE, nadzór nad takimi szkołami powinien sprawować organ niezależny, czyli nie ministerstwo, i zastanawia się, czy nie należałoby coś w tej sprawie zmienić. Z kolei prof. Wróbel przywołuje rekomendację Rady Europy w sprawie niezawisłości sędziów, która stwierdza, że także organ decydujący o powoływaniu sędziów, czyli w Polsce Krajowa Rada Sądownictwa, nie powinien nadzorować takiej szkoły.
To pokazuje, że z ewentualną zmianą zasad nadzoru nad Krajową Szkołą byłby problem. - Jeśli nie minister to kto? - pyta sędzia Ewa Ibrom. KRS raczej nie, bo akceptuje sędziów do nominacji, a poza tym nie ma do tego narzędzi, ponieważ jest organem kolegialnym, pracującym na posiedzeniach - ocenia.
Adwokat Jakub Jacyna dodaje do tego pytanie, czy to jest w porządku, że tylko Ministerstwo Sprawiedliwości i środowisko sędziowskie ma mieć wpływ na kształcenie i dobór sędziów. Zasady nadzoru nad kształceniem przyszłych sędziów powinny być określone na nowo - mówi.
- Trzeba o tym dyskutować, nie tylko ze względu na problemy związane z działalnością samej szkoły, także z punktu widzenia ludzi, którzy chcieliby tą drogą zostać sędziami czy prokuratorami, ale przede wszystkim dlatego, że dobór właściwych ludzi na te urzędy jest w interesie całego społeczeństwa - konkluduje dr Adam Bodnar.
Czytaj także >>> Adam Bodnar: Trudne początki Krajowej Szkoły Sądownictwa i Prokuratury