Na początku kwietnia br. grupa znanych postacia życia publicznego, a wśród nich m.in. prof. Leszek Balcerowicz i Jerzy Stępień, były Prezes Trybunału Konstytucyjnego, zwróciła się do Prezydenta o udostępnienie opinii prawnych, na które Prezydent powoływał się uzasadniając swoją decyzję o podpisaniu ustawy o OFE. Wnioskodawcy nie otrzymali oczekiwanej odpowiedzi, a z reakcji współpracowników Prezydenta można było wnioskować, że nie znają oni swoich konstytucyjnych obowiązków. Minister Irena Wóycicka powiedziała dziennikarzom, że opinie konstytucjonalistów w tej sprawie nie zostaną udostępnione, gdyż nie ma takiej praktyki, a prof. Jerzy Osiatyński stwierdził, że jest coś niestosownego w żądaniu ujawniania tych dokumentów, a on jako doradca prezydenta uważa za coś absolutnie niestosownego, by o jego doradzaniu informować media, gdyż są to sprawy wewnętrzne.
Zainspirowany tymi wypowiedziami student prawa Uniwersytetu Warszawskiego - Mikołaj Barczentewicz postanowił sam złożyć za pomocą poczty elektronicznej wniosek o udzielenie informacji publicznej do Kancelarii Prezydenta i sprawdzić, jak ten urząd wywiązuje się ze swoich konstytucyjnych i ustawowych obowiązków.
10 maja 2011 r. Barczentewicz otrzymał list elektroniczny zawierający pismo dyrektora Biura Prawa i Ustroju, w którym zawiadomiono go, że objęte jego wnioskiem opinie i ekspertyzy stanowią jedynie przyczynek dla analiz, nie determinują w sposób bezpośredni i nie są jednoznaczną podstawą ostatecznej decyzji Prezydenta, a w związku z tym nie są one informacją publiczną w rozumieniu ustawy o dostępie do informacji publicznej i nie podlegają obowiązkowi udostępniania.
Tymczasem Barczentewicz uważa, że udostępnienie opinii prawnych, które stanowią merytoryczną podstawę decyzji Prezydenta o podpisaniu ustawy o OFE, leży w strefie interesu publicznego. Jest to więc informacja publiczna. Jawność i przejrzystość procesu legislacyjnego to warunek niezbędny z punktu widzenia interesu publicznego. To utajnianie, które jest dziś normą, jest patologią. Dlatego też student prawa postanowił złożyć do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego (WSA) skargę na bezczynność Prezydenta.
W uzasadnieniu skargi Barczentewicz powołuje się między innymi na dotychczasowe orzecznictwo sądów administracyjnych. WSA w Gorzowie 6 grudnia 2007 r. orzekł: przyjmuje się generalnie, że informacją publiczną jest każda wiadomość wytworzona lub odnoszona do władz publicznych, a także wytworzona lub odnoszona do innych podmiotów wykonujących funkcje publiczne w zakresie wykonywania przez nie zadań władzy publicznej i gospodarowania mieniem komunalnym lub majątkiem Skarbu Państwa.
Skarżący powołuje się także na wykładnię WSA w Warszawie z 5 listopada 2008 r.: prawo do informacji jest publicznym prawem obywatela, realizowanym na zasadach skonkretyzowanych w ustawie o dostępie do informacji publicznej. Jak dalej zauważa Sąd: Informacja publiczna dotyczy sfery faktów. Jest nią treść dokumentów wytworzonych przez organy władzy publicznej i podmioty niebędące organami administracji publicznej, treść wystąpień, opinii i ocen przez nie dokonywanych, niezależnie do jakiego podmiotu są one kierowane i jakiej sprawy dotyczą.
W swojej skardze M. Barczentewicz podkreśla również, że nawet gdyby Prezydent nie skorzystał z opinii prawnych objętych wnioskiem skarżącego, to wciąż stanowią one informację publiczną, gdyż zostały zlecone przez organ administracji publicznej.
Prof. Leszek Balcerowicz, który publicznie kilkakrotnie apelował o ujawnienie ekspertyz dotyczących zmian w OFE, popiera Mikołaja Barczentewicza w jego działaniach przed sądem administracyjnym. Bez dostępu do informacji nie ma demokracji - podkreśla prof. Balcerowicz.
Inicjatywę studenta wspiera również Jerzy Stępień. - Całym sercem popieram tę akcję i nie wątpię, że zakończy się sukcesem, ponieważ tego rodzaju opinie, stanowiące podstawę procesu decyzyjnego organów państwa są typową informacją publiczną, która winna być udostępniana obywatelom. Jak wiadomo, zarówno Sejm, jak i Kancelaria Prezesa Rady Ministrów, nie widziały przeszkód w ujawnieniu opinii dotyczących tego problemu; nie wiedzieć czemu wyłamała się z tej praktyki Kancelaria Prezydenta, z ogromną szkodą dla poziomu życia publicznego w naszym kraj - komentuje były prezes TK.