Pierwsza ze skarg została wniesiona przez Marię Łopuch, która została skazana i ukarana za zniesławienie prezesa miejscowego sądu rejonowego. Zdaniem skarżącej prezes sądu był "członkiem układu mafijnego", co miałoby tłumaczyć niekorzystny wynik postępowań cywilnych przeciwko skarżącej i jej matce. Maria Łopuch została skazana na podstawie art. 212 k.k. i ukarana grzywną w wysokości 700 zł. Sąd uznał jej zarzuty pod adresem sędziego za bezpodstawne i godzące w jego dobre imię, i szczególnie niestosowne wobec wykonywanej przez niego funkcji zaufania publicznego.
Druga ze skarg została wniesiona Macieja Ziembińskiego, właściciela, redaktora naczelnego i dziennikarza lokalnej gazety Komu i Czemu ukazującej się w Radomsku i Bełchatowie. Skarżący opublikował szereg artykułów informujących o łapownictwie w miejscowym szpitalu twierdząc przy tym, że dyrektor szpitala była chroniona przez starostę, który nie powiadomił prokuratury o nadużyciach. W wyniku złożenia przez starostę prywatnego aktu oskarżenia Maciej Ziembiński został skazany za zniesławienie na podstawie art. 212 k.k. i ukarany grzywną w wysokości 10 tys. zł.
Obie sprawy dotyczą naruszeń art. 212 polskiego kodeksu karnego i obie pokazują, iż istnienie tego przepisu w polskim systemie prawa karnego nie jest równoznaczne z istnieniem permanentnego stanu naruszenia praw człowieka. W obu przypadkach zarzuty dotyczyły zniesławienia osób publicznych – prezesa sądu rejonowego i starosty, i mimo że okoliczności zniesławienia były inne (w pierwszej sprawie pismo skierowane jedynie do wiadomości sądu wyższej instancji oskarżające sędziego o udział "w układzie mafijnym", druga sprawa dotyczyła artykułu opublikowanego w środkach masowego przekazu; w pierwszej sprawie zniesławienia dopuściła się osoba prywatna, rozgoryczona wynikiem postępowania sądowego w swej sprawie, w drugim przypadku profesjonalny dziennikarz, który przekroczył granice dozwolonej krytyki), Trybunał uznał rozstrzygnięcia sądów polskich za prawidłowe.
Trybunał w swym orzecznictwie dotyczącym swobody wypowiedzi zawsze podkreślał, iż pomimo znaczenia tego prawa dla skutecznego funkcjonowania demokracji, nie jest ono bezwzględne. Nie można się powoływać na prawo do wypowiedzi szukając obrony w przypadkach, między innymi, naruszenia praw innych osób. Zadaniem Trybunału – a także zadaniem sądów krajowych – jest osiągnięcie rozsądnej równowagi pomiędzy interesami reprezentowanymi w danej sprawie i zachowanie proporcjonalności stosowanych ograniczeń i sankcji.
W obu omawianych sprawach można mówić z jednej strony o prywatnym interesie skarżących, szukających w Trybunale ochrony swego prawa do swobody wypowiedzi, a z drugiej strony o prywatnym interesie zniesławionych jako osób i o publicznym interesie ochrony wiarygodności urzędu sprawowanego przez zniesławionych. Bez względu na to, z jakiego punktu widzenia patrzeć na interes pokrzywdzonych – nie można uznać, by pełnione przez nich funkcje publiczne usprawiedliwiały kierowanie pod ich adresem bezpodstawnych oskarżeń, które godzą zarówno w ich dobre imię, jak i w wiarygodność urzędu. Odporność na krytykę osoby publicznej lub osoby sprawującej funkcję publiczną, a zwłaszcza polityka, musi być większa niż u osoby prywatnej, ma ona jednakże swoje granice. Ani prezesowi sądu nie udowodniono "udziału w układzie mafijnym", ani nie udowodniono staroście niedopełnienia swych obowiązków. Każdy, a zwłaszcza zawodowy dziennikarz, publikując bezpodstawne oskarżenia, musi się liczyć z ich ewentualnymi konsekwencjami.
Oba wyroki są szczególnie ciekawe w świetle toczącej się w Polsce debaty o usunięciu art. 212 z kodeksu karnego i rezygnacji z ochrony przed zniesławieniem na gruncie prawa karnego. Jak widać – możliwość ochrony przed zniesławieniem na drodze karnoprawnej nie oznacza automatycznie stanu naruszenia praw podstawowych. Wydaje się, iż duże znaczenie odegrały tutaj niewielkie wymiary kar nałożone przez sądy – grzywny w wysokości 700 i 10 tys. zł. Można pokusić się o stwierdzenie, iż w oczach Trybunału nie ma większego znaczenia, czy ochrona dobrego imienia odbywa się na drodze karnoprawnej, czy na drodze cywilnoprawnej, tak długo, jak długo sądy są w stanie zachować zasady rozsądnej równowagi pomiędzy interesami stron i proporcjonalności ograniczenia. Skarżący nie zostali skazani ani na kary pozbawienia wolności, a dolegliwość nałożonych na nich kar ograniczała się do wymiaru finansowego. Czy – z czysto praktycznego punktu widzenia – skutki tych konkretnych orzeczeń różnią się znacznie od ewentualnych rozstrzygnięć sądów cywilnych? Z perspektywy samych skarżących i z perspektywy ochrony praw człowieka – na pewno nie. Problem ma charakter raczej teoretyczno-systemowy i sprowadza się do rozstrzygnięcia kwestii, czy sąd powinien mieć możliwość orzekania kary pozbawienia lub ograniczenia wolności za zniesławienie.
W omawianych sprawach polskie sądy zdały egzamin z ochrony praw podstawowych i orzekły z zachowaniem zasad proporcjonalności i rozsądnej równowagi. Należy się z tego cieszyć, oczekując jednocześnie na utrzymanie się tej tendencji.

Artykuł pochodzi z programu System Informacji Prawnej LEX on-line