Skarga została wniesiona przez obywatela Turcji, który był prezesem rozwiązanego wydawnictwa, oraz przez samo wydawnictwo. W latach 1997-1998 r. w dwóch oddziałach spółki tureckie służby bezpieczeństwa przeprowadziły szereg przeszukań, podczas których zabezpieczono "nielegalne materiały" - gazety, książki, magazyny, kasety i dokumenty. W tym samym czasie przeciwko członkom zarządu wydawnictwa wszczęto postępowanie karne o publikację kalendarza, który miał "rozpowszechniać propagandę na rzecz nielegalnej Kurdyjskiej Partii Pracy". Pokłosiem tych działań było wszczęcie postępowania sądowego o przymusowe rozwiązanie skarżącego wydawnictwa, co ostatecznie przyniosło kres jego działalności w 2003 r. Skarżący zarzucili, iż ten stan rzeczy sprowadzał się do naruszenia prawa do wolności wypowiedzi, chronionego w art. 10 Konwencji o prawach człowieka.
Trybunał przychylił się do tej argumentacji. Przymusowe rozwiązanie wydawnictwa stanowiło oczywistą ingerencję w prawo do wolności wypowiedzi. Taka ingerencja jest zgodna z art. 10 Konwencji, jeżeli jest "niezbędna w społeczeństwie demokratycznym", a zatem jeżeli realizuje jakiś ważny interes - "pilną potrzebę społeczną", jak to ujmuje Trybunał - oraz jest proporcjonalna do realizowanego celu, zgodna z prawem, a powody przedstawione przez władze na jej uzasadnienie są "istotne i wystarczające". Rząd turecki powołał się w tej sprawie na dość ogólnikowe "względy porządku publicznego" - Trybunał jednak nie mógł zupełnie zrozumieć tego, jak i dlaczego skarżące wydawnictwo miało naruszyć porządek publiczny. Postępowania karne przeciwko członkom zarządu firmy zostały umorzone ze względu na upływ terminów przedawnienia. Postępowania karne prowadzone w sprawie publikacji znalezionych w oddziałach zostały zawieszone. W efekcie w sprawach tych nie zapadł żaden wyrok karny - czyżby rozwiązanie wydawnictwa samo w sobie miało stanowić rodzaj kary dla zaangażowanych w jego działalność osób? Trybunał bez wahania uznał, iż krótkie uzasadnienie orzeczenia tureckiego sądu gospodarczego w przedmiocie rozwiązania skarżącego wydawnictwa, w którym lakonicznie powołano się na "porządek publiczny", nie wystarcza. Nie wystarcza zwłaszcza, jeżeli zważyć na konsekwencje tej decyzji dla skarżących: wszak podmiot gospodarczy musiał zakończyć swój byt. Ingerencja w prawo do wolności wypowiedzi nie była zdaniem Trybunału "niezbędna" i została przeprowadzona z naruszeniem art. 10 Konwencji.
Wolność wypowiedzi to - wydawać by się mogło - prawo kojarzące się raczej z prezentacją poglądów osoby fizycznej w przestrzeni publicznej. Trybunał jednakże od zawsze kieruje się wytyczną, zgodnie z którą prawa konwencyjne muszą być praktyczne i skuteczne, a nie teoretyczne i iluzoryczne. Jak więc można korzystać z wolności wypowiedzi, jeżeli państwo likwiduje medium, za pomocą którego taka wypowiedź może wybrzmieć? Istnienie niezależnych środków przekazu jest fundamentem praktycznej i faktycznej demokracji. Ogólnikowe względy "porządku publicznego" nie są w stanie przekonać Trybunału, iż ograniczenie prawa z art. 10 Konwencji było naprawdę konieczne.
Tak wynika z wyroku Trybunału z 21 stycznia 2014 r. w sprawie nr 21377/03, Perihan i Mezopotamya Basın Yayın A.Ş. przeciwko Turcji.