Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej stwierdził w ogłoszonym 19 listopada br. wyroku, że Sąd Najwyższy ma zbadać niezależność nowej Izby Dyscyplinarnej, by ustalić, czy może ona rozpoznawać spory dotyczące przejścia sędziów Sądu Najwyższego w stan spoczynku. Jako jedną z przyczyn ewentualnego stwierdzenia, że organ ten nie jest niezależnym sądem TSUE wymienił powołanie sędziów do tej izby przez Krajową Radę Sądownictwa, której status z kolei zakwestionował ze względu na tryb wyboru sędziów - członków tego konstytucyjnego organu.

Czytaj: TSUE: Sąd Najwyższy ma ocenić, czy Izba Dyscyplinarna jest niezależna>>
 

Wbrew pozorom to mocny wyrok

Jak ocenia prof. Stanisław Biernat, sędzia w stanie spoczynku i były prezes Trybunału Konstytucyjnego, wyrok Trybunału Sprawiedliwości rozczarował trochę tych obserwatorów, którzy spodziewali się że dokona bezpośrednio krytycznej oceny Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego i KRS. Ale jego zdaniem nieuzasadniona jest radość tych, którzy uznali wyrok za wyraz désintéressement Unii w sprawach sądownictwa w Polsce, albo wręcz za aprobatę obecnego stanu rzeczy.

Czytaj w LEX: Bujalski Rafał, SN ma zbadać niezależność Izby Dyscyplinarnej. Omówienie wyroku TS z dnia 19 listopada 2019 r., C-585/18, C-624/18 i C-625/18 (KRS i SN) >

Do tej grupy należą politycy obozu rządzącego, którzy po ogłoszeniu wyroku prześcigali się wręcz w dezawuowaniu tego orzeczenia. Ale w tej roli wystąpił też prezes Izby Dyscyplinarnej sędzia Tomasz Przesławski, który opublikowanym we wtorek oświadczeniu stwierdził, że wyrok TSUE "z uwagi na swój charakter prawny, wywiera skutek jedynie w odniesieniu do postępowań głównych prowadzonych przez Izbę Pracy i Ubezpieczeń Społecznych Sądu Najwyższego, w których skierowano pytania prejudycjalne będące przedmiotem dzisiejszego rozstrzygnięcia Trybunału".  - Oznacza to że jest on wiążący jedynie dla tego sądu, który skierował pytanie, oraz tylko w tej sprawie, której dotyczy. Tym samym nieskuteczne jest powoływanie się na zawarte w nim rozstrzygnięcia w innych postępowaniach sądowych - zaznaczył.

 

Wyrok dotyczy problemu, nie jednej sprawy

Z taką oceną sytuacji nie zgadza się prof. Zbigniew Kmieciak z Uniwersytetu Łódzkiego, sędzia NSA w stanie spoczynku. Jego zdaniem nie do przyjęcia jest takie stanowisko, że są takie kategorie spraw, którym na skutek uruchomienia jakiejś akcji stawiamy inne wymagania niż w pozostałych sprawach. - Jeżeli sąd wyższej instancji mówi, że jest podstawa do wzruszenia wyroku ze względu na niewłaściwy skład sądu, to przecież to dotyczy wszystkich spraw, w których był taki niewłaściwy skład. Nie można różnicować sytuacji prawnej jednostek w ten sposób - mówi. Profesor przyznaje, że formalnie tak jest, że sąd zadający pytanie po uzyskaniu odpowiedzi związany jest stanowiskiem Trybunału Sprawiedliwości, ma się zastosować do tego orzeczenia i wykonać wyrok, ale jeżeli będą pojawiały się następne podobne sprawy, to nie ulega wątpliwości, że inne sądy też będą się stosowały do tego orzeczenia. - Bo będą musiały się liczyć z tym, że w przeciwnym przypadku dojdzie do wzruszenia ich orzeczeń - podkreśla.

Czytaj w LEX:

Dodatkowa argumentacja do wspólnego stanowiska w sprawie wyroku Trybunału Sprawiedliwości UE z dnia 19 listopada w sprawach połączonych C-585/18, C-624/18 i C-625/18 >

Wspólne stanowisko w sprawie wyroku Trybunału Sprawiedliwości UE z dnia 19 listopada 2019 r. w sprawach połączonych C-585/18, C-624/18 i C-625/18 >

Moc szersza niż konkretna sprawa

Także prof. Stanisław Biernat twierdzi, że przyjmuje się, że wyroki prejudycjalne mają szerzą moc wiążącą, wykraczającą poza konkretne sprawy, na tle których zostały wydane. - Konsekwentnie, wyroki SN wydane stosownie do wskazówek TS w omawianych sprawach powinny być respektowane przez inne polskie sądy. Dodatkowym argumentem będzie zapewne autorytet sądu, który wystąpił z pytaniami prejudycjalnymi, którym był właśnie Sąd Najwyższy - mówi.

Czytaj:  Prof. Biernat: Wyrok TSUE może być początkiem przywracania praworządności>>
 

Orzeczenie SN ważne dla sądów

Podobnie widzi to sędzia Michał Laskowski, rzecznik Sądu Najwyższego, który zapowiada, że Izba Pracy i Ubezpieczeń Społecznych, która skierowała do TSUE te pytania prejudycjalne, niezwłocznie po otrzymaniu orzeczenia wróci do rozpatrywania sprawy sędziów przeniesionych na podstawie jednej z wersji ustawy o Sądzie Najwyższym w stan spoczynku. Po zmianie tej regulacji sędziowie ci wrócili od orzekania, ale SN prawdopodobnie stwierdzi - kierując się wskazówkami TSUE - że Izba Dyscyplinarna jest organem wadliwie powołanym, a więc nie jest sądem właściwym do rozpatrywania takich spraw. Być może też uzna, że ta izba nie jest niezależnym sądem, który może zajmować się wszelkimi sprawami dotyczącymi prawników.
Niezależnie jednak od tego, czy będzie to orzeczenie węższe czy szersze, to i tak będzie ono mogło być, w powiązaniu z wyrokiem TSUE, który wymienił kryteria do oceny niezależności sądów, uznawane za podstawę do kwestionowania właściwości Izby Dyscyplinarnej. Sędzia Michał Laskowski spodziewa się, że korzystać z tego będą np. pełnomocnicy osób, których sprawy dyscyplinarne trafiają do Izby Dyscyplinarnej. Od początku jej istnienia dość powszechną praktyką były wnioski o wyłączenie tej izby ze względu na jej niewłaściwy skład, ale były one przez składy sędziów z tej izby z reguły odrzucane.

Podstawa do kwestionowania składu Izby Dyscyplinarnej

Zdaniem większości prawników, po wyroku Trybunału Sprawiedliwości, a szczególnie po spodziewanym orzeczeniu, a być może uchwale Izby Pracy i Ubezpieczeń Społecznych SN, wnioski takie będą miały solidną podstawę. - Jeśli Sąd Najwyższy, powołując się na orzeczenie Trybunału Sprawiedliwości stwierdzi, że Izba Dyscyplinarna nie jest, ze względu na sposób powołania sędziów, sądem właściwym do rozpatrywania spraw związanych z przechodzeniem w stan spoczynku, to dlaczego miałaby być uznawana za właściwą do rozpatrywania innych spraw - pyta retorycznie prof. Zbigniew Kmieciak. A prof. Stanisław Biernat dodaje, że SN podejmie odroczone rozprawy w sprawach głównych i w ramach postępowania oceni, stosownie do wskazówek TS, czy Izba Dyscyplinarna SN spełnia wymagania niezależnego sądu, a KRS jest wystarczająco niezależna od władzy ustawodawczej i wykonawczej. Jego zdaniem "na sto procent można założyć, że odpowiedź będzie przecząca".

Wyrok istotny nawet bez orzeczenia SN

Natomiast adwokat Michał Wawrykiewicz, który reprezentował Sąd Najwyższy przed TSUE przekonuje, że wyrok jeszcze bez orzeczenia SN już ma bardzo daleko idące konsekwencje. - Dlatego że już w tej chwili, na podstawie orzeczenia TSUE, wszystkie sądy w Polsce, wszyscy sędziowie, uczestnicy postępowania, adwokaci ich reprezentujący - mogą podważać status sędziów, którzy zostali powołani w procedurze, w której brał udział "neo-KRS" - wskazuje. I zaznacza, że status tych sędziów jest wątpliwy, a strony postępowań mogą wnosić o ich wyłączenie z postępowań, mogą też wnosić takie argumenty w apelacjach i kasacjach. - To powoduje niewyobrażalny chaos, ta sytuacja wymaga jak najszybszego uporządkowania - dodał.

W tym kontekście sędzia Michał Laskowski nie tylko przewiduje podważanie przez uczestników postępowań przed Izbą Dyscyplinarną jej statusu, ale także pojawienie się kwestii, co z orzeczeniami wydanymi już przez Izbę Dyscyplinarną SN, czy staną się nieważne. Jego zdaniem wszystko zależeć będzie od woli stron. - Nie wiadomo, czy strony będą składać skargi nadzwyczajne, czy skargi o wznowienie postępowania. Może się zdarzyć także i tak, że strony nie będą miały żadnego interesu, by sprawa znowu się toczyła, gdyż są zadowolone z wyroków. Wówczas takie rozstrzygniecie pozostanie w obrocie prawnym - mówi.

Czytaj: SN: Niezależnością Izby Dyscyplinarnej zajmiemy się zaraz po otrzymaniu wyroku TSUE>>