Pod koniec sierpnia Krajowa Rada Sądownictwa podjęła cztery uchwały o przedstawieniu prezydentowi Andrzejowi Dudzie wniosków o powołanie łącznie 40 osób na sędziów Sądu Najwyższego. Wyłoniła: 20 kandydatów na stanowiska sędziowskie w Izbie Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych, 7 kandydatów na wakaty w Izbie Cywilnej, 12 kandydatów na stanowiska w Izbie Dyscyplinarnej (cztery wakaty pozostały nieobsadzone) i jedną kandydaturę na wakat w Izbie Karnej. Prezydent powołał już 10 sędziów Izby Dyscyplinarnej.

Czytaj: Dziesięciu sędziów powołanych do Izby Dyscyplinarnej SN >>

Problem w tym, że część kandydujących osób od początku budziła kontrowersje. Już po wyłonieniu prawników rekomendowanych do Izby Dyscyplinarnej, zrezygnowała radca prawny Małgorzata Ułaszonek-Kubacka. Media ujawniły, że w marcu 2017 r. została skazana przez radcowski sąd dyscyplinarny. Ponieważ od wyroku się nie odwołała, stał się on prawomocny.

Czytaj: Wiceszef KRS przyznaje: Opiniując kandydatów do SN, popełniliśmy błędy>>

Wątpliwości więcej, sędziowie nieoficjalnie: niski poziom 

Wątpliwości podnoszone były też wobec innych kandydatów - m.in. prokuratora Prokuratury Krajowej Jarosława Dusia - rekomendowanego przez KRS do Izby Dyscyplinarnej. Prezydent ostatecznie go nie powołał. Prokurator także był karany dyscyplinarnie, w jego przypadku dochodził jeszcze niespełniony wymóg dziesięcioletniego stażu pracy. Duś w trakcie swojej prokuratorskiej pracy z powodów zdrowotnych był przeniesiony w stan spoczynku, do wymaganego stażu brakowało mu kilka miesięcy.

Powołany do tej izby został natomiast prokurator Adam Roch, który - jak informowały media - w 2006 r. polecił przesłuchiwanie kobiety w trakcie porodu - Marii D., księgowej lobbysty Marka Dochnala. Sprawa trafiła przed Europejski Trybunał Praw Człowieka w Strasburgu i zakończyła się ugodą, w ramach której ówczesny polski rząd - koalicja PO-PSL - przyznał, że wobec kobiety dopuszczono się „nieludzkiego traktowania oraz tortur”. 

Czytaj: Ułaszonek-Kubacka wycofuje się z kandydowania do SN>>

Sędziowie w nieoficjalnych rozmowach podkreślają, że poziom wyboru kandydatów do SN jest niski. W ich ocenie wiele spośród osób, które się zgłosiły - a które osobiście znają - nie powinny się w SN znaleźć. - Dla mnie sędzia Sądu Najwyższego to osoba najlepsza z najlepszych, z olbrzymim doświadczeniem, wiedzą. Nie wyobrażam sobie teraz kierowania pytań do Sądu Najwyższego. I kolejna sprawa, jak mamy później podchodzić do orzeczeń, uchwał SN - mówi jeden z nich.

Zawistowski: wybór w pośpiechu, standardy obniżone

Prezes Izby Cywilnej SN i były przewodniczący KRS przypomina, że nowa KRS zapowiadała bardziej merytoryczny wybór sędziów SN niż w poprzednich latach. - Jest wiele kwestii, które budzą zastrzeżenia niezależnie od tej ustrojowej pozycji Rady. Cały proces był prowadzony w wielkim pośpiechu. Ocena kandydatów sprowadzała się właściwie do krótkiej rozmowy z tymi osobami. Co więcej, z naszych informacji wynika, że część z nich nie była zawiadamiana prawidłowo o tych wysłuchaniach. Można powiedzieć, że w wyniku zmiany przepisów obniżono standardy. Właściwie wymogi - jeśli chodzi o ocenę osiągnięć - są niższe w przypadku kandydatów do SN niż w przypadku kandydatów do sądów powszechnych - mówi sędzia Zawistowski. 

W jego ocenie, toczące się wcześniej postępowania dyscyplinarne muszą być brane pod uwagę, bo bardzo istotnie wpływają na ocenę kandydata. - Oczywiście może chodzić o wykroczenie drogowe, przekroczenie prędkości, czy złe zaparkowanie, ale mogą to być też bardziej istotne kwestie. Jednym z wymogów do powołania na stanowisko sędziowskie jest to, by była to osoba nieskazitelnego charakteru - dodaje.

Wcześniej istotne doświadczenie - także w orzekaniu w SN

Sędziowie Sądu Najwyższego, którzy rozmawiali z Prawo.pl, podkreślają, że nie chodzi tu o wiek kandydatów - bo i poprzednio zdarzało się, że sędziami SN zostawały osoby zdecydowanie młodsze od sędziów w nim orzekających - ale jak dodają - z doświadczeniem. Przypominają, że kandydatów, których następnie przedstawiano KRS, opiniowały zgromadzenie izb SN i zgromadzenie ogólne SN. - To było prawdziwe sito. Wielogodzinne wysłuchania, sprawdzenie wiedzy, kompetencji, doświadczenia - mówi jeden z sędziów.    

Także prezes Zawistowski podkreśla, że trzeba było się wyróżniać wiedzą prawniczą. - Sędziowie do SN powoływani byli albo z grona sędziów apelacyjnych z dużym doświadczeniem, albo byli to profesorowie prawa, którzy wykazali się wybitnymi osiągnięciami naukowymi - mówi. Jak dodaje, często też chodziło o sędziów, którzy byli wcześniej na kilkumiesięcznej delegacji w SN. -  Ocena kandydata opierała się więc nie tylko na ocenie jego dotychczasowego dorobku w sądownictwie powszechnym. Można było też je zweryfikować z punktu widzenia specyfiki orzekania w SN. Bo jednak orzekanie w SN różni się w sposób dość istotny - mówi Dariusz Zawistowski.

Wiceszef KRS przyznaje - błędy były

Wiesław Johann, sędzia Trybunału Konstytucyjnego w stanie spoczynku, reprezentujący w KRS prezydenta, nie ma wątpliwości, że rekomendowanie przez Radę osoby z postępowaniem dyscyplinarnym, czy niespełniającej wymogów dotyczących stażu, było błędem. - Ja jestem człowiekiem, który jak popełnił błąd to się do niego przyznaje. Został popełniony błąd, weryfikacja na terenie KRS została przeprowadzona niedokładnie. Nie wiem, czy to wynikało z pośpiechu, czy to wynikało z braku materiałów - raczej z braku materiałów. Podjęto decyzję, która w mojej ocenie jest błędna i ja będąc członkiem KRS biję się w piersi - podkreślił w rozmowie z Prawo.pl. 

Zespół KRS, któremu przewodniczył, analizował kandydatów do Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych. - Zespoły, w tym także nasz, pracowały na podstawie tych dokumentów, które udało się uzyskać. Przede wszystkim była to karta zgłoszenia wypełniona przez samego kandydata. Uzupełnieniem była dokumentacja, najczęściej akta osobowe, które przesyłali nam pracodawcy naszych kandydatów - czyli w przypadku sędziów były to akta osobowe z sądów, w przypadku adwokatów z poszczególnych rad adwokackich i tak dalej - zaznaczył Johann.

W jego ocenie rozwiązaniem mogłoby być umieszczenie na karcie zgłoszenia dodatkowej rubryki. - Jest dotycząca postępowania karnego, odrębna powinna dotyczyć postępowań dyscyplinarnych - zaznaczył Johann.

Minister sprawiedliwości: jest czytelnie i transparentnie

Z kolei minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro uważa, że obecnie wybór sędziów do SN - dokonywany poprzez KRS - jest bardziej czytelny i transparentny. 

- Zlikwidowaliśmy zasadę takiej samokooptacji, czyli sytuacji, gdy towarzystwo kolegów i koleżanek samo decydowało, jakiego innego kolegę dopuścić do swojego składu, na rzecz bardziej czytelnej i transparentnej formuły, jaką jest wybór dokonywany przez Krajową Radę Sądownictwa - powiedział. 

Minister nie ma też wątpliwości, że KRS podejmuje "kolegialne decyzje", które są "wynikiem rozmów i dyskusji".