Najpopularniejsza formą social lendingu są specjalne serwisy internetowe. Pierwszym serwisem tego typu był założony w Wielkiej Brytanii Zopa (Zone of Possible Agreement). Model biznesowy Zopa polegał na wymianie środków finansowych między osobami, które dysponują nadwyżką finansową i mają do zaoferowania wolne środki pieniężne oraz tymi, którzy chcą je pożyczyć. W niedługim czasie w ślad za nimi poszły inne kraje. W Polsce w marcu 2009 były 3 tego typu serwisy. Różnią się one głównie pod względem wielkości transakcji jakie mogą być zawierane pomiędzy uczestnikami oraz rozwiązaniami w zakresie ochrony pożyczkodawców i pożyczkobiorców. Mimo iż wszystkie te serwisy istnieją dopiero 2 lata, to już zdołały zyskać popularność wśród społeczności internautów, gdyż za pośrednictwem internetu są realizowane wszystkie transakcje.

Czy banki mogą tworzyć własne platformy social lendingowe?

Moim zdaniem, z punktu widzenia przyjętych w Polsce rozwiązań prawnych, utworzenie przez bank platformy social lendingu uznać należy za dopuszczalne. Trzeba jednocześnie pamiętać, że zgodnie z obowiązującym prawem, bank może prowadzić jedynie działalność określoną w ustawie prawo bankowe lub w innych przepisach. W zakresie wyboru zakresu prowadzonej działalności, banków nie dotyczy zasada, że dopuszczalne jest wszystko co nie jest zakazane. Świadczenie usług social lendingu wydaje się jednak mieścić w określonej w art. 6 prawa bankowego kategorii usług konsultacyjno-doradczych w sprawach finansowych - które to usługi mogą być świadczone przez banki. Niestety brak ustawowej definicji powyższej kategorii usług stwarza ryzyko ukształtowania się w przyszłości wykładni przepisu art. 6 prawa bankowego reprezentującej pogląd przeciwny. Obecnie w doktrynie prawa bankowego przez usługi konsultacyjno-doradcze w sprawach finansowych rozumie się udzielanie rekomendacji określonego zachowania na rynku finansowym, w tym w zakresie zaciągania i udzielania pożyczek, polityki lokacyjnej, zabezpieczenia i dochodzenia wierzytelności. Usługi te, nawet wykonywane przez banki nie będą jednak stanowić tzw. czynności bankowych. W konsekwencji do realizacji usług social lendingu bank nie będzie mógł wykorzystać, ani udostępnić informacji stanowiących tajemnicę bankową. Bank nie będzie mógł również przy realizacji powyższej usługi korzystać ze zbiorów danych klientów innych banków, utworzonych przez banki na podstawie ustawy prawo bankowe (np. informacji Biura Informacji Kredytowej). Powyższe ograniczenia mogą znacznie utrudniać bankowi np. ocenę sytuacji finansowej uczestnika social lendingu - jeżeli taka miałaby być przez bank wykonywana.
Oczywiście oceny takie mogą być przez bank dokonywane, jednak ich podstawą mogą być w zasadzie wyłącznie informacje od osoby, której ocena dotyczy.
Dodatkowym problemem może być także postępowanie banków w relacjach z ich klientami w ramach social lendingu, bank bowiem nie będzie mógł ani wykorzystać, ani ujawnić posiadanych informacji stanowiących tajemnicę bankową innym uczestnikom social lendingu. Nie można przy tym wykluczyć, że w social lendingu uczestniczyć będą także osoby posiadające spore wymagalne zadłużenia banku organizującego platformę. Bank nie będzie mógł reagować na powyższe sytuacje. Jak kłopotliwe dla banków może okazać się kojarzenie osób posiadających rezerwy gotówki z osobami poszukującymi zewnętrznego finansowania świadczą chociażby problemy, jakie dotknęły bank City Handlowy - w związku ze sprzedażą obligacji upadłego banku Lehman Brothers. Także Raiffeisen Bank odnotował problemy w związku ze sprzedażą obligacji spółki Eurofaktor (ostatecznie spłacone ze znaczną zwłoką przez emitenta, czy upadłej spółki SEMAX. W ostatniej sprawie na wniosek pokrzywdzonych obligatariuszy prokuratura nadal prowadzi postępowanie wyjaśniające. We wszystkich powyższych przypadkach bank był jedynie agentem emisji obligacji emitowanych przez inne podmioty - co nie uchroniło go przed zarzutami i roszczeniami osób, które straciły na sprzedawanych przez banki obligacjach.
Niewątpliwie części z powyższych problemów da się uniknąć w przypadku, gdy bank zdecyduje się na organizację platformy social lendingu nie samodzielnie, tylko przez podmiot z nim powiązany, lub zostanie jedynie partnerem strategicznym platformy. O wiele ważniejsze wydaje się jednak jasne i wyraźne określenie roli banku w organizacji social lendingu. Za co bank odpowiada, a za co nie bierze odpowiedzialności, co jest podstawą wydawanych przez bank opinii, na co uczestnik social lendingu może liczyć ze strony banku, a na co nie. Wyznaczenie jasnej granicy, po pierwsze zabezpieczy bank przed roszczeniami osób niezadowolonych z udziału w social lendingu, po drugie nie spowoduje obniżenia naturalnej czujności uczestników social lendingu, co w efekcie pozytywnie wpłynie na poziom bezpieczeństwa transakcji zawieranych w ramach social lendingu.

 

Daniel Majchrzak, radca prawny
Kancelaria Prawna Majchrzak Brandt i Wspólnicy