Janusz P. odniósł liczne obrażenia ciała na skutek wypadku budowlanego, spowodowanego urwaniem się źle przymocowanego balkonu. Stał się inwalidą, nie może pracować, z trudem się porusza, leczy powikłania. Wystąpił, więc do sądu o przyznanie mu zadośćuczynienia od sprawcy wypadku za doznany uszczerbek na zdrowiu.
Sąd pierwszej instancji przyznał Januszowi P. 450 tys. zł zadośćuczynienia. Sąd drugiej instancji wyrok zmienił i obniżył tę sumę do 200 tys. zł., twierdząc, że potrzeby życiowe poszkodowanego są niższe niż przeciętna stopa życiowa społeczeństwa.
Janusz P. wniósł kasację od wyroku Sądu Apelacyjnego w Szczecinie z 3 września 2009 r. Izba Cywilna Sądu Najwyższego uchyliła zaskarżony wyrok i przekazała sprawę do ponownego rozpoznania.
Sędzia sprawozdawca Barbara Myszka argumentowała wyrok następująco: Sąd Najwyższy w swoich orzeczeniach wielokrotnie wskazywał na okoliczności, które są brane pod uwagę przy określaniu wysokości zadośćuczynienia za doznaną krzywdę. Najogólniej rzecz ujmując, sąd zobowiązany jest uwzględnić wszystkie okoliczności danego wypadku. Do tych okoliczności należy w szczególności rodzaj doznanych obrażeń, związanych z tym dolegliwości fizycznych, stopień kalectwa, poczucie nieprzydatności, konieczność korzystania z pomocy innych osób i szereg innych okoliczności. Sprawiają one, że zadośćuczynienie powinno pełnić funkcję kompensacyjną. SN także wypowiadał się w kwestii odniesienia sumy odpowiedniej do przeciętnej stopy życia społeczeństwa. Nie można całkowicie od tej przesłanki całkowicie abstrahować. Jednak okoliczność ta nie może niweczyć funkcji kompensacyjnej, nie może prowadzić do uśrednienia i ujednolicenia, oderwania się od indywidualnego wypadku.
W sprawie Janusza P. sąd drugiej instancji obniżając o ponad połowę sumę zasądzoną z tytułu zadośćuczynienia przez sąd pierwszej instancji, odwołał się do nieprzekonujących kryteriów. Odniósł się do przeciętnej stopy życia społeczeństwa, która jest kryterium tylko pomocniczym, a nie istotną przesłanką, decydującą o wysokości zadośćuczynienia. - Nie jest rolą Sądu Najwyższego określanie właściwej sumy zadośćuczynienia – powiedziała sędzia Barbara Myszka. – Sąd Najwyższy może poddawać kontroli jedynie kryteria, jakimi powinny kierować się sądy powszechne przy orzekaniu. SN uznał, więc, że kryteria nie zostały wykazane w wystarczającym stopniu.
Niezwykle złudne jest, przy określaniu zadośćuczynienia za doznaną krzywdę odniesienie tylko do poziomu życia poszkodowanego. Dlatego, że od takiego kryterium już jest bardzo blisko do zróżnicowania wysokości zadośćuczynienia w zależności od sytuacji materialnej poszkodowanego. Nie może być tak, że stopa życiowa poszkodowanego miałaby decydować o zróżnicowaniu zasądzanych sum. Bogatemu w takiej sytuacji należałoby się wyższe zadośćuczynienie, a biedniejszemu – niższe.
Wyrok SN z 17 września 2010 r., sygn akt II CSK 94/10