Prezes Portu Lotniczego Gdańsk  SA Tomasz Kloskowski wystąpił na  drogę sądową przeciwko "Newsweekowi" po artykule z 18 września 2012 r. p. t "Tam gdzie ląduje Tusk". Tekst opublikowany został, gdy na stanowisku redaktora naczelnego był już Tomasz Lis.

Zatrudnienie Tuska bez konkursu
W artykule można było przeczytać, że w spółce "widać wszystkie patologie władzy: nepotyzm, kolesiostwo i dojenie kasy". Tomasz Kloskowski, prezes Portu Lotniczego Gdańsk "wpadł na pomysł, żeby na lotnisko ściągnąć syna premiera: niech jedną ręką pracuje dla portu lotniczego, a drugą dla linii lotniczej OLT Express." Był - zdaniem dwóch autorów publikacji - "polisą ubezpieczeniową" i parasolem ochronnym dla spółki. Ponadto dziennikarze pisali, że  "z lotniska bokiem wypływają miliony", a szczególnie na prywatne konto bankowe prezesa.
Artykuł informował o klubie sportowym "Fala" Sopot , który miał być finansowany z pieniędzy lotniska, a także - opłacenie kwoty 110 tys. zł na rzecz zespołu akrobatycznego w Gdyni. Artykuł ukazał się w wersji papierowej i internetowej.
Prezes lotniska zarzucił dziennikarzom i zarazem wydawcy Ringier Axel Springer Polska naruszenie renomy spółki i jego dóbr osobistych.

Było naruszenie dóbr osobistych
Sąd I instancji stwierdził naruszenie dóbr osobistych prezesa spółki i Michała Tuska.  Zdaniem sądu insynuacją było pisanie o rzekomych interesach lotniska w kontekście "nepotyzmu, kolesiostwa i dojenia kasy". Nakazał zatem przeproszenie tych osób.
Sąd Apelacyjny w Warszawie 4 kwietnia 2016 r. rozpoznając apelację powoda, zmienił wyrok Sądu Okręgowego, w ten sposób, aby na stronach internetowych i w wersji papierowej zamieścić oświadczenie: Wydawca Newsweek Polska przeprasza spółkę Porty Lotnicze Gdańsk za insynuacje co do przyczyn zatrudnienia Michała Tuska w porcie lotniczym, finansowanie klubu "Fala"  Sopot, opłacenie kwoty 110 tys. zł na rzecz zespołu akrobatycznego oraz możliwości przelania na prywatne konto 5 mln zł z funduszu reprezentacji i reklamy, które zamieszczone zostały w artykule "Tam, gdzie ląduje Tusk."
Sąd Apelacyjny przyjął, że zwroty użyte w artykule naruszyły dobre imię spółki oraz jej prezesa. Co więcej sugerowanie w artykule, że Michał Tusk został zatrudniony w spółce w niecnym celu. Nie ma znaczenia przy tym, że powód wystąpił do sądu w tym samym czasie o ochronę swoich dóbr osobistych w odrębnym postępowaniu.

Zabrakło szczególnej staranności
Artykuł - zdaniem sądu - nie informował o faktach, lecz o przypuszczeniu, że parasolem ochronnym miał być ojciec Michała Tuska. Dziennikarze powoływali się na informatorów anonimowych będących w konflikcie z prezesem. Sąd stwierdził wiec naruszenie art.12 par. 1 pkt. 1 prawa prasowego, który mówi, że "dziennikarz jest obowiązany zachować szczególną staranność i rzetelność przy zbieraniu i wykorzystaniu materiałów prasowych, zwłaszcza sprawdzić zgodność z prawdą uzyskanych wiadomości lub podać ich źródło".
Sąd Apelacyjny w Warszawie nie dostrzegł zachowania przez dziennikarzy "Newsweeka" szczególnej staranności, gdyż nie rozmawiali oni z Michałem Tuskiem, ani prezesem spółki, aby wyjaśnić fakty. Wysłali jedynie 40 punktową ankietę do rzecznika prasowego lotniska.

SN oddala zarzuty kasacji
Skargę kasacyjną złożył pełnomocnik wydawcy "Newsweeka". Adwokat Konrad Orlik dowodził, że w artykule znalazły się prawdziwe informacje, które były rzetelnie zebrane przez dziennikarzy. Powołał się także na szczególna rolę prasy, która w państwie prawa gwarantuje wolność słowa i kontrolę społeczną nad poczynaniami przedstawicieli władzy.  W konflikcie interesu publicznego z dobrami osobistymi wygrywać powinny te pierwsze wartości - dodał.
Z kolei pełnomocnik powoda adw. Karolina Kucel przekonywała, że najważniejszą wartością jest prawda. I taka wartość powinna pielęgnować poważna prasa opiniotwórcza, gdyż na tym opiera się zaufanie społeczne do przedstawicieli mediów. W interesie społecznym nie jest powoływanie się na plotki i rozpowszechnianie ich w prasie - podkreśliła.
SN w wyroku z 29 marca br. skargę kasacyjną pozwanego oddalił.

SN: swoboda wypowiedzi jest ograniczona
Sąd Najwyższy uznał, że użycie zwrotów nepotyzm czy kolesiostwo narusza dobre imię prezesa i renomę spółki Porty Lotnicze.
 - Takie określenia są insynuacją dziennikarzy, gdyż przedstawiają opinie autorów nie poparte dowodami - powiedziała sędzia Bogumiła Ustjanicz. - Jakie gwarancje dla spółki stanowiło zatrudnienie Michała Tuska - nie wyjaśniono. Jeśli przyjęcie do pracy syna ówczesnego premiera miało spowodować, że władza spojrzy łaskawym okiem na spółkę, to należało to wykazać - dodała sędzia sprawozdawca. - W tej sprawie pozwany nie wykazał jakiegokolwiek związku - podkreślił SN.
Dziennikarski zarzut, iż niewłaściwie dysponowano pieniędzmi - też nie znalazł pokrycia w faktach. W interesie społecznym leży rzetelne informowanie czytelników i na tym polega m.in kontrolna rola mediów - orzekł SN.
Sygnatura akt I CSK 450/16, wyrok z 29 marca 2017 r.
 

Dowiedz się więcej z książki
Spory cywilne i gospodarcze. Przykłady z praktyki
  • rzetelna i aktualna wiedza
  • darmowa wysyłka od 50 zł