Taki wyrok wydał w czwartek 26 stycznia br. Sąd Najwyższy.

Problem ma ogromne znaczenie dla samorządów miast. Dotyczy interpretacji przepisów o nadużywaniu pozycji dominującej na rynku usług.
Problem powstał w czerwcu 2011 roku , gdy powód sp. z oo. M. z Mościsk wystąpił z roszczeniem o 41 mln zł 460 tys. zł przeciwko m.st Warszawie. Miała to być wartość szkody spowodowana deliktem pozwanej. Polegał on na czerpaniu korzyści przez miasto w latach 2004-2007  wynikających z pobierania opłat za usługi publicznego transportu autobusowego, bez przetargu i zawyżaniu tych opłat. A przede wszystkim na powierzeniu tych usług miejskiej spółce z o.o., która usługami objęła 70 proc. rynku.

Roszczenie o 41 mln zł
Sąd Okręgowy w Warszawie ustalił, że Miejskie Zakłady Autobusowe są jednoosobową spółka m.st. Warszawy. Powstały w wyniku przekształcenia zakładu budżetowego pozwanego miasta i od 2002 r. świadczy usługi zbiorowego transportu autobusowego dla mieszkańców bez ogłaszania przetargów. Stawka wynagrodzenia ustalona w umowie wynosiła 7,41 za tzw. wozokilometr.
Pozwany zawarł takie umowy także z powodem i dwoma innymi przewoźnikami, ale stawka wynagrodzenia wynosiła od 3,43 do 5 zł. Przedsiębiorstwa inne niż MZA obsługują tylko 30 proc. linii autobusowych. Sąd Okręgowy w marcu 2012 r. oddalił powództwo.

Chcącemu nie dzieje się krzywda
Sąd Apelacyjny także powództwo oddalił. Sprawa dotarła do Sądu Najwyższego, który wyrokiem z 11 kwietnia 2014 r. uchylił wyrok Sądu Apelacyjnego.
Ponownie rozpoznając apelację sąd II instancji uznał, że nie zasługiwała ona na uwzględnienie z powodu braku odpowiedzialności odszkodowawczej pozwanej. Sąd Apelacyjny 4 grudnia 2014 r. powiedział, że powód zarzuca Sądowi Okręgowemu nie rozpoznanie sprawy przez zaniechanie spełnienia przesłanek warunkujących powierzenie zadań transportowych MZA i naruszenie art. 102 Traktatu o Funkcjonowaniu UE. Zdaniem powoda doszło do nadużycia pozycji dominującej na rynku transportowym poprzez nie rozpisanie przetargów. Sąd Apelacyjny twierdził, że z tego powodu nie można wywodzić jakichkolwiek roszczeń w stosunku do miasta, ponieważ o takich naruszeniach decyduje Komisja UE.  Sąd II instancji oddalił apelację i dodał, że "chcącemu nie dzieje się krzywda."
Powód złożył skargę kasacyjną po raz drugi . Oparto ją na podstawie polskich przepisów o zwalczaniu nieuczciwej konkurencji, a także niewłaściwej interpretacji przepisów art. 102 - 108 Traktatu o Funkcjonowaniu UE, które dotyczą pomocy publicznej i ochrony konkurencji.  Jak twierdziła radca prawny dr Katarzyna Karasiewicz, sąd błędnie potraktował odstępstwo od reguły swobodnej konkurencji, jakim są przetargi - i przyjął za zasadę.

Uchylenie wyroku SA
Sąd Najwyższy 26 stycznia 2017 r. uchylił orzeczenie Sądu Apelacyjnego w Warszawie i przekazał mu ponownie sprawę do rozpoznania . SN wskazał na dwie regulacje, które odpowiadają na pytanie o odpowiedzialności odszkodowawczej miasta za naruszenie reguł konkurencji.
Miasto ma pełne prawo wynikające z ustawodawstwa krajowego do tego, aby powierzyć świadczenie usług publicznych utworzonemu przez siebie przedsiębiorcy, zależnemu od miasta - powiedział sędzia sprawozdawca Józef Frąckowiak. SA stwierdził, że skoro miasto może powierzyć 100 proc. rynku swemu przedsiębiorcy,  to tym bardziej może powierzyć 70 proc. Art. 106 ust. 2 Traktatu o Funkcjonowaniu UE stanowi, że można uchylić się od ogólnych reguł traktatowych, które zawierają reguły ochrony konkurencji. Przedsiębiorca świadczący usługi w sferze publicznej musi wykazać, iż jego działalność leży w interesie ogółu. Takie opanowanie rynku jest niedozwolone, jeśli powód wykaże, iż monopolista działa na niekorzyść klientów - dodał prof. Frąckowiak. - Jeśli inni przedsiębiorcy mogą świadczyć usługi taniej, to rynek powinien być otwarty szerzej dla tych firm - dodał.
Czy miasto, które jest specjalną osobą prawną, podlega przepisom o ochronie konkurencji i konsumentów? SN uważa, że przepisy o ochronie konkurencji i konsumentów dopuszczają taką możliwość, bo przedsiębiorcą jest osoba organizująca usługi użyteczności publicznej (art. 4 ustawy z 16 lutego 2007 r.).
Chodzi o to, aby pod płaszczykiem świadczenia usług publicznych nie dochodziło do niekorzystnej sytuacji dla konsumentów. Tak się może zdarzyć, gdy przy tej samej jakości usług bilety będą tańsze.

Sygnatura akt I CSK 252/15, wyrok SN z 26 stycznia 2017 r.