Sprawa dotyczyła sędziego jednego z sądów okręgowych, który pozwał macierzysty sąd o wynoszące ponad 13,2 tys. zł odszkodowanie za naruszenie równego traktowania w zatrudnieniu i dopuszczenie się praktyk dyskryminacyjnych w stosunku pracy. Sędzia ów wykonywał zawód w wydziale pracy i ubezpieczeń społecznych. W styczniu 2006 r. utworzono w nim sekcję do spraw I- i II-instancyjnych z zakresu prawa pracy oraz ubezpieczeń społecznych.
Od sierpnia 2006 r. do stycznia 2007 r. sędzia przebywał na zwolnieniu lekarskim i jego sprawy podzielono pomiędzy szefową wydziału, drugiego sędziego i sędziów delegowanych. Po powrocie do pracy zauważył, że znacząco zmniejszyła się liczba rozpoznawanych przez niego spraw. Kiedy zażądał przydzielenia mu asystenta, prezes sądu odpowiedział, że będzie to możliwe, gdy pojawią się wolne etaty asystenckie. Sędzia domagał się także przydzielenia mu komputera stacjonarnego i udostępnienia komentarzy prawniczych na takich samych zasadach jak innym sędziom. Jego zdaniem prośby te nie zostały spełnione, skierował więc pozew przeciwko macierzystemu sądowi.
W I instancji uzyskał jednak niewiele ponad 2800 zł. Rozpoznający sprawę sąd uznał, że faktycznie po powrocie ze zwolnienia lekarskiego sędzia był traktowany inaczej niż koledzy. Został pozbawiony możliwości korzystania z pomocy asystenta, gdy inni sędziowie mieli taką pomoc zapewnioną. Pozostałe zarzuty sąd uznał za bezzasadne, wskazując m.in., że liczba spraw rozpoznawanych przez sędziego nie była znacząco niższa niż jego kolegów.
Jeszcze dalej poszedł sąd II instancji, który - uwzględniając apelację pozwanego sądu - oddalił powództwo w całości. Orzeczenie to przypieczętował wyrok Sądu Najwyższego z 8 maja 2012 r. (sygn. I PK 169/11) oddalający skargę kasacyjną sędziego.
SN przypomniał, że dyskryminowaniem w rozumieniu przepisów kodeksu pracy jest nierówne traktowanie w zatrudnieniu z określonych przyczyn. Nie jest przy tym wystarczające wskazanie na "podłoże dyskryminacyjne". SN stwierdził, że sędzia nie wskazał wprost kryterium o charakterze dyskryminacyjnym. Poza tym porównanie jego sytuacji z sytuacją sędzi w jego wydziale, na co powoływał się w procesie, jest - zdaniem SN - chybione. Sędzia ta była kierownikiem sekcji i wydziału. Z powodu różnicy stanowisk z oczywistych względów mogło dojść do uzasadnionego zróżnicowania zakresu jej obowiązków w stosunku do innych sędziów. Tym samym zarzut dyskryminacji nie miał oparcia w materiale dowodowym i pozew o odszkodowanie musiał zostać oddalony - podsumował SN. (PAP)