Spór rozpoczął się w momencie, gdy Andrzej Rzepliński ówczesny prezes Trybunału Konstytucyjnego zauważył, że z notatki z posiedzenia Zgromadzenia Ogólnego Sędziów TK wynika, iż nie podjęto na nim uchwały o wyborze Julii Przyłębskiej  jako kandydata do nominacji przez prezydenta na prezesa.  Dlatego, że zgromadzenie nie zostało zwołane przez zastępcę prezesa, ale sędziego pełniącego obowiązki oraz dlatego, że wzięły w nim udział osoby wybrane na zajęte stanowiska sędziowskie.

A skoro tak, to prezydent nie mógł dokonać powołania niewłaściwie wybranego kandydata. - Od prezydenta wyłudzono wybór prezesa TK - podkreślał adwokat Roman Nowosielski reprezentujący Andrzeja Rzeplińskiego. 

Zagrożenie dla praw obywatelskich
W tej sytuacji ten ostatni dostrzegł nierzetelność działania organów konstytucyjnych i wniósł w 2016 r. do sądu cywilnego żądanie tzw. zabezpieczenia pozwu poprzez nakazanie sędziom TK, wybranym przez Sejm w grudniu 2015 r. (Mariuszowi Muszyńskiemu, Henrykowi Ciochowi i Lechowi Morawskiemu) powstrzymania się od orzekania w Trybunale .  Zabezpieczenie dotyczyło okresu do prawomocnego rozstrzygnięcia pozwu Andrzeja Rzeplińskiego o stwierdzenie nieważności lub ustalenie nieistnienia ważnego ślubowania przed prezydentem.
Według adwokata Nowosielskiego, funkcję prezesa TK pełni osoba nieuprawniona, a obywatel nie może nic z tym zrobić i nie wie czy orzeczenia Trybunału są wiążące. Powołał się przy tym na preambułę Konstytucji RP, która wyjaśnia cel tego aktu, czyli zagwarantowanie praw obywatelskich.
- Nie możemy tego tolerować. To będzie rak, który  toczy system polskiego prawa i sądownictwa - dodał.

Odrzucenie wniosku prezesa i pytanie do SN
Sąd Okręgowy odrzucił wniosek prezesa Rzeplińskiego jako niedopuszczalny . Według sądu i instancji Rzepliński jako osoba fizyczna nie mógł  być stroną tego sporu. Natomiast sędzia Przyłębska cofnęła zażalenie Rzeplińskiego, a sąd powiedział, że cofnięcie jest nieważne.
Rzepliński złożył zażalenie na postanowienie do Sądu Apelacyjnego, który powziął wątpliwości prawne wezwał pełnomocników  byłego prezesa TK do sprecyzowania kogo reprezentują. I zanim doczekał się odpowiedzi sam sąd uzupełnił wniosek: uczestnikiem jest Prezydent RP, a wnioskodawcą prezes TK.
Następnie SA zwrócił się do Sądu Najwyższego z zagadnieniem prawnym:  czy sąd powszechny jest kompetentny do oceny umocowania Julii Przyłębskiej "do dokonywania czynności za prezesa TK, jako stronę albo uczestnika postępowania cywilnego". W przypadku pozytywnej odpowiedzi, czy sędzia Przyłębska "jest upoważniona do dokonywania czynności za prezesa TK".

Opinia prokuratora
Przedstawicielka Prokuratury Krajowej prokurator Bożena Górecka stanęła na stanowisku, że Sąd Apelacyjny  nie podał żadnego przepisu, którego interpretacja budziłaby wątpliwości w orzecznictwie. Co więcej - nie występuje związek miedzy rozpoznaniem sprawy, a pytaniem prawnym. I dlatego uważa, że SN powinien odmówić podjęcia uchwały.

SN odmawia podjęcia uchwały

Sąd Najwyższy nie odpowiedział na wątpliwości Sądu Apelacyjnego z przyczyn formalnych; pytanie nie jest istotnym zagadnieniem prawnym, bo nie pozostaje w związku z rozstrzygnięciem sprawy cywilnej.
SN dostrzegł wyrok  TK z 11 września br., uznał to orzeczenie za orzeczenie zakresowe - a nie interpretujące.
Sąd I instancji orzekł, że nie była to sprawa cywilna, więc nie jest dopuszczalna droga sądowa. Sąd Okręgowy wniosek odrzucił. Zdaniem SN Sąd Apelacyjny w Warszawie poszedł za daleko, nie ocenił, czy pismo pełnomocników Rzeplińśkiego  jest dopuszczalne czy nie, czy autor wniosku o zabezpieczenie ma legitymację czynną.
- Strona inicjująca postępowanie, czyli prof. Rzepliński  nie ma zdolności sądowej w tym sporze- wyjaśniał przewodniczący składu sędzia Maciej Pacuda. - Wniosek powinien być odrzucony i odpowiadanie na zagadnienie nie ma znaczenia dla rozstrzygnięcia - dodał. 

Opinia rzecznika SN
Rzecznik prasowy SN sędzia Michał Laskowski po rozprawie tłumaczył dziennikarzom, że Sąd Najwyższy rozstrzyga w oparciu o przepisy prawne, nie może stosować różnych reguł w stosunku do różnych postępowań; jeśli występuje w nim prof. Rzepliński i sędzia Przyłębska to trzeba stosować reguły takie jak w każdej innej sprawie.
Sędzia Laskowski podkreślił, że Sąd Apelacyjny może teraz umorzyć postępowanie, choć SN wskazał kilka zagadnień, które wymagają wyjaśnienia. Utrzymane powinno być zatem orzeczenie sądu I instancji.
- Nie wiem, czy można było w tej sprawie wprost stosować Konstytucje RP - mówił sędzia Laskowski. - Wielkim dobrem jest poczucie ograniczonej pewności prawnej, że obracamy się  w granicach zasad ustrojowych naszego państwa. Naginanie tych przepisów, nawet w imię dobrych racji,  spowodowałoby ryzyko powstania chaosu prawnego.
Wydaje się, że sędziów TK ani prezesa TK nie kontroluje żaden organ - dodał rzecznik.

Sygnatura akt ​III SZP 2/17, postanowienie SN z 12 września 2017 r.

Czytaj: Prof. Piotrowski: po decyzji SN wątpliwości podniesione przez SA pozostają>>