Józefa Ś. zastrzelono w jego antykwariacie. Nie udało się ustalić, czy zrabowano cokolwiek, oprócz notatek ofiary. Świadek, który dostał status świadka anonimowego (obrona nie poznaje jego danych) zeznał, że widział wybiegających z antykwariatu trzech osobników, w tym Radosława K. i Patryka R. Obu postawiono zarzut zabójstwa, do czego się nie przyznali. Nie odnaleziono broni, z której mieli strzelać; nie wskazano też jednoznacznego motywu zbrodni.
W 2002 r. Sąd Okręgowy w Świdnicy skazał ich na kary po 25 lat więzienia, co potem utrzymał sąd apelacyjny. W 2003 r. Sąd Najwyższy uchylił jednak ten wyrok z powodów formalnych. Skład sędziowski SA nie zapoznawał się bowiem samodzielnie z zeznaniami świadków, które zostały im tylko zaprezentowane przez sędziego-sprawozdawcę.
W listopadzie 2009 r. Sąd Apelacyjny we Wrocławiu, do którego wróciła sprawa, utrzymał wyrok skazujący. Obrona dowodziła, że jedynym dowodem są zeznania świadka anonimowego. SA uznał, że złożył on wiarygodne zeznania, a jego przesłuchanie odbyło się zgodnie z procedurami.
Od tego wyroku obrona złożyła kolejną kasację, kwestionując m.in. ponownie zeznania świadka anonimowego.
W środę trzyosobowy skład SN uznał, że prawo pozwala nie tylko na utajnianie danych świadka anonimowego, ale nawet takich okoliczności, które mogłyby ujawniać jego tożsamość.
Zarazem SN dostrzegł inny błąd wrocławskiego SA. Według SN, nienależycie rozstrzygnął on podnoszoną w apelacji obrony kwestię nieprzesłuchanego ani w śledztwie, ani w procesie kolegi świadka anonimowego, który miał razem z nim przechodzić koło antykwariatu i mógł widzieć sprawców mordu. Za przedwczesne i wadliwe SN uznał tłumaczenie SA, że ten świadek nie będzie niczego pamiętał i że może dojść przy okazji do dekonspiracji świadka anonimowego.
"Chodzi o poszlakę, ale jeśli ich łańcuch ma się zamknąć, trzeba przeanalizować wszelkie okoliczności" - mówił w uzasadnieniu decyzji SN sędzia Tomasz Grzegorczyk. Dodał, że nie wiadomo, czy uda się ustalić tego świadka i czy przebywa on dziś w Polsce. SA powinien jednak zażądać od prokuratury odnalezienia tego świadka, który być może będzie musiał być objęty anonimowością przez prokuraturę - podkreślił SN.
Wobec faktu, że wyrok I instancji znów stał się nieprawomocny, SN przedłużył areszt wobec obu mężczyzn, powołując się m.in. na obawę ich ucieczki i grożącą im surową karę.
W sierpniu br. obrońcy oskarżonej o korupcję b. posłanki PO Beaty Sawickiej zaskarżyli do Trybunału Konstytucyjnego przepisy dotyczące świadka incognito - jednym z nich jest osławiony agent Tomek z CBA. Jak mówił PAP mec. Mikołaj Pietrzak, chodzi o to, że status świadka incognito (którego wizerunku ani danych nikt nie może poznać) nadaje prokurator i tylko prokurator może go uchylić. Sam świadek także może się o to zwrócić.
Według adwokatów, taka sytuacja jest naruszeniem konstytucyjnego prawa do sądu i prawa do obrony. "Adwokat nie ma żadnej możliwości zweryfikowania postępowania prokuratury, gdy dla wygody aparatu ścigania anonimizuje się świadka, który może nawet nie spełniać odpowiednich kryteriów i nic nie można zrobić" - wyjaśnił mecenas.
Łukasz Starzewski (PAP)