Członkowie Stowarzyszenia Sędziów Polskich "Iustitia" zgodzili się  przedyskutować jeszcze raz w środowisku pomysł przeprowadzenia bojkotu udziału sędziów w komisjach wyborczych.  Taką decyzję stowarzyszenie podjęło po spotkaniu swojego zarządu z Państwową Komisją Wyborczą.

W październiku "Iustitia" na swoim zjeździe dołożyła ten środek do palety form nacisku na władze w związku z postulatami, o które walczy w imieniu środowiska sędziowskiego. A środowisko domaga się - przypomnijmy - niezależności dla sądownictwa. Chce, by nadzór administracyjny nie znajdował się w rękach ministra sprawiedliwości tylko pierwszego prezesa Sądu Najwyższego. Sędziowie walczą też od jakiegoś czasu o wyższe zarobki. Ich zdaniem wynagrodzenia sędziów już dawno przestały odpowiadać konstytucyjnemu wymogowi "godności".

Były już wcześniej inne formy sędziowskiego protestu, m.in. "dni bez wokand". Były one szeroko komentowane, ale nie zrobiły na opinii publicznej  większego wrażenia. W praktyce mogli to zauważyć tylko ci, którzy mieli akurat sprawy w sądach, a to raczej mniejszość niż większość społeczeństwa. Do tego trzeba pamiętać, że sędziowie nie codziennie prowadzą sprawy, a więc będąc w sądzie nie od razu można się zorientować, czy sędziowie akurat  pracują, czy nie. Tego bojkotu może też nie zauważyć statystyka wymiaru sprawiedliwości, ponieważ sprawy w sądach i tak są dość często odraczane, przekładane itd.  Raczej więc nie z powodu dni bez wokand mamy w Polsce problem przewlekłości postępowań sądowych. Był więc protest, ale tak raczej średnio uciążliwy dla władzy i społeczeństwa.

Co innego bojkot wyborów.  Zgodnie z ordynacją wyborczą w skład każdej okręgowej komisji wyborczej wchodzi od 7 do 11 sędziów, a w skład każdej rejonowej komisji wyborczej pięciu. Bez udziału sędziów może być zakwestionowana prawomocność pracy komisji, a więc i samych wyborów.
Pierwsze zagrożenie pojawiło się już teraz, w związku z koniecznością wyboru nowego prezydenta Olsztyna. Ala to stosunkowo mała sprawa. Znacznie poważniejszy problem pojawi się w czerwcu, jeśli sędziowie podtrzymają swój bojkot. Jeżeli nie znalazłaby się wystarczająca liczba sędziów do komisji, zagrożone mogłyby być czerwcowe wybory do Parlamentu Europejskiego.

Z lokalnymi wyborami uzupełniającymi w tym czy innym  mieście można jeszcze jakoś próbować sobie poradzić, np. je przesunąć i negocjować z sędziami. Wybory europejskie odbywają się w całym kraju i w całej Unii.  Gdyby w Polsce nie mogły się odbyć w wyznaczonym dniu, byłby to dla naszych władz poważny kłopot. Trzeba pilnie obserwować konsultacje, jakie prowadzić będzie w najbliższym czasie stowarzyszenie "Iustitia".