Czytaj: Izba Dyscyplinarna SN: Immunitet sędzi Morawiec uchylony>>

 

Krzysztof Sobczak: Po ogłoszeniu przez sędziego Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego decyzji o uchyleniu immunitet, a także zawieszeniu jej w obowiązkach o obniżeniu o połowę uposażenia, rzecznik praw obywatelskich prof. Adam Bodnar napisał, że powinna ona skierować skargę do Strasburga, wraz z wnioskiem o środek tymczasowy, czyli o wstrzymanie wykonania tej decyzji. To dobry pomysł?

Ireneusz C. Kamiński: To jest bardzo mocna sugestia, którą trzeba jednak lokować w realiach - Konwencji i samego Trybunału. A te są takie, że ten trybunał jest obecnie instytucją znacznie słabszą niż kiedyś, niż był jeszcze kilka lat temu, nie mówiąc już o porównaniu ze świetnym Trybunałem z ostatniej dekady ubiegłego wieku i pierwszych lat obecnego. To jest naprawdę inny trybunał. To jest trybunał dużo bardziej propaństwowy, dużo bardziej powściągliwy, trybunał, który zapomniał co to jest aktywizm, dynamiczne czytanie Europejskiej Konwencji Praw Człowieka, dostosowujące ten tekst do wyzwań dnia dzisiejszego, jak to robił ten "poprzedni Trybunał".

Czy sprawę Baki przeciwko Węgrom rozstrzygał ten "stary" czy ten "nowy" Trybunał? Gdy przyznał mu rację i stwierdził, że zmiana nazwy sądu nie wystarczy do przerwania kadencji prezesa Sądu Najwyższego.

To już był ten „nowy” trybunał, ale on w sprawie Baki miał dość łatwo, bo mógł swoje orzeczenie oprzeć na kwestii proceduralnej, że nie zapewniono mu w kraju drogi sądowej, że Baka nie miał dostępu do sądu. Generalnie kwestie proceduralne są prostsze niż materialne. I bardziej „lubiane” przez sędziów, bo nie muszą konfrontować problemu „czołowo”.

A czy w sprawie sędzi Morawiec dla Trybunału nie miałby znaczenia fakt, że o jej immunitecie i możliwości wykonywania urzędu decyduje organ, którego status jako sądu jest kwestionowany?

To prawda, że status Izby Dyscyplinarnej jest kwestionowany. Są rozstrzygnięcia prejudycjalne Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej, kolejne postępowania są w toku, ale wciąż nie ma rozstrzygnięcia ostatecznego. Te, które już są, zawierają pewne podpowiedzi kierowane do sądów krajowych, z których strasburski trybunał mógłby też skorzystać. Ale wciąż brakuje w tym zakresie mocnego i jednoznacznego punktu oparcia.

 


Może i brakuje mocnego oparcia dla wydania orzeczenia przez Europejski Trybunał Praw Człowieka, ale czy brakuje go też dla ewentualnego wydania środka tymczasowego? Czyli wstrzymania tych restrykcji wobec sędziego do czasu ostatecznego rozstrzygnięcia, czy Izba Dyscyplinarna jest sądem i może stosować takie środki.

Wydaje mi się, że nie można na to liczyć, właśnie ze względu na wspomniane realia, od których zacząłem. Tutaj Trybunał musiałby bardzo istotnie wyjść poza tę swoją praktykę ostatnich lat. Ale także musiałby - i to jest istotniejsze - wykroczyć poza pewien rygor w zakresie zarządzania środków tymczasowych. Te środki Trybunał stosuje niezwykle oszczędnie, ograniczając się właściwie do spraw wydalenia cudzoziemców, czasem stosuje je w sprawach dotyczących osób pozbawionych wolności, tymczasowo aresztowanych, gdy chodzi o dostęp tych osób do opieki lekarskiej. Ale też bardzo oszczędnie.

Rozumiem, że w takiej sprawie nie spodziewa się pan zastosowania zabezpieczenia. Ale czy kojarzy pan jakieś podobne sprawy, w których Trybunał musiał zderzyć się z problemem stosowania represji wobec sędziego w trakcie postępowania sądowego, czy quasi sądowego?

Nie było takich spraw, które moglibyśmy porównywać do sprawy sędzi Morawiec. Szczególnie jeśli mówimy o ewentualnej skardze jeszcze przed rozpoczęciem procesu sądowego i wniosku o zastosowanie środków tymczasowych. Byłaby to nowość, chociaż skargi dotyczące represjonowania sędziów nie są dla Europejskiego Trybunału Praw Człowieka nowością. Bo przecież jest w Strasburgu wiele skarg z Turcji, w którym to kraju sprawy pod tym względem zaszły znacznie dalej niż w Polsce. To są sprawy sędziów, którzy nie tylko zostali pozbawieni możliwości wykonywania zawodu, którym przerwano kadencje, ale także takich, którzy po prostu siedzą w więzieniach.

No i wciąż brakuje jednoznacznej reakcji Trybunału. Chce pan powiedzieć, że tureccy sędziowie nie mają szans na obronę?

Tureccy sędziowie oczywiście skarżą się do Strasburga. Ale Trybunał w pierwszym rzędzie pyta, czy oni wyczerpali drogę sądową w kraju. I odpowiada, że tego nie zrobili. A wiadomo jak wygląda sytuacja w tureckich sądach.

Nie dałoby się Trybunału przekonać, że ten wymóg pokonania drogi krajowej powinien dotyczyć tylko organów przestrzegających standardów demokratycznego państwa prawnego?

Chciałoby się, żeby tak było, ale Trybunał musiałby dokonać oceny działania wymiaru sprawiedliwości w danym kraju. Judykaty luksemburskie są do tego jakąś bazą, ale one nie są jeszcze mocne i jednoznaczne. Owszem, w drodze prejudycjalnej zostały sformułowane pewne dyrektywy, ale jednoznacznego stwierdzenia, że Izba Dyscyplinarna nie jest sądem, wciąż nie ma. Jest uchwała trzech izb Sądu Najwyższego, ale jest też przeciwstawne orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego. Abstrahując od naszych ocen tych dwóch rozstrzygnięć, to gdyby Europejski Trybunał Praw Człowieka zaangażował się w tę sprawę, musiałby dokonać bardzo mocnej oceny zmian dokonanych w polskim wymiarze sprawiedliwości. A co do zasady sąd międzynarodowy jest powściągliwy gdy wchodzi w rozstrzyganie pewnych materii krajowych. A na poziomie krajowym mamy pewien dualizm ocen w tym zakresie. To się nazywa "krajowy margines swobody" i subsydiarność sądu międzynarodowego. Gdy więc brakuje innych jednoznacznych rozstrzygnięć krajowych, sądowi międzynarodowemu będzie trudno zająć wyraźne stanowisko. Zwłaszcza temu Trybunałowi, znacznie słabszemu niż kiedyś.

Nie ma więc dla Beaty Morawiec nadziei, że jakiś niezależny organ zbada podejmowane wobec niej działania?

Jeśli zaczęliśmy od propozycji Adama Bodnara, że już teraz powinna ona kierować skargę do Strasburga, bez wyczerpywania środków krajowych, a do tego wnioskować o zastosowanie środka tymczasowego na podstawie artykułu 39 regulaminu ETPC, to jestem bardzo sceptycznie nastawiony. A szczególnie co do możliwości szybkiego uzyskania jakiejś decyzji, z pominięciem środków krajowych. Oczywiście, pani sędzia Morawiec zawsze będzie mogła zwrócić się do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka. Może to zrobić już teraz, ale mam obawy związane właśnie z dość daleko idącą powściągliwością Trybunału, obserwując choćby sprawy tureckie. Także z powodu braku tego "pazura" w działalności Trybunału w ostatnich latach. Miałbym więc wątpliwości co do losów takiej skargi. Spodziewałbym się raczej przeciągania sprawy i oczekiwania na rozwój wypadków w kraju, a może też w innych organach międzynarodowych. Innymi słowy – brak decyzji w sprawie dopuszczalności skargi (zakomunikowania skargi polskiemu rządowi), ale i o jej odrzuceniu jako przedwczesnej. Kolokwialnie jest to nazywane „złożeniem w zamrażarce”.

Ireneusz C. Kamiński - doktor habilitowany nauk prawnych, nauczyciel akademicki, profesor nadzwyczajny Instytutu Nauk Prawnych Polskiej Akademii Nauk, specjalista w zakresie prawa międzynarodowego publicznego i prawa europejskiego, od 2014 sędzia ad hoc Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu w latach 2014-2016.

Czytaj także: 

Komitet Helsiński: Postępowanie wobec sędzi Morawiec ma zastraszyć prawników>>
MEDEL: To nielegalna decyzja, Beata Morawiec jest czynnym sędzią>>