Dziennikarz "Faktów Oświęcim"  Paweł Wodniak przygotowywał materiał o blokadzie drogi, którą zorganizowali mieszkańcy miejscowości Broszkowice, aby zaprotestować przeciwko funkcjonowaniu lokalnej żwirowni, która ich zdaniem działała nielegalnie i stanowiła zagrożenie dla lokalnej społeczności. Sołtys wsi w trakcie swojej wypowiedzi wymienił pełne nazwisko powoda, byłego właściciela żwirowni – Artura Kierczyńskiego, mówiąc, że w związku z działalnością żwirowni został on już „postawiony w stan oskarżenia kryminalnego”.
Kierczyński pozwał autora reportażu Wodniaka za naruszenie dóbr osobistych w związku z umieszczeniem w materiale jego pełnego nazwiska w kontekście toczącego się przeciwko niemu postępowania karnego. Zdaniem powoda zachowanie pozwanego naruszyło zasadę domniemania niewinności oraz art. 13 ust. 2 ustawy prawo prasowe ("Nie wolno publikować w prasie danych osobowych i wizerunku osób, przeciwko którym toczy się postępowanie przygotowawcze lub sądowe, jak również danych osobowych i wizerunku świadków, pokrzywdzonych i poszkodowanych, chyba że osoby te wyrażą na to zgodę").
Powód domagał się min. 15 tys. zł. zadośćuczynienia za naruszenie dóbr osobistych, przeprosin oraz usunięcia reportażu z portalu internetowego, w zakresie, w jakim ujawnia jego dane.
Sąd I instancji oddalił powództwo. Sad uznał, że wyemitowany materiał filmowy mieścił się w granicach wolności wypowiedzi i realizował prawo mieszkańców Broszkowic i okolic do informacji o sprawach lokalnych. Zdaniem sądu, reportaż i wypowiedź sołtysa dotyczyły blokady drogi i nie odnosiły się bezpośrednio do procesu karnego powoda. „Newsowy” charakter nagrania uniemożliwił pozwanemu szczegółową weryfikację wszystkich wypowiedzi, które znalazły się w materiale. Tym bardziej, że relacjonując słowa sołtysa Broszkowic, działał w zaufaniu do osoby sprawującej funkcję publiczną. - Dziennikarz nie może więc ponosić odpowiedzialności za naruszenie dóbr osobistych przedsiębiorcy - stwierdził sąd.
Sąd Apelacyjny w pełni podzielił argumentacje sądu I instancji i oddalił apelację powoda. Wyrok jest prawomocny.
W rozprawach uczesniczyło jako obserwator Obserwatorium Wolności Mediów w Polsce Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka, które znalało pełnomocnika pozwanego mec. Marlenę Pecynę, która zgodziła się reprezentować dziennikarza pro bono.