W warszawskim Sądzie Okręgowym rozpoczął się proces Tomasza Lipca, ministra sportu w rządzie PiS. Warszawska prokuratura oskarżyła go o przyjęcie co najmniej 270-ciu tysięcy złotych łapówek.  Prokuratura wymieniła między innymi zarzut przyjęcia przez Tomasza Lipca około 100 tysięcy złotych korzyści materialnej w 2007 roku. Według prokuratury, od przyjęcia łapówki Tomasz Lipiec uzależniał powołanie Tadeusza M. na wiceszefa Centralnego Ośrodka Sportu w Warszawie.

Byłego ministra sportu oskarżono także o przekroczenie uprawnień. Według prokuratury, minister sportu polecił Tadeuszowi M. zatrudnienie kierowcy, który otrzymywał wynagrodzenie znacznie przewyższające pensję pracownika na tym stanowisku. Lipiec miał też polecić swoim podwładnym zatrudnienie opiekunki do dziecka, która otrzymała w wyniku fikcyjnej umowy 34 tysiące złotych - inofmuje IAR.

Lipiec usłyszał także zarzut przyjęcia korzyści materialnej w wysokości 170 tysięcy złotych za realizację umowy na remont lodowiska na Stegnach w Warszawie w latach 2004-2005. Kierował wtedy warszawskim Ośrodkiem Sportu i Rekreacji. Wcześniej obrona Tomasza Lipca złożyła wniosek o zwrot sprawy prokuraturze. Sąd wniosek oddalił.

Obrona przekonywała, że ma dowody na to, że Tomasz Lipiec został wmanipulowany w sprawę korupcyjną. Adwokaci argumentowali, że nie mieli wglądu w pierwsze protokoły z zeznań oskarżonych, poza tym w trakcie składania zeznań pojawiły się w nich zmiany, a część zarzutów została wycofana. Obrona zwróciła też uwagę, że nazwisko Tomasza Lipca z początku nie pojawiało się w zeznaniach dwóch oskarżonych, Tadeusza M. i Krzysztofa S. Dopiero później, gdy do sprawy dołączył wysoki rangą funkcjonariusz CBA, w zeznaniach zaczęło się pojawiać nazwisko Lipca.

(Źródło: IAR/KW/SO)