Chodzi przede wszystkim o zmianę paragrafu 9 ust. 3 regulaminu Rady Ministrów, który dotychczas szczegółowo opisywał zwartość ocen skutków regulacji (OSR). OSR-y to kluczowe dokumenty, które mają opisywać przewidywane przez projektodawców efekty wprowadzenia określonej regulacji. OSR-y miały być, co do idei, wyczerpującymi opracowaniami pozwalającymi ocenić, już na samym początku procesu legislacyjnego, czy dana regulacja rzeczywiście przyczyni się do rozwiązania danego problemu, czy zaspokojenia określonych potrzeb społecznych.
Najnowsza nowelizacja regulaminu zmniejszyła jednak wymogi odnośnie zawartości założeń projektów ustaw oraz towarzyszącym OSR-ów – zauważa dr Makowski. Z sześcio punktowego katalogu podstawowych elementów prawidłowych założeń, pozostał jedynie ogólnikowy wymóg przygotowania opracowania zawierającego „zwięzłe przedstawienie celu projektowanej ustawy oraz zakresu przewidywanej regulacji i zasadniczych kwestii wymagających uregulowania, w tym zniesienia dotychczasowych lub powołania nowych organów lub instytucji.”. Towarzyszyć ma mu natomiast bliżej niedookreślony „test regulacyjny” obejmujący „wstępną analizę ekonomiczną, finansową i społeczną, […] oszacowanie obciążeń regulacyjnych, porównanie z rozwiązaniami przyjętymi w innych krajach, wskazanie osoby odpowiedzialnej za projekt. Właściwy OSR ma być natomiast dołączany dopiero do projektu aktu normatywnego, czyli na etapie, na którym konsultacje społeczne już nie będą prowadzone.
Zdaniem dr Grzegorza Makowskiego przy całej dotychczasowej niejasności co do momentu, w którym konsultacje należy zorganizować, omawiane zmiany wprowadziły jeszcze większy chaos. Aktualna treść § 9 ust. 4 Regulaminu stanowi bowiem, że do założeń dołącza się „przedstawienie wyników konsultacji, jeżeli zostały przeprowadzone, w szczególności jeżeli obowiązek zasięgnięcia opinii wynika z obowiązujących przepisów.”. Dodatek w postaci słów „jeżeli zostały przeprowadzone”, które dotyczą konsultacji, sugeruje, że są one całkowicie fakultatywne. Grzegorz Makowski twierdzi, że zmiany te mają przygotować grunt pod spodziewane reformy, które, ze względu na kryzys gospodarczy, rząd będzie chciał przeprowadzić możliwie szybko. Ograniczenie partycypacji w procesie legislacyjnym może go oczywiście przyspieszyć. Powstaje jednak pytanie, czy aby na pewno przyniesie to w efekcie lepsze prawo i decyzje – kończy analizę dr Makowski.
Czytaj także: Sprzeciw OFL wobec ograniczenia udziału obywateli w procesie stanowienia prawa