Spółki oraz poszkodowani, których sprawy są w toku, żądają od Skarbu Państwa w sumie 66,6 mld złotych - wynika z raportu portalu Money.pl. Największego odszkodowania, 35,6 mld zł, domaga się od Polski Eureko za niewywiązanie się z umowy sprzedaży kolejnego pakietu akcji PZU. W 2006 roku roszczenia wobec Skarbu Państwa wynosiły 5,7 mld zł, w 2007 roku 16,5 mld zł, a w 2008 roku 44,4 mld zł.

Według Money, na drugim miejscu po Eureko, jeśli chodzi o wysokość odszkodowania są firmy: Vivendi oraz Vivendi Telecom International. Domagają się one w sumie 8,1 mld zł za niewywiązanie się przez Polskę z umowy z Francją w sprawie popierania i wzajemnej ochrony inwestycji.Firma Mercuria Energy Group Limited chce otrzymać 2 mld zł za nieprzestrzeganie przez Polskę - jak mówią jej przedstawiciele - Traktatu Karty Energetycznej. 1 mld zł odszkodowania domaga się z kolei osoba fizyczna za szkody, jakie miała ponieść na skutek urzędniczych decyzji - podał portal.

Według Money, kolejne miejsca zajmują: Elektrim Megadex (213 mln zł za straty poniesione z powodu nieprawidłowych decyzji urzędów skarbowych), MCI Management (38,5 mln zł za straty poniesione na akcjach JTT Computer - wczoraj sąd pierwszej instancji przyznał spółce rację) i Optimus (36 mln zł). Większość spraw wytoczonych Skarbowi Państwa udało się oddalić lub doprowadzić do ugody. W ciągu minionych trzech lat państwo przegrało ponad 160 procesów i musiało wypłacić 100 mln zł odszkodowań.  Rekordzistą jeżeli chodzi o wysokość uzyskanego odszkodowania jest spółka Centrozap. Za błędy skarbówki, które doprowadziły do jej upadku, Skarb Państwa obciążono odszkodowaniem w wysokości 42,5 mln zł (Centrozap żądał 100 mln złotych). Sprawa nie jest jednak ostatecznie rozstrzygnięta, bo Skarb Państwa odwołał się od wyroku do sądu apelacyjnego.|

Eksperci nie wykluczają, że za błędy skarbówki, odszkodowania będą również żądać sprzedawcy oleju opałowego, którzy nie dawno protestowali pod Ministerstwem Finansów. Przypomnijmy. Sprzedawcy lekkiego oleju opałowego domagają się od Premiera zdecydowanej reakcji w związku z nasilającymi się kontrolami Izb Celnych oraz Urzędów Kontroli Skarbowych (UKS) u przedsiębiorców, zajmujących się dystrybucją lekkiego oleju opałowego na cele grzewcze. W wyniku kontroli kilka tysięcy odbiorców indywidualnych otrzymało wezwania na Policję i do UKS, aby złożyć zeznania w sprawie weryfikacji oświadczeń, które wypełniali - w celu potwierdzenia, że olej, który kupują będzie legalnie zużyty na cele grzewcze.  - Obowiązujące przepisy podatkowe są interpretowane przez urzędników w taki sposób, że w przypadku podania przez klientów nieprawdziwych informacji, również w wyniku błędu lub w związku z niestarannie wypełnionym oświadczeniem, karani są dystrybutorzy tego paliwa, przedsiębiorcy. Dotyczy to również sytuacji, w których sprzedany olej opałowy został zużyty zgodnie z przeznaczeniem, tj. na cele grzewcze – mówi Mirosław Skorupa, członek Komitetu Koordynacyjnego Dystrybutorów Lekkiego Oleju Opałowego.  – W praktyce oznacza to, że klient, który popełnił błąd w oświadczeniu, podał niewłaściwy NIP lub REGON, adres, pomylił się w nazwisku, naraża sprzedawcę na ryzyko nałożenia wielomilionowej kary. Urzędnicy nie badają, czy olej opałowy został przez klientów wykorzystany zgodnie z przeznaczeniem w piecu grzewczym, czy nielegalnie na cele napędowe. Koncentrują się wyłącznie na błędach formalnych – dodaje Skorupa.  Według sygnatariuszy listu brak precyzji w przepisach prawa jest katastrofalny dla właścicieli firm. Decyzja anonimowego urzędnika - który nie ponosi za nią żadnej odpowiedzialności - może oznaczać likwidację przedsiębiorstwa. Paradoksalnie premie urzędników są uzależnione są od wysokości kar nałożonych na dystrybutorów paliw.