W środę Sąd Apelacyjny w Warszawie prawomocnie utrzymał wyrok wobec Bielawnego, skazanego w sądzie I instancji na 1,5 roku więzienia w zawieszeniu.
Apelację wniosła tylko obrona Bielawnego; nie składała jej strona oskarżycielska, czyli Prokuratura Okręgowa Warszawa-Praga oraz oskarżyciel posiłkowy Jarosław Kaczyński. Jest to pierwszy prawomocny wyrok sądu karnego związany z katastrofą w Smoleńsku.
"Z mojego punktu widzenia jest to wyrok jak najbardziej słuszny; prokuratura zresztą nie składała apelacji w tej sprawie i w pełni zgodziła się z wyrokiem I instancji" – mówił po wyroku SA dziennikarzom prok. Józef Gacek, który oskarżał Bielawnego. Jego zdaniem, w tej sprawie nie ma podstaw do kasacji do Sądu Najwyższego.
"To jest uzależnione od mojego mocodawcy" - tak mec. Piotr Jezierski, obrońca Bielawnego (nieobecnego na ogłoszeniu wyroku), odpowiedział na pytanie reporterów, czy złoży kasację. Według niego, w szczególnych przypadkach kasacja jest dopuszczalna także przy wyroku w zawieszeniu.
SA uznał, że sąd I instancji prawidłowo zebrał i należycie ocenił materiał dowodowy oraz dokonał trafnych ustaleń stanu faktycznego i właściwych ocen prawnych. W ustnym uzasadnieniu wyroku sędzia SA Marek Motuk powiedział, że wymierzona kara jest adekwatna do stopnia zawinienia i szkodliwości społecznej zarzuconych oskarżonemu czynów.
Obrońca nie wyklucza kasacji.
Dowiedz się więcej z książki | |
Kalendarz Prawniczy 2016 (format A5)
|