Jak mówił sędzia w piątek rano na antenie radia TOK FM, ta procedura jest bardzo skomplikowana i nie była jeszcze nigdy wcześniej testowana. A to oznacza, że nie ma pewności, jak ona będzie się toczyła w przypadku Polski, jeżeli do tego dojdzie.

Czytaj: KE krytycznie o praworządności w Polsce>>

- Pierwszy etap polega tylko na stwierdzeniu przez Radę Europejską zagrożenia dla zasad państwa prawa w kraju członkowskim. Czyli nie jest to jeszcze definitywne stwierdzenie, że jest już naruszenie, a jedynie że istnieje takie ryzyko. Wszczęcie tego trybu wymaga większości 4/5, czyli 22 państw na 28 członków UE – mówił prof. Safjan.
Po uruchomieniu tej procedury następuje przejście do drugiego etapu, w którym możliwe jest kategoryczne i definitywne stwierdzenie, że doszło w danym państwie do naruszenia zasad państwa prawa. – Tego rodzaju decyzja wymaga jednomyślności w Radzie Europejskiej i w takiej sytuacji wystarczy jeden głos sprzeciwu, by ją zablokować – twierdzi Marek Safjan.
Gdyby taka decyzja została podjęta, nastąpi przejście do trzeciego etapu, najbardziej istotnego z punktu widzenia konsekwencji dla ocenianego państwa. Wtedy mogą być nałożone sankcje na państwo członkowskie – np. zawieszenie w prawach członkowskich. – I stosowanie tego rodzaju sankcji wymaga tzw. większości kwalifikowanej, czyli głosów państw reprezentujących co najmniej 55 procent ludności Unii Europejskiej – mówi sędzia unijnego trybunału.

Dowiedz się więcej z książki
Prawo Europejskie
  • rzetelna i aktualna wiedza
  • darmowa wysyłka od 50 zł



Jak podkreśla prof. Safjan, te trzy etapy powinny następować kolejno po sobie. Zdaniem prof. Safjana nie mają uzasadnienia twierdzenia, że Komisja Europejska może wystąpić o uruchomienie tylko jednego z etapów procedury i niekoniecznie w takiej kolejności. – Tego nie można tak interpretować – mówi. I dodaje, że ta sekwencja jest logiczna – najpierw stwierdzenie zagrożenia, potem stwierdzenie naruszenia i na końcu ewentualne sankcje. - Inaczej to nie miałoby sensu – uważa prof. Safjan.
I przypomina, że w stosunku do Polski to ciągle jest etap poprzedzający uruchomienie procedury. – Wiceprzewodniczący Komisji Europejskiej Frans Timmermans wielokrotnie podkreślał, że to jest procedura przygotowawcza, prowadzona po to, by nie było trzeba zastosować scenariusza wynikającego z Traktatu Unii Europejskiej. Bo zastosowanie tego mechanizmu będzie ostatecznością. Jego użycie jest groźne zarówno dla ocenianego państwa, ale ono może także rozsadzać cały mechanizm integracyjny Unii. To jest taka klapa bezpieczeństwa na ostateczność, gdy jakieś państwo członkowskie wymaga stosowania tej procedury. Niedobrze by było, gdyby ta pełna procedura była testowana na Polsce – mówi prof. Marek Safjan, sędzia Trybunału Sprawiedliwości UE, były prezes Trybunału Konstytucyjnego.