Rozmowa z prof. Andrzejem Kidybą z Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie, konsulem honorowym Niemiec.

Krzysztof Sobczak: Dlaczego pan, specjalista od prawa handlowego, zainteresował się tym problemem?
Andrzej Kidyba:
To efekt moich niedawnych podróży po Lubelszczyźnie, podczas których jako konsul honorowy Niemiec odwiedzałem m.in. byłe nazistowskie obozy zagłady. I okazało się, że miałem duże trudności z trafieniem do Bełżca czy Sobiboru. Rozmawiałem o tym także z dyrektorem muzeum na Majdanku w Lublinie, który uświadomił mi, że są specjalne przepisy określające, jakie znaki kierujące do takich miejsc mogą być ustawiane przy drogach publicznych. Dotyczy to Rozporządzenia Ministrów Infrastruktury oraz Spraw Wewnętrznych i Administracji z dnia 31 lipca 2002 r. w sprawie znaków i sygnałów drogowych, Rozporządzenia Ministra Infrastruktury z dnia 3 lipca 2003 r. w sprawie szczegółowych warunków technicznych dla znaków i sygnałów drogowych oraz urządzeń bezpieczeństwa ruchu drogowego i warunków ich umieszczania na drogach oraz Rozporządzenia Ministra Infrastruktury z dnia 23 września 2003 r. w sprawie szczegółowych warunków zarządzania ruchem na drodze oraz wykonywania nadzoru nad tym zarządzaniem.

Te przepisy nie pozwalają na jakieś widoczne oznakowanie trasy dojazdu do takiego muzeum?
Tak, ponieważ te przepisy nie przewidują żadnych wyłączeń w odniesieniu do miejsc pamięci narodowej. W efekcie są to znaki słabo widoczne. To nie są przepisy skierowane przeciwko eksponowaniu takich miejsc, one wszystkie adresy traktują jednakowo, ale w praktyce one uniemożliwiają wyraźniejsze oznakowanie takich miejsc. A tymczasem dotarcie do byłego obozu w Sobiborze graniczy z cudem. To mała miejscowość, przez którą nie przechodzi żadna główna droga i trzeba wiedzieć, w którym miejscu należy zboczyć z drogi Chełm - Włodawa. Próbowałem tam niedawno dojechać i nie od razu trafiłem na miejsce. Może dla ludzi miejscowych to oczywiste, ale dla kogoś przejeżdżającego tamtędy pierwszy raz już nie.
Niewiele łatwiej było też trafić na miejsce byłego obozu w Bełżcu, chociaż to akurat jest obok bardzo ruchliwej drogi prowadzącej do przejścia granicznego w Lubyczy Królewskiej. Ale tam też moim zdaniem oznakowanie jest za słabe. Jeśli nie wie się, że w tej miejscowości jest taki obiekt, to można tego nie zauważyć. Dość trudno było też trafić do muzeum w Treblince. Skorzystałem z systemu GPC, ale to nie ułatwiło zadania.

Zasady oznakowania dróg prowadzących do takich miejsc powinno się zmienić?
Być może należy o to zabiegać. Szczególnie gdy tak wielką wagę przykładamy do upowszechniania wiedzy historycznej i podtrzymywania pamięci o ważnych wydarzeniach z przeszłości. Nie chodzi zresztą tylko o miejsca zagłady, ale także o inne punkty ważne dla naszej pamięci historycznej.
Wydaje mi się, że te znaki powinny być lepiej widoczne. A poza tym, jeśli nawet trzeba uznać, że liczba i wielkość elementów wizualnych przy drogach głównych powinna być ograniczona, to solidniej mogłoby to być eksponowane już przy drogach prowadzących bezpośrednio do takich historycznych miejsc. A tam też obowiązuje taki skromny standard i to oznakowanie jest dość słabo widoczne. Wydaje mi się, że ten standard mógłby być zróżnicowany. Owszem, przepisy regulujące te kwestie powinny mieć charakter uniwersalny, ale wydaje się, że dla miejsc pamięci narodowej powinny być pewne wyjątki.

...............
Andrzej Kidyba - specjalista w zakresie prawa handlowego, wykładowca na Wydziale Prawa i Administracji UMCS.

Od 2000 jest profesorem Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie, od 2005 profesorem zwyczajnym. W 1984 r. zdał egzamin i został wpisany na listę radców prawnych.
Od 2006 roku jest kierownikiem Katedry Prawa Gospodarczego i Handlowego UMCS. W latach 1999–2005 był prodziekanem Wydziału Prawa i Administracji UMCS. Organizator Szkoły Prawa Niemieckiego na Wydziale Prawa i Administracji UMCS. Promotor 7 prac doktorskich, ok. 600 prac magisterskich, recenzent w kilkudziesięciu przewodach doktorskich, habilitacyjnych i postępowaniach o nadanie tytułu profesora.

Od 1999 roku kieruje Lubelską Fundacją Rozwoju. Od 2007 roku jest Konsulem Honorowym Republiki Federalnej Niemiec w Lublinie.