Łata tu, łata tam, a całość i tak się pruje - żartują prawnicy. Wskazują przy tym nie tylko na nowelizację z 2019 r., ale też szereg zmian wprowadzanych choćby nowelami tarcz antykryzysowych. Ostatnie przepisy, które nawet sądy kwestionują, obowiązują od 3 lipca br. Chodzi m.in. o wprowadzenie na czas covidu rozpatrywania spraw przez jednoosobowe składy (przy okazji kolejnej nowelizacji procedury cywilnej związanej z e-licytacjami nieruchomości), co wyłączyło z orzekania ławników. Pytanie o konstytucyjność tego przepisu trafiło właśnie do Trybunału Konstytucyjnego. 

Problemów z k.p.c. jest zresztą znacznie więcej, rozwiązaniem ma być kompleksowa nowela, zapowiadana przez MS tuż po wejściu w życie tej z 2019 r. Problem w tym, że w sytuacji zapowiadanego spłaszczenia struktury sądownictwa i wprowadzenia sędziów pokoju - nie wiadomo czy i kiedy wejdzie w życie.

Czytaj: Więcej spraw dla sądów rejonowych, mniej wniosków o wyłączenie sędziego - kolejna nowela k.p.c>>
 

Dobre chęci nie wystarczą

Prawnicy zgodnie podkreślają, że dwuletnią już nowelę trudno oceniać pozytywnie. I wskazują na konkretne przykłady, które jak nie sędziom to pełnomocnikom spędzały sen z powiek. 

- Jej flagową instytucją miało być posiedzenie przygotowawcze. Jest to niemal martwa instytucja - i słusznie. Plan rozprawy i tak w większości wypadków jest niecelowy, jeżeli na kolejne terminy czeka się po kilka miesięcy, zaś większość pozostałych czynności sąd i tak może dokonać w postępowaniu rozpoznawczym. To jeden z przykładów, że nie można bezrefleksyjnie kopiować rozwiązań z innych systemów i kultur prawnych do naszych realiów - mówi adwokat dr Monika Strus-Wołos. 

Zobacz procedurę w LEX: Wyznaczenie posiedzenia przygotowawczego >

I zaraz podaje kolejne przykłady - choćby zniesienie tzw. fikcji doręczeń i zastąpienie jej doręczeniami przez komornika. - To powoduje jedynie dodatkowe wydłużenie i zwiększenie kosztów postępowania. A przecież osoba, wobec której błędnie zastosowano fikcję doręczenia, miała przynajmniej kilka środków skutecznej ochrony swoich praw. Nie sposób przy tym nie zauważyć, że jest to jedna z wielu zmian prodłużniczych w ostatnim czasie. Ustawodawca zdaje się przyjmować, że wierzyciele to jacyś krwiopijcy, nie zasługujący na ochronę prawną. Tak wyraźne przesunięcie ochrony w kierunku dłużników, z jakim mamy do czynienia w ostatnich latach w szeregu różnych ustaw, nie sprzyja bezpieczeństwu obrotu prawnego i rozluźnia postawy etyczne zarówno w biznesie, jak i u konsumentów - podsumowuje. 

Zobacz procedurę w LEX: Doręczanie pism sądowych  >

Do samych kosztów nawiązuje z kolei sędzia Olimpia Barańska-Małuszek z Sądu Rejonowego w Gorzowie Wielkopolskim. Wskazuje, że koszty wzrosły, i to znacznie, najbardziej w sprawach do 10 tys. zł. - Opłata sądowa czasem przewyższa nawet 10 proc. wartości sporu, chociaż podstawą jest zasada, że jest to 5 proc. - mówi. 

W jej ocenie, dużym problem z punktu widzenia stron są wysokie warunki formalne, które z kolei wymagają specjalistycznej wiedzy prawniczej. 

- Bardzo dotkliwą zmianą jest też to, że od każdego uzasadnienia orzeczenia należy pobierać opłatę i to wysoką - 100 zł, dopiero po złożeniu wniosku o uzasadnienie, opłaceniu go i uzyskaniu uzasadnienia można złożyć zażalenie lub apelację. Wcześniej sporządzaliśmy postanowienia z posiedzenia niejawnego - wpadkowe, o zabezpieczeniu, sprostowaniu, dopuszczeniu dowodu, jakiekolwiek, łącznie z uzasadnieniem. W tej chwili strony dostają orzeczenie pozbawione tego uzasadnienia i trudno, by strony domyślały się, o co sądowi chodziło i dlaczego podjął taką, a nie inną decyzję. Składają więc wnioski o uzasadnienie i podejmują decyzję o ewentualnym zaskarżeniu takiego orzeczenia. To wydłuża postępowanie, po drugie obniża zaufanie do sądu - mówi sędzia.

Zobacz procedurę w LEX: Doręczanie korespondencji przy wykorzystaniu publicznej usługi rejestrowanego doręczenia elektronicznego >

Czytaj: Nowelizacja procedury cywilnej może zatopić sądy rejonowe>>
 

Zażalenie poziome czy pionowe - niekończąca się historia

Zażalenia poziome to jedna z instytucji wprowadzona przez nowelę z 2019 r., od początku budząca sporo emocji i skutkująca licznymi pytaniami do Sądu Najwyższego. Dlaczego? Z powodu luk w regulacji i problemów interpretacyjnych.

- Mamy obecnie lukę prawną. Część postanowień jest wymienionych w k.p.c jako zażalenia poziomie, część jako zażalenia pionowe i część jako zażalenia poziome w drugiej instancji. I też mamy szereg postanowień, na które zgodnie z treścią k.p.c. przysługuje zażalenie ale... nie wiadomo do jakiego sądu. I z tego powodu zostało zadanych wiele pytań prawnych do SN. Sąd Najwyższy wydał ostatnio postanowienie, w uzasadnieniu którego wskazał, że prymat ma zażalenie pionowe, a poziome jest wyjątkiem, ale to tylko wykładnia - mówi sędzia Grzegorz Karaś z Sądu Okręgowego we Wrocławiu.  

Zobacz procedurę w LEX: Zażalenie na postanowienie sądu pierwszej instancji o zabezpieczeniu >

Przypomina, że w opiniowanym projekcie nowelizacji chce się wprowadzić przepis, zgodnie z którym jeśli ustawa nie określa jaki sąd rozpoznaje zażalenie, to robi to sąd wyższej instancji jako zażalenie pionowe. - A ja się pytam - dlaczego biorąc pod uwagę jakość legislacji i syntetyczność regulacji prawnych nie wprowadzić przepisu, w którym będą wymienione wyczerpująco zażalenia poziome, a wszystko co nie będzie w nim wymienione, będzie zażaleniem pionowym? Byłoby to proste i jasne nie wymagające interpretacji. W przeciwnym razie będą przepisy obecne i jakaś zmiana, która próbuje regulować relacje pomiędzy nimi, a to niedorzeczne - wskazuje sędzia. 

 

Błąd goni błąd, procedura przestała być spójna

Rozmówcy Prawo.pl wskazują również na jakość legislacji i szereg błędów, które przecież nadal obowiązują i utrudniają sędziom pracę.

- Przykład? Postępowanie przygotowawcze jest całkowicie niedopracowane i chaotyczne, i jeśli ktoś jest legalistą tak jak ja, to w zasadzie nie może prowadzić go zgodnie z przepisami. Innym problemem jest rewolucja w zakresie doręczenia pierwszego pisma procesowego. Konieczność doręczenia przez komornika przedłuża czas postępowania i zwiększa jego koszty często o kilkaset złotych. A przecież wystarczy zamiast archaicznego „zameldowania” wprowadzić do danych PESEL adres do doręczeń urzędowych i zobowiązać osoby fizyczne do aktualizowania tego adresu pod rygorem pozostawiania pism urzędowych w aktach ze skutkiem doręczenia, rozwiązałoby to na zawsze problem z doręczeniami tak sądowymi jak i urzędowymi  - wymienia sędzia Karaś. W jego ocenie bardzo źle skonstruowane są także zmiany postępowania klauzulowego i egzekucyjnego, czy umożliwienie komornikom badania przedawnienia roszczenia. - To nieporozumienie bo dano komornikom możliwość badania merytorycznego żądania, co jest niedopuszczalne. Komornik ma wykonywać tytuł i koniec - dodaje.

Zobacz procedurę w LEX: Przebieg posiedzenia przygotowawczego >

Wtórują mu zresztą inni. Mecenas Strus-Wołos podkreśla, że i zmiany z 2019 r., i kolejne z tarcz antykryzysowych są  chaotyczne, nieprzemyślane. - Na tyle rozbiły spójność Kodeksu, że trudno dziś już mówić o jakimkolwiek systemie prawa procesowego. - Kolejna kwestia - możliwość składania przez świadków zeznań na piśmie - niekiedy ma sens, ale jako wyjątek, a nie zasada. Jednak sądy znacznie nadużywają tej instytucji. Jak złapać w tej sytuacji na kłamstwie świadków w sprawach, gdzie każdy szczegół może mieć znaczenie, na przykład przy testamentach ustnych czy w sprawach rodzinnych? - zastanawia się mecenas. 

Czytaj w LEX:  Zmiany w doręczeniach przez portal informacyjny w związku z nowelizacją tzw. instrukcji kancelaryjnej >

 


Nawet niewielka zmiana, a skutki olbrzymie

Co więcej - jak podkreślają prawnicy - ustawodawca zdaje się "nie uczyć" na swoich potknięciach. Opiniowany obecnie projekt noweli k.p.c już też budzi sporo kontrowersji, podobnie jak przepisy wprowadzone tarczami antykryzysowymi, choć zdania są tu podzielone.  

- Dalszej dehumanizacji procedury dokonała także specustawa covidowa, której pewne rozwiązania są wręcz niekonstytucyjne. Likwidacja kolegialności składów orzekających, czy daleko idące ograniczenia jawności budzą uzasadnione wątpliwości co do zgodności z Konstytucją. Widać także niedostosowanie infrastruktury technicznej do nowinek wprowadzanych niemal na kolanie. E-doręczenia przez portal informacyjny są niefunkcjonalne, portal często zawodzi od strony technicznej. Adwokaci nie mogą się niekiedy przez wiele dni zalogować albo pisma „znikają” z portalu. Podobnie rozprawy zdalne, które choć mają w dobie pandemii swoje plusy, nie zostały należycie przygotowane - mówi Strus-Wołos. 

Nieco inaczej patrzy na to sędzia Karaś. On część covidowych rozwiązań chwali. Wśród tych "usprawniających" wymienia wprowadzenie rozpraw zdalnych z możliwością uczestniczenia w nich pełnomocników z kancelarii a nie sądu, wprowadzenie składów jednoosobowych we wszystkich sprawach, rozszerzenie zakresu spraw rozpoznawanych na posiedzeniach niejawnych czy też doręczanie pełnomocnikom pism za pośrednictwem portalu informacyjnego. - Mam nadzieję, że rozwiązania przewidziane na czas covidu zostaną z nami na stałe. Postuluję, by przepisy dotyczące postępowania cywilnego zawarte w ustawie antycovidowej zostały przeniesione do planowanej zmiany k.p.c i zostały wprowadzone na stałe - dodaje. 

Obywatel musi mieć pewność co do konsekwencji

Zarówno on jak i inni sędziowie są jednak zgodni, że zmiany procedury muszę być przemyślane i przedyskutowane ze wszystkimi zainteresowanymi. - Każda zmiana w procedurze może powodować efekt motyla - nawet niewielka ale wprowadzona w przepisach ogólnych może wywołać poważne konsekwencje, często projektodawcy nie zdają sobie sprawy, że zamiana słowa w przepisie ogólnym może spowodować rewolucję w toku procesu czy egzekucji - dodaje sędzia Karaś.

Sędzia Barańska-Małuszek dodaje, że praktyka sądów od zawsze ogrywała ważną rolę w kształtowaniu orzecznictwa. - Tego nie da się uniknąć, nie możemy iść tylko w kierunku czysto formalnym. Aczkolwiek jeśli mówimy o sprawiedliwości proceduralnej, to przepisy procedury powinny być na tyle jasne i jednoznaczne, aby każdy obywatel, który podlega tej procedurze, miał pewność, jakie ona niesie ze sobą konsekwencje i te konsekwencje powinny być takie same w każdym sądzie. Dziś mamy sytuację, gdy zwracają się do mnie pełnomocnicy, znajomi czy też pojawiają się pytania na forach prawniczych, dlaczego w jednej apelacji, czy nawet sądzie niższego szczebla praktykuje się takie przepisy, a w innym praktyka jest inna. To nie jest pozytywne zjawisko - mówi. 

I dodaje, że orzecznictwo do tej pory miało na celu unifikację praktyki i interpretacji przepisów. - Jeżeli przepisy zawierają ewidentne braki, czy kardynalne błędy, to musimy sobie z tym w jakiś sposób poradzić, wyinterpretować z systemu prawa takie rozwiązania, które gwarantują stronie prawo do rzetelnego, bezstronnego sądu i rozpoznania sprawy w rozsądnym terminie - podsumowuje.