W ten sposób Komorowski odpowiedział podczas spotkania w Pułtusku na pytanie o to, czy monitoruje prace PO nad uchyleniem tzw. dekretu Bieruta.

„Przed Polską stoi chyba potrzeba przyjęcia ustawy rekompensacyjnej, to znaczy wypłacenia choćby cząstki (z tytułu) utraconej własności prywatnej” – ocenił Komorowski. „Jeśli do mnie tego rodzaju ustawa dotrze, to oczywiście po głębokiej analizie i przyjrzeniu się wszystkim jej skutkom, bardzo chciałbym ją podpisać” - zadeklarował prezydent. Jego zdaniem „to kwestia nie tylko przyzwoitości, ale i bieżących interesów”.

W ocenie Komorowskiego, „to jedno z największych zaniedbań, które mają na sumieniu wszystkie ekipy rządzące Polską, że nie doszło (do uchwalenia) żadnej ustawy reprywatyzacyjnej (…) w wymiarze wykraczającym poza wąsko określone grupy”. Jak dodał, były dwie takie grupy – Kościoły i obywatele obcych państw.

Komorowski zaznaczył, że już dzisiaj odbija się to czkawką, ponieważ coraz więcej procesów Polska będzie przegrywała przed międzynarodowymi trybunałami. „Jesteśmy jedynym krajem, który nie dokonał prywatyzacji w żadnej formie” – podkreślił prezydent. Dodał jednocześnie, że dzisiaj jednak trudno wyobrazić sobie „reprywatyzację w naturze”.

Prezydent podkreślił, że „jest zwolennikiem szukania takiego rozwiązania, które by uwzględniało potrzebę wyrównania tej niesprawiedliwości, po drugie możliwości budżetu państwa, po trzecie byłoby związane z niewywoływaniem kolejnych zmian własnościowych”.

Trybunał Konstytucyjny orzekł w czerwcu ub.r., że właściciele wszystkich nieruchomości, które przeszły na własność państwa na podstawie dekretu Bieruta, jeżeli stało się to po 1958 r., powinni mieć prawo do odszkodowania. Trybunał zlecił Sejmowi zmianę przepisów, do tej pory do niej nie doszło.

PAP informowała w czerwcu, że warszawscy posłowie i senatorowie PO pracują nad projektem ustawy, która ma uregulować kwestie reprywatyzacji lub odszkodowań za stołeczne nieruchomości znacjonalizowane tzw. dekretem Bieruta. B. prezydent Warszawy, obecnie poseł PO Marcin Święcicki powiedział wtedy PAP, że Platforma chciałaby złożyć projekt w Sejmie jeszcze w tym roku.

Wśród możliwych rozwiązań Święcicki wymienił m.in. zaspokojenie roszczeń przynajmniej części właścicieli na gruntach Agencji Własności Rolnej Skarbu Państwa. Zaznaczył, że część warszawskich roszczeń nie powinna powodować roszczeń finansowych, bo zaspokoją je tzw. zwroty w naturze.

Dekret o własności i użytkowaniu gruntów na obszarze miasta stołecznego Warszawy, zwany potocznie dekretem Bieruta wydano w październiku 1945 r. Na jego mocy wszelkie nieruchomości w granicach ówczesnej Warszawy przeszły na własność gminy. Nigdy nie wydano przepisów wykonawczych, które regulować miały zasady i sposób ustalania odszkodowania i jego wypłaty.

Na mocy dekretu Bieruta, na własność Warszawy przeszło ok. 40 tys. prywatnych gruntów, leżących w granicach miasta z 1939 r. Jak podkreślały ówczesne władze, celem dekretu miało być uzyskanie możliwości szybkiego dysponowania terenami na obszarze stolicy, co miało przyczynić się do jej jak najszybszej odbudowy ze zniszczeń wojennych. Z danych Skarbu Państwa wynika, że wartość roszczeń odszkodowawczych na terenie Warszawy wynosi ogółem - szacunkowo - 40 mld zł. Co roku wypłacane odszkodowania z tytułu roszczeń spadkobierców nieruchomości, zajętych dekretem Bieruta w Warszawie, wynoszą od 250 do 600 mln zł.

PO pracowała już w ubiegłej kadencji nad projektem ustawy reprywatyzacyjnej. Projekt taki przygotowało ministerstwo skarbu w 2008 r., jednak prace nad nim zostały wstrzymane z powodów finansowych. Według resortu skarbu uchwalenie ustawy mogłoby spowodować przekroczenie dozwolonej przez UE bariery długu publicznego w stosunku do PKB. Ustawa ta dotyczyła nie tylko stolicy, ale szerzej - nacjonalizacji przeprowadzoną na podstawie wydanych w latach 1944-1962 dekretów PKWN i ustaw uchwalonych przez Sejm PRL.

hgt/ mzk/ par/