Krzysztof Sobczak: W wydanej właśnie książce wymienia pan cztery aspekty przyzwoitego prawa: aksjologiczny, pragmatyczny, stabilny i techniczno-legislacyjny. Czy któryś z nich ma szczególnie znaczenie w procesie tworzenia prawa, czy też zawsze potrzebny jest ich mix?

Czytaj: Prof. Waltoś wciąż w pogoni za przyzwoitym prawem>>

Stanisław Waltoś: Wszystkie te aspekty są jednakowo ważne. No bo nie można pominąć tak ważnego elementu aksjologicznego jak respektowanie przez system prawa obowiązującego w danym państwie i czasie podstawowych wartości wyznaczających istotę człowieczeństwa. Chodzi przede wszystkim o zasadę równego traktowania, poszanowanie godności, wolności i innych podstawowych praw człowieka, a więc politycznych, ekonomicznych i społecznych.
Aspekt pragmatyczny sprowadza się do tego, że normy prawne należy tak pisać, aby były skutecznymi instrumentami służącymi osiąganiu założeń ustawy. Dobrze napisana ustawa to akt prawny wyznaczający najkrótszą, a zarazem najbezpieczniejszą drogę do osiągnięcia celu.
Trzeci aspekt przyzwoitości prawa to jego stabilność, zarówno norm jak i prawomocnych decyzji sądów i organów administracji. A czwarty dotyczy techniczno-legislacyjnej poprawności ustaw.

 


Taki techniczny aspekt też jest ważny?

Tak i to bardzo. Bo prawo należy pisać tak, aby było ono maksymalnie jasne, możliwie zwięzłe, czyli łatwe do zapamiętania, wewnętrznie spójne, czyli niezawierające w sobie sprzeczności, wyczerpujące, czyli niepozostawiające niezamierzonych luk, aby operowało przejrzystymi regułami intertemporalnymi.

W swojej książce stwierdza pan, że akurat pod tym względem rzeczywistość legislacyjna jest inna.

Owszem. Jak każdy prawnik mógłbym sypać na to przykładami z różnych dziedzin, ale wolę koncentrować się na prawie karnym i procedurze karnej. A w tej dziedzinie, jako człowiek już trochę "starej daty" nie mogę się nie odnosić do historycznych wzorców, czyli kodeksów opracowanych w przez komisję kodyfikacyjną okresie międzywojennym. To było fantastyczne dzieło, a cechą autorów tych regulacji była umiejętność powstrzymania się od kauzyperdalnego myślenia jurydycznego.

Co to znaczy?

Mówiąc inaczej, potrafili utrzymać syntetyczność normy prawnej. Warto tym pamiętać w kontekście tego, co obserwujemy obecnie. Klasyczny przykład przeciwnego sposobu pisania ustaw to nowelizacja z 19 lipca tego roku Kodeksu postępowania karnego. To chwilami są instrukcje, które jeśli są potrzebne, to powinny znaleźć się w rozporządzeniach wykonawczych, ale nie w ustawie. Tak od pewnego czasu pisze się prawo. To nie jest dobre z wielu powodów, ale także z takiego, że jakiekolwiek wahnięcie powoduje, że natychmiast trzeba zmieniać ustawę.

Kiedyś legislatorzy umieli pisać syntetyczne normy prawne, a teraz tego nie potrafią? Czy nie mogą, bo czasy i okoliczności są inne?

Jedno i drugie. Jest kilka uwarunkowań decydujących o tym, że coraz trudniej jest pisać prawo syntetyczne, stabilne i spójne. Po pierwsze dlatego, że zmieniła się sztuka pisania norm prawnych. Po prostu legislatorzy hołdują szczegółowości rozstrzygania problemów poprzez normy prawne.

Czyli piszą w ustawie instrukcję postępowania?

Tak, bardzo często piszą instrukcje, to stało się wręcz normą. A gdy obowiązuje jakaś moda, niesłychanie ciężko jest się z tego wyrwać, robić coś na przekór.

Czy tu i teraz to jest możliwe? W obecnych warunkach można pisać syntetyczne przepisy, jak kilkadziesiąt lat temu?

Wierzę, że przynajmniej w pewnym stopniu jest to możliwe. W każdym razie należy do tego dążyć. Ale ja pod tym względem jestem pesymistą. Dlatego, że przyzwyczajenie i lęk przed brakiem rozstrzygnięcia już w samej ustawie jest wręcz paraliżujący. A to musi prowadzić do niespójności prawa i do wewnętrznych sprzeczności w prawie. Bo jak się tworzy zbyt wiele norm szczegółowych to nie ma cudów, one muszą w którymś punkcie wejść w kolizję. A poza tym jest taka prawidłowość - im więcej szczegółowych norm, tym większe zagrożenie niepokrywania całego obszaru, który wymaga regulacji.

Oczywiście, ta moda i pewien trend wśród legislatorów mają swoje znaczenie. Ale też świat wokół nas zmienia się teraz znacznie szybciej, niż kiedyś. To stawia twórców prawa w trudnej sytuacji.

To prawda i ja to w pewnym stopniu rozumiem, chociaż łatwo legislatorów nie rozgrzeszam. Rozumiem też ich trudną sytuację związaną z tym, że obecnie nasze prawo w dużym stopniu zależy od prawa Unii Europejskiej, które jak wiadomo, jest bardzo skomplikowane i bardzo szczegółowe. Ale to też nie może tłumaczyć pisania ustaw w formie instrukcji.
........................
Książka prof. Stanisława Waltosia "Wędrowanie po wyspach pamięci" będzie prezentowana w dniach 24 - 27 października br. na Międzynarodowych Targach Książki w Krakowie. W sobotę 26 października o godz. 16.00 na stoisku Wolters Kluwer Polska odbędzie się spotkanie z autorem, po którym można będzie uzyskać jego autograf na egzemplarzu książki.