Lawinę pozwów spowodowało zwolnienie z pracy w szkole nauczycielki Grażyny L. Od dziesięciu lat domagała się ona o przywrócenie do pracy. Wytaczała sprawy karne i cywilne wielu podmiotom. Zatrudnionych przy nich było ok. 200 adwokatów z urzędu. Natomiast wyrok 23 listopada br. miał być finałem jej wieloletnich zmagań o godność i dobre imię. Dlatego pozew do sądu cywilnego skierowany był przeciwko Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka oraz Skarbowi Państwa. Skarżąca domagała się wypłaty zadośćuczynienia i odszkodowania za szkody wywołane brakiem pracy, łamanie jej prawa do godnego życia. Powoływała się przy tym na Konwencję Praw Człowieka. Skarżyła się na przewlekłość postępowań sądowych i na działania komornika.
Grażyna L. prosiła o pomoc prawną Fundację od 1993 roku, a także o monitorowanie jej spraw w sądach.
Sąd I instancji 23 marca 2010 roku oddalił powództwo Grażyny L. jako bezzasadne. Natomiast Sąd Apelacyjny w Warszawie wyrokiem 23 listopada br. uchylił zaskarżone orzeczenie i przekazał sprawę do ponownego rozpoznania.
Sędzia Jan Szachułowicz w uzasadnieni podkreślił, że sprawa ta jest przykładem dwóch zjawisk. Pierwsze polega na tym, że powód sam utrudnia rozpoznanie sprawy. A drugie na nie rozpoznaniu jej istoty przez sąd okręgowy. Postępowanie jest ponadto dotknięte nieważnością, gdyż dr. Piotr Kładoczny, reprezentujący Helsińską Fundację Praw Człowieka jako pozwany nie mógł występować w sprawie. Nie jest on bowiem zatrudniony na etacie w organizacji, jest natomiast pracownikiem naukowym na Wydziale Prawa Uniwersytetu Warszawskiego.
- Sąd okręgowy uchylił się od rozpoznania sporu – mówił sędzia Szachułowicz. – Ale też powódka utrudniała prowadzenie sprawy mnożąc argumenty i pisma oraz pozwanych. Jednak sąd nie zbadał, o co w tej sprawie chodzi. Powinien na etapie wstępnym ustalić żądania i wezwać powódkę do uzupełnienia pozwu pod rygorem zawieszenia postępowania.
Sędzia zaznaczył, że błąd sądu I instancji polegał na tym, że oddalił on pozew nie ustalając o jaki problem toczy się proces. Nielogiczność działań sądu polegała też na tym, że jedne wnioski dowodowe oddalił, a innych nie rozpoznał w ogóle nie uzasadniając przyczyn. Nie ustalił też statio fisci, jednostki która miałaby reprezentować Skarb Państwa.
Innym błędem sądu, wytkniętym w trakcie apelacji było połączenie wielu spraw w jedną, choć niektóre z nich są już osądzone. – Wątków jest bardzo wiele i błędów jest wiele, dlatego nie można przymykać na nie oczu – posumował sędzia Szachutowicz.
Sygnatura akt I ACa 936/10
Grażyna L. prosiła o pomoc prawną Fundację od 1993 roku, a także o monitorowanie jej spraw w sądach.
Sąd I instancji 23 marca 2010 roku oddalił powództwo Grażyny L. jako bezzasadne. Natomiast Sąd Apelacyjny w Warszawie wyrokiem 23 listopada br. uchylił zaskarżone orzeczenie i przekazał sprawę do ponownego rozpoznania.
Sędzia Jan Szachułowicz w uzasadnieni podkreślił, że sprawa ta jest przykładem dwóch zjawisk. Pierwsze polega na tym, że powód sam utrudnia rozpoznanie sprawy. A drugie na nie rozpoznaniu jej istoty przez sąd okręgowy. Postępowanie jest ponadto dotknięte nieważnością, gdyż dr. Piotr Kładoczny, reprezentujący Helsińską Fundację Praw Człowieka jako pozwany nie mógł występować w sprawie. Nie jest on bowiem zatrudniony na etacie w organizacji, jest natomiast pracownikiem naukowym na Wydziale Prawa Uniwersytetu Warszawskiego.
- Sąd okręgowy uchylił się od rozpoznania sporu – mówił sędzia Szachułowicz. – Ale też powódka utrudniała prowadzenie sprawy mnożąc argumenty i pisma oraz pozwanych. Jednak sąd nie zbadał, o co w tej sprawie chodzi. Powinien na etapie wstępnym ustalić żądania i wezwać powódkę do uzupełnienia pozwu pod rygorem zawieszenia postępowania.
Sędzia zaznaczył, że błąd sądu I instancji polegał na tym, że oddalił on pozew nie ustalając o jaki problem toczy się proces. Nielogiczność działań sądu polegała też na tym, że jedne wnioski dowodowe oddalił, a innych nie rozpoznał w ogóle nie uzasadniając przyczyn. Nie ustalił też statio fisci, jednostki która miałaby reprezentować Skarb Państwa.
Innym błędem sądu, wytkniętym w trakcie apelacji było połączenie wielu spraw w jedną, choć niektóre z nich są już osądzone. – Wątków jest bardzo wiele i błędów jest wiele, dlatego nie można przymykać na nie oczu – posumował sędzia Szachutowicz.
Sygnatura akt I ACa 936/10