Prawnicy nie są w stanie zrozumieć, skąd bierze się niechęć polskich sędziów do uznawania wyroków swych kolegów z zagranicy.

– Wciąż mają stare przyzwyczajenia sprzed globalizacji. Mimo że od lat jesteśmy w Unii Europejskiej i Polacy mogą mieszkać, pracować i dokonywać różnych transakcji w innych krajach, sądy generalnie niechętnie uznają wyroki wydane za granicą – ubolewa Andrzej Michałowski, adwokat.
– By uznać orzeczenie zagranicznego sądu postępowanie jest powtarzane. Pomiędzy sądami różnych krajów istnieje nieufność sensu largo w zakresie kompetencji. Do tego dołącza się często pewna tendencja do ochrony własnych obywateli, o ile zostali dotknięci orzeczeniem sądu zagranicznego – zauważa adwokat Jerzy Naumann. Według niego nawet postanowienia konwencji międzynarodowych niespecjalnie zmieniają podejście sądów, choć wpływają pozytywnie na sprawność ich pracy.
Tego rodzaju spraw jest wbrew pozorom sporo. Tylko w 2009 r., jak wynika z danych Ministerstwa Sprawiedliwości, sądy miały ich do załatwienia 4058, a zrealizowały – 2942. W 1863 z nich wyroki zagraniczne zostały uwzględnione w całości lub w części.

Źródło: Dziennik Gazeta Prawna