Motocyklista zginął w lipcu 2006 r. Policjanci poszukiwali dwóch bandytów, którzy napadli na hurtownię. W całym województwie rozstawiono blokady. Jedna z nich stanęła w Chodlu. Motocyklista nie zatrzymał się przy niej. Minął blokadę. Później zawrócił. Jak zeznawał policjant, motocyklista omal go nie przejechał. Dlatego funkcjonariusz zaczął strzelać. Jedna z kul okazała się zabójcza.
Rodzice zastrzelonego wytoczyli proces lubelskiej policji. Domagali się 800 tys. zł odszkodowania. Sąd Okręgowy w Lublinie zdecydował 19 marca br., że nie należą im się żadne pieniądze. - Waszego dziecka w ogóle nie powinno tam być - mówiła rodzicom sędzia Zych. Jeździł on motorem, chociaż nie miał prawa jazdy. Na blokadzie nie zastosował się do poleceń policjanta. Zdaniem sądu było oczywiste, że przyczynił się do tragedii. - Ta sprawa trafi jeszcze do Sądu Najwyższego - zapowiedział adwokat rodziny.
Piątkowy wyrok to już trzecie rozstrzygnięcie w sprawie strzałów w Chodlu. W czerwcu 2009 r. Sąd Okręgowy w wyroku wstępnym uznał racje rodziny zastrzelonego motocyklisty. Policja odwołała się do Sądu Apelacyjnego w Lublinie. Ten w listopadzie ubiegłego roku uchylił rozstrzygnięcie korzystne dla rodziny i sprawa wróciła do pierwszej instancji. Listopadowe orzeczenie było wiążące dla Sądu Okręgowego i nie mógł on w piątek orzec na korzyść rodziców.

 

Źródło: „Kurier Lubelski”