Idea społeczeństwa demokratycznego, a właściwie praktyczna realizacja tej idei i urzeczywistnienie górnolotnych "wolności, równości, braterstwa" przyświeca Trybunałowi od samego początku istnienia, czyli już prawie od 60 lat. W przypadku tych państw, które cieszą się złą sławą największych gwałcicieli Konwencji (ogrom skarg przeciwko Rosji i Turcji dotyczy naruszeń prawa do życia, zakazu tortur oraz nieludzkiego i poniżającego traktowania i karania), rola Trybunału jest jasna i oczywista. Oto sąd międzynarodowy, sąd ostatniej instancji lub - chciałoby się powiedzieć - sąd ostatniej nadziei ujmuje się za Czeczenami, za Kurdami, za rosyjskimi opozycjonistami i za Julią Tymoszenko, przywracając być może wiarę w sprawiedliwość tym, którzy już dawno ją stracili. Lecz co po działaniach Trybunału zwykłemu Francuzowi lub Finowi? Jakie korzyści ma z Trybunału przeciętny Polak?









