Adam Bodnar: Faktycznie sprawa trwa już bardzo długo. Pamiętam, że w 2005 r. ujawnienie i opisanie witryny redwatch.info wstrząsnęło opinią publiczną. Na stronie zostały podane szczegółowe dane wielu znanych i aktywnych osób, czasami łącznie z telefonami komórkowymi. Jednocześnie autorzy strony jawnie nawoływali do przemocy na tle rasowym, etnicznym czy orientacji seksualnej. Na stronie znalazła się także długa, kilkusetosobowa lista osób, które podpisały protest przeciwko zakazowi Marszu Równości w Poznaniu w 2005 r. Najważniejsze wydaje się to, że strona redwatch.info pokazała jak potężnym narzędziem do promowania nienawiści może być internet, szczególnie jeśli nie można tak po prostu zablokować serwera, bo jest on ulokowany w innym kraju. Do czasu tej strony oczywiście mieliśmy do czynienia z wieloma przejawami mowy nienawiści, ale miały one raczej "tradycyjny" charakter (czasopisma, ulotki, ziny, teksty rasistowskich piosenek, hasła na demonstracjach). Tym samym łatwiej było z nimi walczyć. Tymczasem znalezienie autorów strony, a także próby jej zamknięcia okazały się bardzo trudne. Zresztą istnieje ona do dzisiaj. Wciąż można znaleźć na niej imiona, nazwiska, zdjęcia oraz inne szczegółowe dane wielu osób, aczkolwiek ostatnie aktualizacje nastąpiły w październiku 2009 r.
Rok po tym wydarzeniu, w maju 2007 roku, Prokuratura Okręgowa w Warszawie skierowała pierwszy akt oskarżenia wobec Andrzeja P., Bartosza B. oraz Mariusza T. Sąd Okręgowy w Szczecinie dnia 10 sierpnia 2007 r. zwrócił jednak ten akt do uzupełnienia z zaleceniem, by ustalić i przesłuchać wszystkich pokrzywdzonych, którzy znaleźli się na witrynie redwatch.info (a więc kilkaset osób) Dotarcie do takiej ilości osób i zebranie ich zeznań musi zająć wiele, wiele czasu. Czy ten sposób prowadzenia śledztwa, najwyraźniej rozumiany przez prokuraturę jako obowiązek ustalenia wszystkich okoliczności związanych ze sprawą, nie wstrzymywał jednak całego dochodzenia?
Moim zdaniem dążenie do ustalenia wszystkich pokrzywdzonych, a także ich przesłuchania, nie było najszczęśliwszą decyzją. Była to jedna z przyczyn przedłużenia postępowania w sprawie. Warto pamiętać, że dla wielu osób wzywanych przez policję lub prokuraturę celem przesłuchania to był olbrzymi stres. Powstaje pytanie na ile przysłużyło się tu do kompleksowego wyjaśnienia całej sprawy. Czy czasami nie powinna zwyciężyć zasada tzw. oportunizmu procesowego – a więc gromadzenia tylko tych dowodów i przesłuchiwanie tych pokrzywdzonych, którzy mogą jak najbardziej przyczynić się do sukcesu całej sprawy?

Cały wywiad >>>