"Gazeta Wyborcza" napisała wczoraj, że blisko 80 proc. spraw dotyczących tzw. przestępstw nienawiści jest w Polsce umarzanych albo prokuratura odmawia wszczęcia postępowania. W artykule opisana została też korespondencja pomiędzy szefem MSZ Radosławem Sikorskim a prokuratorem generalnym w sprawie antysemityzmu na stadionach i w internecie. Gazeta przytoczyła dwa ostatnie przykłady. Jednym z nich było umorzenie przez rzeszowską prokuraturę sprawy wobec dwóch kibiców Resovii. W maju podczas meczu na trybunach pojawił się transparent z napisem: "Śmierć garbatym nosom". I drugi - z karykaturą Żyda w jarmułce. Wiceszef tamtejszej prokuratury tłumaczył "Gazecie", że gdyby było to hasło: "Jude won", sprawa byłaby bardziej jednoznaczna. A to, że podejrzani stali pod transparentem, nie jest dowodem na to, że solidaryzowali się z jego treścią.
- W czwartek prokurator generalny polecił pilne zbadanie przez Prokuraturę Apelacyjną w Rzeszowie zasadności decyzji o umorzeniu. I przesłanie wniosków wraz z aktami do Prokuratury Generalnej - powiedział rzecznik prokuratora generalnego Mateusz Martyniuk. Prokuratura Generalna ma dostać akta z opinią do 10 stycznia. I sprawdzi, czy śledztwo nie powinno być jednak kontynuowane.
- Jeśli chodzi o tak wysoki procent umorzeń czy odmów wszczęcia, to trzeba wziąć pod uwagę, że część doniesień jest kompletnie nieuzasadniona, czasem wręcz ociera się o dowcip - tłumaczy Martyniuk. - Poza tym są trudności dowodowe. Np. trzeba było umorzyć śledztwo w sprawie faszystowskich gestów i haseł podczas demonstracji pod pomnikiem Dmowskiego w Warszawie, ponieważ policja po prostu tego nie nagrała. Wszystkie umorzenia i odmowy wszczęcia postępowania w sprawie przestępstw nienawiści rutynowo oceniane są co do zasadności przez właściwą prokuraturę apelacyjną - twierdzi na łamach "Gazety Wyborczej" rzecznik prokuratora generlanego.