Rezolucja powołuje się na wcześniejszy dokument PE z listopada 2017 roku. Stwierdzono w nim, że obecna sytuacja w Polsce grozi poważnym naruszeniem wartości, o których mowa w art. 2 Traktatu o UE, "z zadowoleniem" przyjęto decyzję Komisji Europejskiej z grudnia 2017 roku o zastosowaniu art. 7 traktatu w związku z sytuacją w Polsce i "popiera apel Komisji do polskich władz o rozwiązanie tych problemów".

PE w rezolucji wzywa też Radę UE do "podjęcia szybkich działań zgodnie z przepisami art. 7 ust. 1" unijnego traktatu. Ponadto apeluje do KE i Rady, by "regularnie udzielały Parlamentowi kompletnych informacji o dokonywanych postępach i działaniach podejmowanych na każdym etapie procedury".

Podczas poprzedzającej głosowanie debaty  największe frakcje europarlamentu poparły stanowisko KE. Sprzeciw zgłosił klub Europejskich Konserwatystów i Reformatorów, do którego należy PiS, oraz niektórzy posłowie niezależni, m.in. Brytyjczyk Nigel Farage. 

Wiekszość posłów PO nie wzięła udziału w głosowaniu. - Lider grupy europosłów PO w Parlamencie Europejskim Janusz Lewandowski powiedział w czwartek, że posłowie frakcji zdecydowali się nie brać udział w głosowaniu nad rezolucją popierającą działania KE dotyczące praworządności w Polsce. Przyznał jednak, że nie ma pewności, czy tak postąpili wszyscy europosłowie PO. 

- To jest kolejny tydzień wstydu za rządzących Polską. (...) Polska PiS nie jest krajem praworządnym. Jest coraz dalej od serca Unii z uwagi na łamane zasady UE. Dlatego wdrożenie procedury przeciw Polsce, przeciw rządzącym Polską, jako pierwszemu krajowi w dziejach UE (...), jest uzasadnione – powiedział Lewandowski.

Europoseł Ryszard Legutko (PiS) powiedział dziennikarzom, że przyjęta w czwartek przez Parlament Europejski rezolucja w sprawie praworządności w Polsce niczego nie zmienia. "Jest tylko pewnym faktem politycznym” – zaznaczył.

Również nowy wiceszef PE europoseł Zdzisław Krasnodębski powiedział, że wobec wszczęcia procedury z art. 7 traktatu przez KE, rezolucja ma charakter czysto symboliczny. - O ile wiem toczą się dobre rozmowy i wszyscy mamy nadzieję, że uda się przekonać Komisję co do ważnych przyczyn, dla których reformuje się nasz system sprawiedliwości, i co do rozwiązań, które są proponowane - dodał.

Początkowo PE chciał uruchomić w sprawie naruszenia zasad praworządności w Polsce własne postępowanie, jednak po wszczęciu procedury przez Komisję w grudniu ub.r. zdecydował, że nie będzie dublował jej działań.

Polskie władze mają przedstawić swoją odpowiedź na zalecenia KE przed końcem marca.