Arłukowicz, który w czwartek po raz pierwszy od ministerialnej nominacji udzielił wywiadu telewizyjnego, powiedział, że zakończyły się negocjacje w sprawie cen leków. Przyniosły one - dodał - obniżenie cen "o 15 i więcej procent" i oszczędność miliarda zł. "Te pieniądze przeznaczymy na leki, by były bardziej dostępne i tańsze" - powiedział w TVN24.
Minister zdrowia ujawnił, że odbył kilka "rzeczowych rozmów z prezesem NFZ", spotykał się też ze środowiskiem lekarskim i aptekarskim. Dodał też, że przygotowane jest ministerialne rozporządzenie dotyczące zasad wydawania recept przez lekarzy. "Musi ono być kompromisem środowisk" - podkreślił, nie ujawniając szczegółów rozporządzenia.
Jak mówił w czwartek prezes Naczelnej Rady Aptekarskiej Grzegorz Kucharewicz projekt rozporządzenia MZ zakłada, że po 1 stycznia 2012 r. aptekarze mają ponosić odpowiedzialność za realizację refundowanych recept, które zawierają błędy. "Chodzi o formalizm i karanie za brak przecinków lub pieczątek, a nie o dobro pacjenta" - powiedział prezes NRA oświadczając, że jeśli MZ nie zmieni projektu rozporządzenia, to NRA wezwie aptekarzy, by w przypadku jakichkolwiek wątpliwości, co do prawidłowości wypisanej recepty stemplowali ją po 1 stycznia pieczątką: "Refundacja do decyzji NFZ". Oznaczałoby to, że pacjenci mogliby mieć spore problemy z realizacją recept na leki refundowane; musieliby zapłacić pełną stawkę.
"Za pieczątki nie mogę odpowiadać, bo to nie ja zamierzam je przystawiać" - skomentował to Arłukowicz. Powtórzył zapewnienie, że jego celem jest, aby pacjent po nowym roku mógł spokojnie zrealizować receptę, a także aby leki były tańsze i bardziej dostępne. "Jestem optymistą, że kompromis zostanie osiągnięty" - dodał.
Według Arłukowicza, "w ciągu najbliższych lat rynek ubezpieczeń zdrowotnych będzie konkurencyjny". Nie chciał ujawnić, kiedy dopuszczone zostanie pojawienie się na rynku prywatnych instytucji ubezpieczeń zdrowotnych, które złamią państwowy monopol. Mówi się 2013 r., ale minister nie chciał potwierdzić, ani zaprzeczyć.
Wyraził on zarazem przekonanie, że w tej kadencji parlamentu dojdzie do uznania in vitro za jedną ze skutecznych metod leczenia niepłodności. "Mój pogląd na ten temat jest znany. Uważam, że najpierw potrzebne są przepisy w tej sprawie, bo Polska jest jednym z ostatnich krajów nie mających uregulowanej tej kwestii. Potem będzie mogła być mowa o refundacji" - powiedział. (PAP)
Minister zdrowia ujawnił, że odbył kilka "rzeczowych rozmów z prezesem NFZ", spotykał się też ze środowiskiem lekarskim i aptekarskim. Dodał też, że przygotowane jest ministerialne rozporządzenie dotyczące zasad wydawania recept przez lekarzy. "Musi ono być kompromisem środowisk" - podkreślił, nie ujawniając szczegółów rozporządzenia.
Jak mówił w czwartek prezes Naczelnej Rady Aptekarskiej Grzegorz Kucharewicz projekt rozporządzenia MZ zakłada, że po 1 stycznia 2012 r. aptekarze mają ponosić odpowiedzialność za realizację refundowanych recept, które zawierają błędy. "Chodzi o formalizm i karanie za brak przecinków lub pieczątek, a nie o dobro pacjenta" - powiedział prezes NRA oświadczając, że jeśli MZ nie zmieni projektu rozporządzenia, to NRA wezwie aptekarzy, by w przypadku jakichkolwiek wątpliwości, co do prawidłowości wypisanej recepty stemplowali ją po 1 stycznia pieczątką: "Refundacja do decyzji NFZ". Oznaczałoby to, że pacjenci mogliby mieć spore problemy z realizacją recept na leki refundowane; musieliby zapłacić pełną stawkę.
"Za pieczątki nie mogę odpowiadać, bo to nie ja zamierzam je przystawiać" - skomentował to Arłukowicz. Powtórzył zapewnienie, że jego celem jest, aby pacjent po nowym roku mógł spokojnie zrealizować receptę, a także aby leki były tańsze i bardziej dostępne. "Jestem optymistą, że kompromis zostanie osiągnięty" - dodał.
Według Arłukowicza, "w ciągu najbliższych lat rynek ubezpieczeń zdrowotnych będzie konkurencyjny". Nie chciał ujawnić, kiedy dopuszczone zostanie pojawienie się na rynku prywatnych instytucji ubezpieczeń zdrowotnych, które złamią państwowy monopol. Mówi się 2013 r., ale minister nie chciał potwierdzić, ani zaprzeczyć.
Wyraził on zarazem przekonanie, że w tej kadencji parlamentu dojdzie do uznania in vitro za jedną ze skutecznych metod leczenia niepłodności. "Mój pogląd na ten temat jest znany. Uważam, że najpierw potrzebne są przepisy w tej sprawie, bo Polska jest jednym z ostatnich krajów nie mających uregulowanej tej kwestii. Potem będzie mogła być mowa o refundacji" - powiedział. (PAP)